wtorek, 30 grudnia 2014

# 6. ~ Gregor jaka to propozycja ?


[Narrator]

Blondyn siedział na łóżku w pokoju swojej dziewczyny i czytał jakoś książkę a jego dziewczyna wypełniała kartę zawodów drużynowych, które miały odbyć się następnego dnia. Obydwoje w milczeniu i wręcz kompletnej ciszy zajmowali się swoim sprawami. To był pierwszy raz, w którym mogli spędzić ze sobą czas. Chłopak po dwugodzinnym wpatrywaniu się w litery na kolejnych stronach książki postanowił choć na kilka sekund oderwać się od lektury. Zagiął róg kartki, odłożył ją na poduszkę i wstał z łóżka. Podszedł do stolika przy, którym pracowała Laura. Polka nie znosiła papierkowej roboty ale w sumie wybrzydzać nie mogła, zarabiała nawet więcej niż skoczkowie przez cały sezon. Zakładając, że wygrają przynajmniej 1/5 konkursów. Hayboeck oparł dłonie o drewniane oparcie krzesła i pochylił nad szatynką. Dziewczyna jedynie uśmiechnęła się delikatnie i dalej próbowała skupić się na pracy, którą musiała zrobić jak najszybciej. Blondyn spojrzał przez ramię swojej dziewczyny i odkrył coś niesamowitego.
-Ja startuje jako czwarty ? - spytał wyrywając wręcz zdziwionej dziewczynie kartkę papieru. Polka wiedziała, że Austriak będzie zdziwiony ale nie sądziła, że aż tak.
-No tak, przecież mówiłam ci na czym ta moja zemsta ma polegać. Diethart, Kraft, Schlierenzauer i Fettner nie startują w drużynówce. Zostaje Loitzl, Poppinger, Kofler i ty. - odpowiada odbierając bardzo delikatnie swoją własność. Chłopak wziął głęboki oddech i pocałował dziewczynę w policzek, czego w gruncie rzeczy się nie spodziewała.
-A to za co ? - spytała. On jedynie uśmiechnął się i usiadł na krześle obok.
-Za to, że jesteś ze mną cały czas. - odpowiedział i tym razem złożył na jej ustach przelotny pocałunek. Nagle drzwi pokoju, w którym siedział Michael wraz z Laurą otworzyły się z hukiem. Do pokoju weszła wściekła blondynka a zaraz za nią do pomieszczenia wszedł lider austriackiej kadry skoczków Gregor Schlierenzauer. Dziewczyna stanęła na środku pokoju ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami. Natomiast chłopak zamknął cicho drzwi i zrobił kilka kroków ku wręcz wściekłej blondynce. Zarówno Górska jak i Hayboeck spojrzeli na nich zdziwieni i za pewne zastanawiali się co jest grane. Schlierenzauer stał tuż przed niższą znacznie od siebie dziewczyną.
-Ty chyba na serio musiałeś uderzyć się w głowę upadając przy lądowaniu na treningu. - powiedziała z wyrzutem w głosie. Na jej twarzy pojawił się drwiący uśmieszek.
-Nie bądź złośliwa. - powiedział cały czas patrząc na dziewczynę. Zupełnie nie zdali się widzieć siedzących przy drewnianym stole skoczka i fizjoterapeutki. A oni nie pokazywali, że są. Woleli oglądać darmowe przedstawienie.
-Nawet nie próbuje. Króla nie da się pobić. - powiedziała trochę drwiąc przy okazji z całkiem poważnego chłopaka. Co w sumie można nazwać nowością. Gregor na ogół był osobą z wielkim poczuciem humoru. Ale teraz na pewno tak nie było.
-Przecież to otwarta propozycja nie musisz się zgodzić. - powiedział patrząc gdzieś przed siebie. Po tych słowach blondynka ironicznie się zaśmiała po czym usiadła na stojącym tuż za nią łóżku. Blondyn siedzący na krześle widział, że jego przyjaciel jest tak przybity i może nawet zły. A gdy już takowy stan miał to Hayboeck nie mógł przejść obok tego obojętnie. Wstał od stołu i podszedł do starszego od siebie o rok chłopaka.
-A o co chodzi ? - spytał. Blondynka podniosła w mgnieniu oka głowę i wbiła wzrok w dwójkę przyjaciół. Schlierenzauer był na tyle na siebie samego zły, że w gruncie rzeczy najchętniej zapadłby się pod ziemie. Ewentualnie wyczyściłby sobie i Sarze pamięć. Nie wiedział czy powinien zwierzać się Michaelowi i Laurze, ale przecież wszystko i tak było już stracone.
-A co ciebie to obchodzi ? - spytała nerwowo blondynka. Skoczek jedynie uśmiechnął się złośliwie i zrobił krok ku dziewczynie.
-Dużo, jesteś moją siostrą i jesteś tu pod moją opieką. - wręcz wysyczał. Gregor po tych słowach wręcz udławił się własną śliną. Laura natomiast jedynie uśmiechnęła się niemrawo po czym zarzuciła na drugie z krzeseł nogi.
-Przyrodnią to po pierwsze. A po drugie powiedziałeś, że nikt ma się o tym nie dowiedzieć. A właśnie Laura i Gregor się dowiedzieli. - powiedziała wskazując dłonią na zdezorientowanego i zszokowanego skoczka oraz Laurę. Michael jedynie spojrzał na nich przelotnie i wrócił do rozmowy ze swoją siostrą.
-Trudno się mówi. Z resztą jak się domyślam Laura domyśliła się dużo wcześniej ? - mówi na co jego dziewczyna jedynie kiwa głową w celu potwierdzenia jego stwierdzenia.
-Mimo wszystko propozycja tego bałwana jest nie dopuszczalna i nie moralna. - powiedziała wskazując (dobitnie) na chłopaka, który cały czas wlepiał wzrok w swoje nowe trampki. Blondyn spojrzał najpierw na nią później na niego po czym stanął wręcz po środku ich odległości między sobą.
-Gregor jaka to propozycja ? - spytał. Schlierenzauer nie pewnie uniósł głowę i postanowił powtórzyć to co kilka dni wcześniej powiedział Sarze.
-Pamiętasz mojego kuzyna Tobiasa ? - spytał Hayboecka na co on jedynie pokiwał z aprobatą głową. - No to wiesz jaki jest. Mamy spotkanie rodzinne, urodzinki ciotki okrągłe. Ten matoł znowu będzie dręczył mnie tekstami typu "Jesteś gwiazdą, masz kupę fanek a mimo to jesteś samotny." Bla bla bla. Złożyłem propozycję twojej siostruni, żeby ze mną tam pojechała. Ale pani złośliwa larwa nie chcę tej propozycji przyjąć bo uważa, że trzymam za plecami jadowitą żmiję. - powiedział. Na twarz Michaela wkradł się bardzo, ale to bardzo złośliwy uśmieszek. Odwrócił się na pięcie po czym podszedł do niej, objął ją ramieniem i powiedział.
-Kochanie moje najdroższe. Zrób dobry uczynek i potowarzysz naszemu złotemu Gregorowi w ostatniej drodze jego kuzyna. Nie łudźmy się jesteś moją siostrą więc musisz być piękna. - powiedział po czym spytał przyjaciela. - Co nie że jest piękna zupełnie jak ja ? - Schlierenzauer spojrzał jedynie na niego z politowaniem i po chwili kierował się do drzwi. Zatrzymały go słowa blondynki.
-Dobra wygrałeś podstępna żmijo tyrolska. - mruknęła. Gregor od razu się rozpromienił i już po chwili opuścił pokój wręcz podskakując. -A z tobą to się kiedy indziej policzę podstępna świnio. - warknęła wychodząc z pokoju trzaskając drzwiami. Blondyn głośno wypuścił z płuc powietrze i usiadł na łóżku. Laura wstała z krzesła po czym oparła się o stół i zaczęła klaskać. Hayboecka zdziwił gest jego dziewczyny.
-Co ty robisz ? - spytał bardzo zdziwiony.
-Bije brawo największemu klaunowi w tym cyrku. - odpowiedziała. Chłopak spojrzał na nią kątem oka i już po chwili znajdowała się kilka kroków od niej.
-A nie najbardziej podstępnej świni ? - spytał powolnymi krokami zbliżając się do swojej dziewczyny. Szatynka uśmiechnęła się delikatnie na co blondyn jedynie puścił jej oczko.
-Może być i świnia chociaż jakby się Didl dowiedział, że nazywam cię świnką to by się obraził. - powiedziała na co Hayboeck wybuchł śmiechem. Chciał pocałować fizjoterapeutkę ale nagle drzwi otworzyły się wydobywając z siebie głośne skrzypnięcie a w progu stanął zadyszany Stefan Kraft.
-Oops sorki. Zapomniałem zapukać. Ale jakaś dziewczyna pyta o ciebie Laura, ma na imię chyba Paula. - wypowiedział wręcz na jednym oddechu. Szatynka spojrzała na swojego partnera, pocałowała go w policzek i już po chwili zniknęła z pola widzenia obydwu skoczków.
-Kraft ty i to twoje debilne wyczucie czasu. - powiedział rzucając w przyjaciela poduszką Hayboeck. Kraft tylko zaśmiał się.
-No co jestem jeszcze za młody, żeby zostać wujkiem. - odpowiedział i wybiegł z pokoju niczym struś pędziwiatr widząc na sobie morderczy wzrok starszego skoczka.

