-Laura pomóż. - powiedział stojący w drzwiach Manuel. O i tyle było mojego wolnego czasu. No i chyba nigdy nie nauczą się pukać. A uznawałam za jednego kulturalnego w tym gronie Michaela najwyraźniej się myliłam.
-W czym mam ci pomóc? - spytałam podnosząc się z łóżka. Zapewne jeśli mieszka z Gregorem w jednym pokoju to może oznaczać tylko to, że on maczał w tym swoje palce.
-Łeb mi pęka, Gregor przywalił mi drzwiami od szafy. - powiedział opadając na fotel, który stał przy drzwiach. Jejku wiedziałam, że oni to się uwielbiają ale żeby aż tak. Chociaż z drugiej strony fajny pomysł, muszę to gdzieś zapisać. Okładanie się drzwiami szafy dobry sposób na rozstrzyganie kłótni małżeńskich.
-Wow jeśli tak wam ze sobą dobrze to może powinniście mieszkać oddzielnie. - odpowiedziałam ironizując. Nie powiem Michael był jedynym, który poprawiał mi humor jedynie tym, że był. No a przeciwieństwem można uznać jego współlokatora gdy on pojawiał się na horyzoncie mój humor nagle uciekał.
-Tak a to ciekawe spostrzeżenie. - powiedział. Wstał z fotela i podszedł do mnie. Był wyższy jakieś dziesięć centymetrów ale mi to w sumie nie przeszkadzało. On z tą swoją wyższością nade mną często wyskakiwał.
-No wiem. - bąknęłam próbując go wyminąć. No ale Hayboeck to Hayboeck nigdy nie jest z nim łatwo. A już w ogóle gdy ma jakiś interes to nie odpuści puki nie dostanie tego co chce.
-No dobra ale gdybym odważył się na taki desperacki krok mógłbym liczyć na twoją pomoc? - spytał wskazując na wolne łóżko stojące pod ścianą. Jakby ktoś niewtajemniczony tego posłuchał to zapewne wydałoby mu się, że robimy coś zakazanego. A nigdzie nie jest napisane, że lekarka nie może dzielić pokoju z zawodnikiem. Jak tak sobie pomyśle to przypomina mi się rozmowa z Heinzem z przed kilku tygodni. Mówił, że skoro mam wolną część pokoju to mogłabym, któremuś z tych dwóch ją oddać. Bo on nie ma zamiaru ich codziennie wozić na ostry dyżur. Oni są takim wulkanem, mieszanką wybuchową. A mimo wszystko dzielą ze sobą pokój.
-Wiesz zawsze mogę cię przygarnąć. - odpowiadam uśmiechając się lekko. Blondyn natomiast przybliżał się do mnie powoli malując przy tym na swojej twarzy "uroczy" jego zdaniem uśmieszek.
-W sumie dobrze zrobiłaby mi rozłąka z Gregorem. - mówi łapiąc mnie w talii i przysuwając do siebie. Kurczę czułam się jakbym grała w jakimś filmie. I miałby on okazać się totalną klapą.
-Widzisz zawsze ci to mówiłam. Wy po prostu do siebie nie pasujecie. - powiedziałam ze smutkiem w głosie pokazując mu przy tym wszystkie swoje zęby. Oj gdyby się Gregor dowiedział to by mnie na stosie spalił. Uznałby mnie za czarownice. I powiedziałby mi że jego sprawy to nie moje sprawy i powinnam się od nich trzymać z daleka.
-Tak to, to i nawet ja wiem. No ale zrozum to czyste przyzwyczajenie. - odpowiedział odwzajemniając mój uśmiech.
-Rozumiem. - mówię robiąc krok w tył. Musiało się tak zdarzyć, że ten krok w tył to było łóżko no i razem z Michim na nim wylądowaliśmy.
-Widzisz najwyraźniej jestem ci przeznaczony. - powiedział teatralnie wymachując rękami. Dam sobie uciąć każdy członek, że on chodził do szkoły aktorskiej.
-Możliwe. - odpowiadam uśmiechając się do niego. On natomiast przybliżył swoją twarz na niewielką odległość tak że czułam na swojej skórze jego oddech.
-Tak to co dasz mi coś na ten ból głowy? - spytał po chwili milczenia. Stary ja to bym ci dała ale skierowanie do specjalisty za te gadki.
-Tak idź walnij się jeszcze raz a przejdzie. - powiedziałam wybuchając śmiechem.
-Okey. - mruknął wstając z łóżka i udał się do drzwi wyjściowych.
-Żartowałam! - krzyczę, wyciągając z torby pudełko z tabletkami na ból głowy. On odwraca się w moim kierunku z takim udawanym uśmieszkiem na twarzy.