*

W holu hotelu przy recepcji stała szatynka wzrostu około 172 centymetrów. Obok niej stały dwie średniej wielkości walizki. Na jednej z nich leżała torba z laptopem a na ramieniu dziewczyny zawieszony był pokrowiec z aparatem.
-Miałam się zgłosić do pani fizjoterapeutki aby dołączyć do tej jakże ciekawej ekipy. - powiedziała. Górska stanęła jak wryta słysząc głos swojej najlepszej przyjaciółki z domu dziecka. Rzuciła się jej w ramiona a w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy. Nie widziała jej od pięciu lat, ale nigdy o niej nie zapomniała. Nie była by w stanie posunąć się do czegoś takiego. Za dużo razem przeszły, żeby zapomniała największą podporę w życiu.
-Co ty tu robisz ? - spytała Górska wyrywając się z przyjacielskiego uścisku.
-Nie będzie kłamstwem gdy powiem, że to dzięki Kubusiowi. - odpowiedziała.
-Tak Kubuś wie jak mnie uszczęśliwić. Czy to znaczy, że będziesz tu pracować ? - spytała Laura. Pawłowska (bo tak miała na nazwisko jej przyjaciółka) pokiwała głową z aprobatą. Usłyszała jedynie pisk swojej przyjaciółki od czasów najmłodszych.
-Kuttin powiedział, że ma dość zdjęć Schlierenzauera na których nie ma nic innego poza Red Bullem. - powiedziała i obie wybuchnęły śmiechem.
-Masz szczęście, że razem z Sarą mamy jedno wolne łóżko w pokoju. W końcu będę mogła wywalić z pokoju takiego jednego trutnia, który się tam zadomowił. - powiedziała biorąc jedną z dwóch walizek przyjaciółki.
-A podobno kochasz Hayboecka. - mruknęła Liliana zakładając na drugie ramię torbę z laptopem i ciągnąc za sobą walizkę.
-Koty ? - spytała Laura.
-Nie, tym razem Mirka. - odpowiedziała. Górska jedynie uśmiechnęła się pod nosem otwierając drzwi swojego pokoju. W którym na jednym z łóżek siedział Hayboeck w towarzystwie Krafta, Schlierenzauera, Dietharta i Fettnera. A przy stole siedziała dość zła Sara. Laura spojrzała na swoją przyjaciółkę, oparła walizkę o ścianę w samym rogu pokoju i weszła głębiej pozostawiając przyjaciółkę w samym rogu.
-Dobra co tu się dzieje ? - pyta spoglądając co raz na czerwoną ze złości Sarę i rozbawionych pięciu przyjaciół.
-To są debile jakich mało. Ubzdurali sobie, że Pointner się na nich mści za wywalenie go z roboty. Mój kochany braciszek milczy jak grób i mówi, że nic mu nie wiadomo o tym "spisku". A może ty tym debilnym świnią coś wytłumaczysz ? - spytała. Laura spojrzała na stojącą w drzwiach Lilianę, powstrzymującą napad śmiechu.
-Powiem wam jedno. To ja się mszczę za wasze durne ploteczki, które rozsiewacie na mój temat gdzie popadnie. To ja proszę Heinza i Alexa o akceptowanie moich zastrzeżeń co do składu drużyny. I w najbliższym czasie wy we czterech wypadacie w aut. A Hayboeck jeśli ma zamiar milczeć to niech wie, że więcej do tego pokoju wstępu nie ma. - powiedziała z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Hayboeck zmienił swój wyraz twarzy na bardzo ale to bardzo zdziwiony.
-Jak to ?- spytał.
-Normalnie, Lilka będzie tutaj jako trzecia. Zastąpi nie utalentowanego w fotografowaniu Gregora. Heinz uznał, że przyda mu się ktoś kto ma pojęcie o robieniu zdjęć. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia to mówcie a jeśli nie to won. - warknęła wskazując na drzwi, w których już od kilku chwil nie było szatynki. Stała już obok Sary i uważnie obserwowała zmiany na twarzach piątki skoczków. Których już po chwili w pokoju nie było.
-Wow ty to jednak masz powodzenie. - powiedziała Liliana
-Oj uwierzcie mi, że czasami mam go dość. - mruknęła opadając na łóżko.