-Wiedziałem, że ci na mnie zależy. - wypalił łapiąc tabletki, które mu rzuciłam.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Dlatego won. - powiedziałam trzaskając mu przed nosem drzwiami.
***
-Laura idź na górę do tego małpiego gaju i powiedz Michaelowi, że pakuje manatki i wprowadza się do ciebie. - Heinz był wkurzony ciągłymi kłótniami na linii Michael - Gregor z resztą nie tylko on. Każdy miał identyczne zdanie co on. Mi tam w gruncie rzeczy nie przeszkadzało, że blondyn będzie dzielił ze mną pokój. Przynajmniej nie będę się wieczorami nudzić. No i kto wie może go jeszcze lepiej poznam.
-Ok. Już mnie nie ma. - powiedziałam zakładając na ramię torbę z aparatem i udałam się na wieże. Chłopaki nie byli osamotnieni oczywiście towarzyszyli mu przyjaciela z Niemiec. Jak pech to pech.
-O witajcie jak tam nastroje? - spytałam stając między Richardem a Manuelem.
-Dzięki dobre. - odpowiedzieli równocześnie.
-Michi chodź tu na moment. - powiedziałam widząc jak blondyn testuje zapięcia nart. On tylko kiwnął głową i podszedł do naszej grupki. Czekałam tylko na minę Gregora jak usłyszy komunikat.
-Coś się stało? - spytał zdziwiony widząc mój wyraz twarzy.
-Tak. Po treningu pakujesz swoje manatki. - oznajmiłam. Każdy z nich pomyślał o jednym. A sam Hayboeck zdziwiony i zarazem przerażony.
-Jadę do domu? - spytał nie pewnie. Nigdy bym mu tego nie zrobiła. Najchętniej wysłałabym do domu jego byłego współlokatora.
-Nie dlaczego. Zajmujesz drugą połowę mojego pokoju. Sam mówiłeś, że separacja z bożyszczem nastolatek ci się przyda. Podziękuj Heinzowi. - powiedziałam. - A ty Stefan chodź na małą sesję dla Hoflera. - dodałam ciągnąc za rękę zdezorientowanego sytuacją Krafta.
*Narrator*
-Ej szykuje nam się tu mały romansik. - powiedział Freitag uderzając lekko w ramię cały czas oszołomionego Austriaka.
-Tak miłość wisi w powietrzu. - odpowiedział ironicznie Schlierenzauer.
-A coś ci nie pasuje? - spytał wyrwany z transu blondyn.
-Mi no co ty, życzę szczęścia w rozwalaniu sobie kariery. - bąknął zakładając na siebie bluzę.
-Ty rozwalasz życie Laury, która nic nie zrobiła. A może robisz to tylko dlatego, że jesteś zazdrosny? - spytał tak cicho aby wszyscy pozostali nie słyszeli ostatniego zdania, które wypowiada. Był pewny, że trafia w sedno. Uderza wprost w dumę blondyna. Bożyszcze nastolatek, zakochane w pięknej szatynce, która dodatkowo szydzi sobie z niego na każdym kroku.
-Nie bądź śmieszny. - odpowiedział mu. Hayboeck wiedział jedno ich przyjaźni już dawno nie ma. Zostało jedno uczucie, które się w nim pomału zaczyna tlić. Uczucie, które rośnie w nim. Uczucie do Laury.
-Ty jesteś śmieszny. A wiesz czemu? Ponieważ jesteś sobą. Wielki Schlierenzauer. - odpowiedział wymijając go i wychodząc z wieży, w której byli. Oznaczało to definitywny koniec ich i tak już bezwartościowej przyjaźni.
__________
Siódemka .
Wow dziwię się, że już tak daleko.
Jednak to ich życie teraz się skomplikowało. (co ja zrobiła?)
Trudno, pożyjemy zobaczymy jak się sprawy poukładają.
Pozdrawiam was i czekam na opinie.
Jeju, moje modły zostały wysłuchane w kilku przyczynach.
OdpowiedzUsuń1. Szybki next.
2. Pocałunek-prawie było, ale git. Mam nadzieję, że ich relacje się pogłębią. W sensie Michiego i Laury.
3. Michi vs. Gregor-część dalsza bitwy o Laurę.
4. Odkryta zazdrość Gregorka.
5. Elementy zaskoczenia-mieszkanie Michiego z Laurą. No, czekam na reakcje Gregorka w związku z tym.
Kurcze, pamiętam, jak tu pierwszy raz weszłam i przeczytałam prolog. Jeju, pamiętam to tak bardzo, jakby to było wczoraj. Wtedy nie sądziłam, że wszystko, ta cała historia, tak się potoczy. Jeju, prawie pękłam ze śmiechu, gdy Richard mówił o tym romansiku. No, a to jak prawie prawie się całował Michi z Laurą.
A więc reasumując, czekam na next.
Lili