***
Witam z szóstką. I jak mała, słodka tajemnica Michaela i Sary ? No i co myślicie o Lilce Pawłowskiej ? Pozdrawiam was bardzo gorąco. Zapraszam was na kolejny, który powinien pojawić się nie długo. 
Mam nadzieję, że wyrazicie swoje opinie. Zapraszam na pozostałe blogi.
Ewelina :-)

niedziela, 28 grudnia 2014

Nowość.

Zapraszam was na mój nowy blog. W roli głównej wystąpią Krzysiek Miętus, Michi Hayboeck, Stefan Kraft oraz Piotr Żyła i Stefan Hula. Czasami będzie śmiesznie ale i nie koniecznie.
Zapraszam : http://diamond-ski-jumping.blogspot.com/  Mam nadzieje, że wpadniecie, przeczytacie i skomentujecie.
Ewelina.

piątek, 26 grudnia 2014

# 5. ' Teraz to ja już nic nie wiem.'


[Laura]
Michael coś knuje, jestem tego wręcz pewna. Wydaje mu się, że uda mu się mnie jakoś zmylić. A to nie jest takie łatwe, jestem kuzynką Kotów to to nie jest wręcz nie możliwe. To byłoby grzechem najcięższym jaki można znaleźć na całej liście ciężkich grzechów. Ja się dowiem na co Hayboeck ma takie dziwne podchody a jak się dowiem i jeśli będzie to coś nieodpowiedniego to gorzko Austriacka flądra tego pożałuje.
-Laura mówię do ciebie ! - krzyczy Sara machając mi przed oczami jakimiś dokumentami. No i znowu dałam się ponieść swoim myślom. Nie no udręka z tym moim rozmyślaniem.
-Sorki, zamyśliłam się. - odpowiedziałam. Sara spojrzała na mnie, zamknęła drzwi sali konferencyjnej i usiadła na przeciwko mnie. No chyba nie będzie to ciekawa rozmowa, coś się szykuje.
-Co się dzieje ? - pyta a ja nie powiem jestem troszkę zdziwiona jej dziwnym zachowaniem.
-Nic. - odpowiadam zdezorientowana i nie bardzo kumająca o co może jej biegać. W sumie sama nie wiem tak właściwie dlaczego ona mogła zadać mi to dziwaczne pytanie ?
-Laura przecież to widać, niby jesteście z Michim parą a spotykacie się może dwa razy na tydzień. Chłopaki już mają jakieś dziwaczne teorie o waszej dwójce ja się po prostu o was martwię. - odpowiedziała siadając po turecku. No nie jeszcze te niewyżyte społeczne plotkary sobie plotą jakieś plotki. Niech coś do mnie dotrze choć jedno jedyne,, malutkie ziarenko to łby im ukręcę i będzie koniec teamu Austrii. A to, że razem z Misim mamy dużo na głowach to nie znaczy, że musimy od razu jakiś kryzys przechodzić czy coś w tym odcieniu. Nie wiem co się w tych ich małych, pustych główkach roi ale nie ze mną te numerki ja tak łatwo nie odpuszczam i się nie daje. O nie znowu odwracać wszystko co te klauny powiedzą.
-Sara mamy dużo na głowie. Dobrze wiesz, że Michi coraz lepiej skacze, ma coraz więcej wywiadów. Coraz ostrzejsze i dłuższe treningi i zgrupowania. W czasie konkursów spotyka się z kumplami z innych reprezentacji. Mieszkamy  razem cały czas gdy jesteśmy poza zawodami. Hayboeck wie też, że i ja chciałabym się rozwijać więc mi pozwala. Na prawdę nie masz co się martwić. Jeśli by się coś działo tobie pierwszej powiem. - mówię całkiem poważnie. Sama nie wiem dlaczego byłam taka szczera ? Może w końcu musiałam się komuś wygadać, powiedzieć co mi leży na duszy i chce wyfrunąć ? Jejku robię się za bardzo poetycka, będę drugim Mickiewiczem za parę miesięcy.
- A nie chciałabyś nie być już Górską ? - spytała. No nie pytania to ona chyba z większej i mocniejszej półki wyciąga. Ja nie wiem może zaraz mnie o dzieci będzie pytać ? Chociaż jakby się tak w sumie dłużej zastanowić to z Hayboeckiem jesteśmy ze sobą prawie dwa lata a on żadnego kroku nie wykonuje. Może to co mówi Sara i myślą chłopcy to w gruncie rzeczy i prawda ? Może Hayboeck już do mnie nic nie czuje.
-Sama już nie wiem. - odpowiedziałam z istnym mętlikiem w głowie. Każda dziewczyna na moim miejscu chciałaby być żoną, mieć świetnego męża. A co jeśli on naprawdę już nic nie czuje ale nie chce mnie ranić ?
-Laura ja cię chcę tylko ostrzec przed chłopakami. Oni coś knują, Hayboeck też. - powiedziała zeskakując z biurka i wychodząc z sali w hotelu. Może to powietrze w Klinghental da mi odetchnąć i dać do myślenia ? Schowałam do spodni dresów wyciszony telefon, zarzuciłam na ramiona niebieską kurtkę i wyszłam z hotelu. Jutro pierwszy indywidualny konkurs, chłopaki są trochę nie nasyceni po ostatniej letniej drużynówce więc mają wiele ambicji na osobisty tryumf. Letnie Grand Prix było dla nich istną frajdą a najbardziej dla Michalea, który jakby bardziej interesował się sobą niż wszystkim innym. Może Sara ma rację, może to wszystko to jedynie iluzja ? Może to ja się łudzę, że wszystko jest jak w bajce ?
-Laura uważaj. - usłyszałam obok siebie głos Simona, na którego wpadłam nie patrząc gdzie idę.
-Przepraszam zamyśliłam się i nie zauważyłam cię. - odpowiedziałam uśmiechając się do niego lekko. Ammann jedynie spojrzał na mnie niczym wcześniej Sara. Czy ja aż tak źle wyglądam, że się wszyscy tak na mnie patrzą ?
-Słyszałaś co chłopaki mówią o tobie i Hayboecku ? - pyta. Nie no te gnidy to mnie popamiętają. Zrobię im jesień średniowiecza, gady jedne, plotkary głupie.
-Nie musiałam słyszeć, żeby wiedzieć. Znam ich ponad dwa i pół roku znam ich może i za bardzo. - odpowiedziałam. Ammann spojrzał na mnie i zrobił krok w moim kierunku.
-Kocha cię a oni próbują zasiać w tobie wątpliwość. Jakby mieli w tym jakiś swój cel. Uwierz mi poza tobą nie widzi nikogo innego. - powiedział i odszedł. Teraz to ja już nic nie wiem. Przecież ja go kocham. Bardzo go kocham.

Dzień później.

[Narrator]

Szatynka usiadła na ławce stojącej obok domku reprezentacji Austrii. Ścisnęła mocniej w dłoni plastikowy kubek z gorącą czekoladą. Oparła głowę o drewnianą ścianę domku i przymknęła delikatnie powieki. Nagle poczuła na swojej twarzy lekki powiew wiatru. Nie pewnie otworzyła oczy i zobaczyła kucającego obok niej Michaela, który lekko uśmiechał się do swojej ukochanej. Dziewczyna miała dziwne wrażenie patrząc na uśmiechniętego blondyna. To co wczoraj usłyszała od przyjaciółki, skoczków i Simona sprawiło, że nie wiedziała co powinna myśleć. Kochała Austriaka jak nigdy nikogo wcześniej. Uśmiechnęła się równie delikatnie jak on. Wysunęła rękę w jego kierunku i delikatnie przejechała po jego czerwonym od zimna policzku. Blondyn domyślił się, że coś może być nie tak. Nigdy tak się nie zachowywała, nigdy. Delikatnie chwycił jej nadgarstek i pocałował w dłoń. Wydawało mu się, że w dziewczynie zasiał ktoś jakąś wątpliwość. Słyszał to co rozpowiadają jego niby przyjaciele, tyle razy chciał dać im w twarz, ale zawsze się wahał. Nie chciał zranić Laury, nigdy by tego nie zrobił, za dużo dla niego znaczyła.
-Kochasz mnie ? - spytała. Blondyna to pytanie uderzyło niczym mroźne powietrze rodem z Syberii. Spodziewał się tego. Wiedział, że prędzej czy później to się stanie. Wiedział, że zawalił ale nigdy nie przestał jej kochać.
-Kocham. Nie słuchaj tego co gadają ci idioci. Mszczą się za wakacje, które z tobą spędziłem. Są zazdrośni i tyle. Znasz ich. - powiedział siadając obok niej i obejmując ją ramieniem.
-Wiem, ale nie chcę być na językach jakiś kolorowych pisemek. Po co słuchać o sobie w telewizji, czytać w gazetach i internecie samych negatywów. - odpowiedziała kładąc głowę na ramię ukochanego.
-Nie będziesz, jeszcze dziś to te cztery społeczne wszy wylądują na pierwszych stronach gazet. - odpowiada uśmiechając się złowrogo i tajemniczo.
-Mam załatwiać adwokata czy przekupić prokuratora ? - spytała odrywając się od niego i siadając na jego kolanach.
-Na wszelki wypadek możesz i sędziego. Ewentualnie możesz załatwiać im państwowy pogrzeb. - mówi przytulając ją do siebie.
-A dokładnie to komu ? - pyta rozglądając się dokoła i szukając zawodników.
-Schlieriemu, Kraftowi, Fettnerowi i Diethartowi. - odpowiedział wybuchając śmiechem, gdy kilka metrów od nich przechodziła owa czwórka. Spojrzeli na nich dziwnie i poszli dalej nie wiedząc jaką zemstę szykuje ich najlepszy (do tej pory) przyjaciel i jego partnerka.
-Kocham cię i nigdy nie przestanę. - szepnął na co dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

**
Oto piąteczka.
Przepraszam za tak długą nieobecność.
Pozdrawiam i zapraszam na moje pozostałe blogi.

czwartek, 11 grudnia 2014

# 4. 'Chcesz żyć ? ' (...) 'To nie komentuj.'

[Michael]

Nie żeby coś, ale to co się tu wyprawia to totalna porażka. Niby ma wyrzuty sumienia ( chodzi o Gregora, co do tej sytuacji z Sarą. Biedna dziewczyna.) ale ni cholery nie chce jej przeprosić. Jednym słowem patologia sportowa na całego. A mówią, że to ja jak po grudzie swoje kontakty z Laurą budowałem. No ja cię proszę! Mówiłem Grześkowi żeby kupił kwiaty, kleknął przed nią (oczywiście z odpowiednią publicznością) a ten nie. Powiedział, że nie będzie robił z siebie pośmiewiska, a to to może być co najmniej scenariusz na denny film romantyczny. Znalazł się krytyk filmowy za dyche! Jeszcze mu pokaże, zobaczy patafian zasrany jeszcze będzie mi zazdrościł mojej kariery reżyserskiej. No dobra wracając do wcześniejszego zwierzania. Sara uznała, że nigdy więcej nie da się tak łatwo sprowokować temu czemuś. Może i ma rację, po co wylewać hektolitry łez dla nic nieznaczącej małpy, która uciekła z zoo. A i wiecie, że wcześniej wspomniany chłopczyk o mało co na zawał nie odleciał. Z resztą złego diabli nie biorą! Ale cicho sza bo się obrazi i będzie się fochnął na mnie . A ja nie chce niby przypadkiem oberwać drzwiami od szafy jak rok temu w Kussamo gdy powiedziałem mu, że jego siostra Gloria kręci z Severinem. No ale co poradzę, że to jest najszczersza prawda. No ten oczywiście zbluzgał Seva od najgorszych i wyładował swoje emocje na mnie. Żebym mu jeszcze coś zrobił, no to bym jeszcze zrozumiał ale bez przyczyny no błagam. Trzeba wiedzieć kiedy powinno się przestać robić z siebie pajaca. Akurat mój kochany współlokator nie ma takiego wyłącznika, który sprawiałby,że wyłączy swoje małpie ogary. No ale co poradzisz nikt nie jest tak idealny jak ja! Dobra wpadam w samozachwyt ale i tak nie taki jak piękny Grzegorz. Z resztą kluczem do sukcesu jest znanie swojej wartości i nie pozwolenie sobie sobą pomiatać. To to by się przydało Sarze i Mirce , powinny znać poczucie własnej wartości. Nie wiem mojej Laury to się nie tyczy. Ona zna swoją wartość może i za bardzo. Czasami mam wrażenie, że zna ją aż nad to. Ale nie narzekam bo nie ma po co. 


[Gregor]

Hayboeck doprowadza mnie do szału. Myśli, że co ja tak łatwo odpuszczę ? O nie przeproszę ją a jeśli nie przyjmie moich przeprosin to nie nazywam się Gregor Schlierenzauer. Dobra może i przesadziłem z tym tekstem na korytarzu, no ale strzelam, że wiele osób na moim miejscu postąpiłoby tak samo. Nie jest tajemnicą, że nie darzę go sympatią Alexandra więc jakby nie patrzeć, każdy jest tego bardziej pewien niż ja sam. A wracając do Michaela to powinien tą swoją Górską to trzymać krótko i tyle. Po co dziewczyna miesza się tam gdzie sobie bez niej wszyscy dadzą bardzo dobrze radę. Jeśli Michi mówi, że ją kocha to niech się jej oświadczy kurde a nie się pieści. Ale w sumie czego się po nim innego spodziewać niż tego ślimaczenia. Jest gorszy niż Kot z tym swoim wiecznym pesymizmem. A propo współczuje dziewczynie, która podejmie desperacki krok związania się z nim ( w sensie Maćkiem). Mówię tak jak Laura wtedy kiedy mnie poznała. Zaczynam się do niej upodabniać. Całkiem mi już na głowę padło. Muszę coś wymyślić, żeby Sara przestała się już tak dąsać bo Laura to mnie ostatecznie na stosie spali. Razem w towarzystwie Kota się będę palił i będzie po żywocie dwóch najfajniejszych istot w świecie skoków narciarskich. 

[Wiewiór - Piotr Żyła]

No ehe to się porobiło. Znacie wy wszyscy naszą kochaną Mireczke, blondyneczkę ? Pewnie, że nie znacie bo to mała, no w sensie, że młoda dziewczyna. Najukochańsza siostra narzeczonej Sobczyka. I strzelał na oślep niczym Ramos Barcelonie, że nie wiecie o całej konspiracji (czy jakoś tak to brzmiało), którą se Sobczyk wymyślił. Bo Łukasz nasz trener kochany wyjechał z żoneczką na miesiąc wakacji na jakieś ciepłe wysepki. Robert z Maćkiem udali się na podbój świata ze swoją ciągle najlepszą młodzieżą. No i takim oto cudem my - czyli najlepsi pozostaliśmy bez trenera. Sobczyk zaproponował swoją przyszłą rodzinkę - Mirkę na trenereczkę naszą kochaną. Miła dziewczyna z niej, taka dobra, uczynna a Maniek tak wyskoczył do niej z tym swoim niewyparzonym ryjem. Ja nie wiem może powinienem się z Hayboeckiem zjednoczyć i wywalić Maciejkę do Grzesia pięknego naszego ? Będziemy razem z Michim spokój mieli święty. Będą się bujać, dwa klauny bez wyczucia miejsca, czasu i akcji. No bo powiedzcie mi jak to tak można dziewczynę bezbronną z błotem mieszać? Co ona nimi jest ! Żeby ją w błoto wrzucano. No bo co taka Mireczka mogła Maćkowi zawadzić ? Co, że się Dawidowi spodobała i że Prevc z Tepesem zaprosili ją na kawunię? No proszę was, moją Justynkę też zapraszali na kawki i nadal to robią ale ja tam zazdrosny nie jestem. Kocham ją i ona mnie ! A Gregor no tajemnicą to nie jest, że Pointnera to się boi jak ognia, no ale co mu bezbronna Sara zrobiła ? 
-A może oni się zakochali co Kubacki ? - pytam po chwili głębszego zastanowienia. Dawid spojrzał na mnie bardzo, ale to bardzo dziwnie. 
-Ale kto ? - pyta ze zdziwieniem jakby co najmniej wygrał zawody. (Co pewnie i tak się nigdy nie wydarzy)
-No w sensie, że Gregor i Maciek w Sarze i Mirce. - odpowiadam jakby to była oczywista, oczywistość.
-No. A ja razem z Hayboeckiem mamy zamiar im to dobitnie uświadomić. - mówi z takim przerażającym spojrzeniem, serio gdyby to o mnie chodziło już bym się bał. Znam obydwu niby ciche wody a jak co to o lepiej z nimi nie zadzierać. 
-Totalna profeska ! - mówię z szerokim jak na mnie uśmiechem.
-No coś w tym deseniu. - odpowiada rzucając się na łóżko. Ej ! To łóżko właśnie pościeliłem. No i moją pracę trafił szlag. 

[Maciek]

Żyła nie daje mi żyć, myśli, że jestem taki jak on ? No błagam was, nigdy nie będę taki jak on. Cały czas łazi za mną i mówi, żebym przeprosił tą pożal się Boże blond larwę. Myśli, że co to, że jest rodziną Sobczyka to może się szarogęsić. Nigdy nie dam się jej tak łatwo zdominować, to że Mustaf i Pieter dali się jej omamić to nie znaczy, że ja dam się jej podejść. Ta cała Mirka to podstępna żmija, której celem jest rozwalenie naszej kadry i zrobienie z nas totalnych ofiar. No bo po co się zatrudnia baby w sztabach szkoleniowych ? A szczególnie blondynki i szatynki ? No właśnie po to, żeby rozwalić wszystko. 
-Maniek, Mirka cię szuka. - mówi Biegun wchodzący do naszego pokoju. A mówiłem wam, że miałem dosyć Żyły do tego stopnia, że ubłagałem Dawida o zamianę współlokatorami ? Jeśli nie to właśnie mówię. 
-To niech szuka, zobaczymy czy znajdzie. - odpowiadam nawet nie podnosząc się z łóżka. Krzysiek przez dłuższą chwilę milczy jak grób. Co go tam coś udusiło czy co ?
-Czemu ty taki jesteś ? Znowu źle spałeś ? - pyta z jakimś wyrzutem. Oho matka się znalazła będzie mnie moralizował. Im od tych żółtych koszulek lidera to wszystkim nieźle banie się lansują. 
-Chcesz żyć ? - pytam na co on nie pewnie kiwa z aprobatą głową. - To nie komentuj. - dodaje.
-Ja tylko przekazuję. - mówi z rękami uniesionymi ku górze w geście poddania się po czym wychodzi.
-Znalazła sobie chłopca na posyłki. - mruczę jedynie przykrywając głowę poduszką. Od tego ciągłego ich gadania to mam już niezłą migrenę. Miałem może z pięć minut spokoju gdy drzwi pokoju znów się otwierają a staje w nich Pieter. Jeszcze tego tu brakowało.
-O Maniek chodź na spotkanie kadry. - mówi podchodząc do mojego łóżka. 
-Kowalska tam będzie? - pytam nawet nie podnosząc wzroku.
-No a jak ma nie być ? Maciejka twoja mózgownica to z dnia na dzień traci trybiki potrzebne do odpowiedniego funkcjonowania. - odpowiada z tym swoim głupim uśmieszkiem. 
-Po moim trupie. - odpowiadam. Ostatnio te trzy słowa stały się moim powiedzonkiem. Ten tylko głupkowato wlepia we mnie ten swój wzrok. Mnie to nie rusza Żyła, niech to do ciebie w końcu trafi. 
-Jeszcze coś czy skończyłeś ? - pytam. - Bo jeśli masz jeszcze coś do powiedzenia to wybacz ale ja słuchać nie będę. - dodaje odwracając się do ściany i wtulając się w poduszkę. Słyszę jedynie jakieś ciche przekleństwo pod nosem i dźwięk zamykanych pokojowych drzwi.

**
Witam z czwóreczką. Na samym początku chciałabym powitać gorąco współautorkę - 'Ule'. Dziewczyna ma świetne pomysły między innymi powyższe myśli Gregora S. Chciałam również podziękować wszystkim czytającym i komentującym oraz zachęcić do wyrażenia opinii przez resztę osób. Możecie nawet anonimowo. Przyjmę każdą krytykę. Także pozdrawiam was gorąco, zachęcam do zostawiania po sobie śladu w formie komentarza. Jeszcze raz bardzo gorąco pozdrawiam. 
PS. Przepraszam za wszelkie błędy, postaram się poprawić je jeśli znajdę czas. :-)
Zapraszam również tutaj :blog ' - mój nowy blog

niedziela, 7 grudnia 2014

# 3. "Po moim trupie (...)"

Letnie Grand Prix, ostatni konkurs.

[Laura]
Może i jestem osobą ciut przewrażliwioną ale moim skromnym zdaniem niektórzy z tej bandy pospolicie nazwanej skoczkami to typowi tchórze. Mam tu na myśli Gregora i Stefana, którzy gdy w progu stołówki zobaczyli a może lepiej powiedzieć dostrzegli Alexandra to normalnie prawie padli trupem. Dobra nie jest tajemnicą, że nie darzą większą sympatią Pointnera no ale nie powinni aż tak dramatycznie reagować. Bo ja wiem przydałoby się coś takiego jak empatia itd. Chociaż oni raczej czegoś takiego to nie znają, no może obiło im się o uszy ale jedynie obiło. A wbrew wszystkiemu co jesteście w stanie usłyszeć od skoczków reprezentacji Austrii Alexander Pointner to bardzo dobry trener, człowiek i mający bardzo duże poczucie humoru. Największe jeśli chodzi o Gregora, o tak w tym wypadku to jest ono ogromne, albo nawet nie można go wymierzyć.
-Laura widziałaś gdzieś mój telefon ? - pyta Sara wychodząc z łazienki. Nie no ona jest zupełnie taka jak Michi ten to już jak coś gdzieś położy to nawet po dwóch dniach tego nie znajcie, ale to chyba już taka ludzka natura.
-Niestety nie. - odpowiadam wpisując kolejne nazwiska do tabeli dla sędziów. Niby jestem lekarzem kadry a robię tu raczej za wszystko co się tylko da. Ale nie powinnam narzekać w końcu jakby nie patrzeć ja zarabiam tu najwięcej.
-Kurdę gdzieś go rzuciłam a chciałam iść na spacer. - powiedziała wyciągając z szafy swoją torbę i doszczętnie ją opróżniła a Maniek mówi, że to ja jestem nie rozgarnięta.
-Może masz w kurtce czy coś w tym deseniu. - mówię wciskając enter na klawiaturze i zamykając laptopa należącego do Alexandra. Sara przeszukuje skrupulatnie wszystkie kieszenie swojej niebieskiej reprezentacyjnej kurtki, (Taka mała dygresja te kurtki to mają normalnie nie wiadomo po kiego diabła tyle tych kieszeni. ) po czym uradowana wyjmuje z kieszeni biały telefon komórkowy. Ja to jestem genialna.
-Idziesz ze mną ? - spytała po tym jak umieściła w wiadomym dla siebie miejscu swoją wcześniejszą zgubę. Ja jedynie kiwam jej głową na znak wyrażenia chęci i już po chwili jesteśmy obydwie gotowe do wyjścia.
-Tylko jeszcze podrzucę trenerowi dokumenty. - powiedziałam na co ona jedynie uśmiechnęła się szeroko. Już po chwili przemierzałyśmy długi korytarz hotelu w Szwajcarii. Gdy opuszczałyśmy hotel naszą uwagę przykuła pewna blondynka stojąca praktycznie w środku koła utworzonego z polskich skoczków. Ich miny mówiły jedno, byli wściekli a w szczególności Maciejka. Oj to musi być ciekawe. Lekko szturchnęłam Sarę a ona poszła w ślad za mną na odsiecz tajemniczej dziewczynie. Plusem Sary było to, że znała języki polski i mogła wykłócać się z tymi matołami w ich rodowitym języku.

[Marika]
Sobczyk chyba sobie w kulki leci, to co zrobił to było czyste świństwo. Jak można tak postąpić z rodziną, no na jego przykładzie chyba jednak można. Jestem ciekawa o co on taką złość do mnie ma ? No na to pytanie to chyba nikt poza nim odpowiedzi nie zna, a ja się jego o to pytać nie będę. Przyjmę ich wszystkie ciosy na siebie i już. Pokaże im, że pomimo tego, że jestem dziewczyną mam siłę chłopaka.
-Nie no ja chyba śnie dziewczyna będzie mi mówiła co mam robić. Po moim trupie. - powiedział z kpiną w głosie Maciek Kot. O ten to zawsze ma do powiedzenia tyle a i tak wie najmniej.
-No to umieraj na co czekasz. Czas ci ucieka. - odpowiedziałam zaszczycając go swoim dość ironicznym uśmiechem. On spojrzał na mnie jakbym co najmniej mu coś zrobiła. Nie wiem ta męska duma nie pozwala mu zawiązać jęzora i ze spokojem przyjąć odgórnej decyzji. Przecież ja im się tu sama nie pchałam, ja zostałam zmuszona bawić się w to całe i tak denne przedstawienie.
-O jaka mądra się znalazła. No powiedz szczerze co zrobiłaś, że cie tu przydzielili ? - spytał stając na przeciwko mnie z wzrokiem mordercy. Nie wiem co mu takiego zrobiłam, nawet mnie nie zna a już próbuje mnie jakoś ocenić.
-Myślisz, że co dziewczyna może być gorsza od faceta we wszystkim ? Jeśli tak to powiedz to Kruczkowi i Sobczykowi oni mnie tu skierowali. Ale dobrze jeśli wielkiemu Kotowi się to nie podoba to zrezygnuję !- powiedziałam nad wyraz dając ponieść się emocjom. Miałam dziwne wrażenie, że jesteśmy nie lada atrakcją turystyczną. Wnioskując po minie Kota mój ton głosu wpłynął na niego jeszcze bardziej negatywnie niż miał. W tamtym momencie wiedziałam jedno zyskałam największego wroga.
-Zrezygnuj. - wysyczał wręcz i gdyby nie przyjście dziewczyny Hayboecka i jej koleżanki to zapewne by mnie tam zabił.
-Maciek co ty robisz ! - krzyknęła ta pierwsza. Kot na jej widok jakby trochę opanował emocje, które w nim wręcz pragnęły się wydostać.
-Nie wtrącaj się Laura. - powiedział cały czas nie spuszczając ze mnie morderczego wzroku.
-Maciek co w ciebie wstąpiło ? - spytała on jedynie uniósł brwi do góry jakby chciał mi przesłać jakąś zakodowaną wiadomość.
-To, że się szarogęsi. - odpowiedział i wszedł do hotelu trzaskając szklanymi drzwiami. Reszta ekipy jedynie spojrzała po sobie i udała się w jego ślady a ja odetchnęłam z ulgą. Już całkiem zbrzydła mi praca w reprezentacji ale nie mogłam tak sobie jej zostawić. Mimo moich negatywnych, oziębłych wręcz stosunków z Sobczykiem mimo wszystko na prawdę cenię sobie jego osobę, w końcu jesteśmy nie pisaną rodzinką.
-Hej jestem Laura a to Sara. - powiedziała po chwili milczenia szatynka z uśmiechem na twarzy.
-Jestem Mirka. - odpowiedziałam z podobnym uśmiechem do obydwu z nich. Widziałam małe zakłopotanie na twarzy Laury, w końcu była kuzynką Macieja. A ja (nie wiem czemu) wprowadziłam go w stan jakiegoś amoku czy czegoś w tym stylu.
-Może masz ochotę na lody. Nie daleko jest świetna lodziarnia. - zaproponowała Sara. Ja jedynie pokiwałam z aprobatą głową i już po chwili kierowałyśmy nasze kroki w kierunku zaproponowanej przez Austriaczkę lodziarni. Po drodze opowiedziałam im jak znalazłam się w reprezentacji, o moich stosunkach z Sobczykiem i o tej całej akcji z Kotem. Dodały mi odwagi i dały radę aby stawić czoła przeciwnością losu. Doszłam do wniosku, że tak zrobię i pokaże temu całemu Kotowi kto tu może więcej. Jeszcze będzie błagał mnie o litość.

[Sara]
Mirka to na prawdę świetna dziewczyna. Widać, że ma do siebie dystans i że potrafi na wszystko spojrzeć z innej perspektywy. Nie wiem co mogło tak wkurzyć kuzyna Laury, może wstał lewą nogą albo mu się coś przyśniło. Ale może jeszcze się pogodzę albo ewentualnie, któreś z nich wyląduje poza kadrą. Ale wolę się nie wypowiadać nie znam się. O Laura to wie coś na ten temat, ona miała na pieńku z Gregorem to wie jak czuje się Mirka. No tak ale Gregor teraz ma lepsze problemy niż kłótnie z Laurą, wystrzega się Pointnera niczym diabeł święconej wody. No rozumiem, że trener nie traktuje go ulgowo no ale to, żeby się go bał no to lekka przesada. Dobra może się nie znam. Za krótko jestem w tym "doborowym" jak to mówi Laura towarzystwie. Szłam sobie korytarzem do swojego pokoju gdy nie wiadomo skąd wyrósł przede mną Gregor. Z tęgą miną a więc ktoś mu podpadł a to oznacza, że na mnie się wyżyje.
-Jak mogłaś to zrobić ? - pyta z wyrzutem a na jego twarzy rysuje się nie przychylna jak dla mnie mina.
-Co zrobić ? - pytam zdziwiona na co on jedynie śmieje się ironicznie.
-Tak grasz głupią jak przystało na typową blondynkę. - odpowiada z tym swoim debilnym uśmieszkiem w duecie. Nie no teraz to ta larwa przegięła. Nazywać mnie głupią blondynką to lekka przesada.
-Przyszedłeś tu tylko po to, żeby mi ubliżać ? - pytam przerzucając z jedną do drugiej ręki butelkę z wodą mineralną.
-Nie przyszedłem tu tylko po to, żeby powiedzieć ci, że zachowałaś się jak ostatnia małpa przysyłając tu Pointnera. Gratuluje chciałaś mnie dobić udało ci się ! - warknął po czym wyminął mnie i odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Nie wiem nawet kiedy osunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłoniach. W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Lekko uniosłam głowę, obok mnie pochylali się Simon Ammann i Michael Hayboeck. Najwyraźniej albo byli blisko albo słyszeli jakie argumenty wysunął w moim kierunku Gregor. Simon był dla mnie jak taki starszy brat, odkąd poznałam go na uniwersytecie w Genewie a Michi był jak tata, jego dziewczyna robiła czasami za moją mamę. Kocham ich wszystkich na swój sposób zawsze znajdują się obok gdy są potrzebni.

[Laura]
Nie no Gregor to teraz na całej linii zawalił. Nie wiem kto mu takich bzdur nawygadywał ale on mógłby czasami używać tego swojego mózgu, który upiera się, że ma. Sara zamknęła się w łazience i beczy. Jejku i to jeszcze przez kogo, przez tego patafiana z wielkim ego. Ja go kiedyś gdzieś się pozbędę i jednego kłopotu z głowy mniej.
-Sara wyjdź. Pogadamy. Najpierw Mirka teraz ty. No proszę. - powiedziałam opierając się jedną ręką o białe drzwi łazienki delikatnie w nie pukając. Ale ona nawet nie zareagowała. Nie zostało mi nic innego jak odpuścić i iść wyżalić się Michaelowi. W końcu tylko na niego można tu liczyć.
-Sam jesteś ? - spytała uważnie obserwując pokój, który dzieli z winowajcą takiego a nie innego stanu psychicznego Sary.
-Sam. Gregora gdzieś wcięło może i lepiej. - mruknął zamykając szafkę z której wyjął dwie butelki wody mineralnej. - Chcesz ? - spytał pokazując na niebieską butelkę.
-Daj. - powiedziałam siadając na stojącym pod oknem skórzanym fotelu. Blondyn podszedł do mnie i podał ciepłą butelkę i usiadł na fotelu stojącym obok. Chwile milczeliśmy próbując jakoś podsumować zachowanie jego współlokatora. Ale bynajmniej mi jakoś nic nie przychodziło do głowy. Żeby cokolwiek powiedzieć słów było zdecydowanie za mało.
-Może pójdziemy na spacer, jakoś nie chce mi się tu siedzieć. - zaproponował. Nie powiem marzyłam jedynie o odetchnieniu świeżym, szwajcarskim powietrzem. Jak na jeden dzień to zadziało się dziś trochę za dużo. Ale mam nadzieję, że wszystko skończy się pozytywnie.

***
Witajcie. Zmieniam trochę sposób pisania czyli uwzględniam więcej punktów widzenia niż tylko Laury. Mam nadzieję, że to również wam się spodoba. Liczę na wasze opinię i widzimy się nie długo. 

wtorek, 2 grudnia 2014

# 2. Spokojnie poradzimy sobie. (...)

Tydzień później.

Mam wielkie szczęście, że Sara już wyzdrowiała. Jako jedyna kobieta w tym gronie jestem traktowana jako ktoś niższej kategorii. No ale co poradzisz oni uważają się za najlepszych. Ja się jeszcze kiedyś na nich zemszczę. Oj zemszczę się. Heinz kazał mi wczoraj skompletować dokumentację medyczną tych baranów bo inaczej nie wystąpią w Klinghental. W sumie może byłoby lepiej gdyby nie wystąpili w końcu przestali by się obnosić z tym swoim talentem, którego połowa z nich i tak nie posiada. Ale wracając do sprawy, od wczoraj wieczór trener nie pokazywał się właściwie nigdzie. Zaczynam się o niego troszeczkę bać. Podchodzę do drzwi Heinz'a i lekko do nich pukam. Słyszę jedynie ciche jęczenie i sama wchodzę do pokoju. No i to co tam widzę to mnie normalnie prawie z nóg rzuca.
-Heinz co ci się stało ? - pytam zamykając drzwi jego pokoju.
-Nie wiem, wszedłem wczoraj wieczorem na stołówkę, poślizgnąłem się na wcześniej rozlanym mleku. - odpowiedział poprawiając na opuchniętej nodze woreczek z lodem.
-Przyniosę ci kule mam je w samochodzie. Założę ci też opaskę uciskową. Będzie boleć ale będziesz wiedział, że nie możesz na niej stawać. - mówię siadając na jego łóżku. Mężczyzna jedynie uśmiecha się do mnie szeroko.
-Dziękuje kochana jesteś. - odpowiada. No i gdyby oni ( w sensie moi kochani Austriacy ) też tak potrafili byłabym w siódmym niebie. No ale tak się nie stanie.
-Dobra trener niech mi się tu nie podlizuję. Mnie się tak łatwo udobruchać nie da. - odpowiadam. On jedynie uśmiecha się jeszcze szerzej niż chwilę wcześniej. - Zaraz wracam. - dodaje otwierając drzwi i opuszczając jego pokój. Schodzę na dół do stojącego na parkingu samochodu po kule (które spakowałam na wszelki wypadek) oraz specjalne opaski uciskowe. Jak to mówią strzeżonego pan Bóg strzeże i wracam na górę.
-No kule należą do trenera, zaraz założę ci opaskę. A ty dzwonisz po żonę niech cię zabiera do domu. Jak mi będzie trener łaził bez potrzeby to położę trenera do szpitala w Krakowie, a wie trener jacy tam są okropni lekarze. - mówię chcąc go troszeczkę przestraszyć. No przecież nic mu się nie stanie a strach czasami jest lepszy od nie jednego lekarstwa.
-Dobrze dobrze. - odpowiada. Otwieram swoją skórzaną, ciemno brązową torbę lekarską i wyciągam z niej strzykawkę. Heinz na sam widok igły trochę się denerwuje. Na prawdę do typowo męskiego przyjęcia tego oto ciosu to chyba nie ma nikogo. Po zrobieniu zastrzyku zakładam na jego spuchniętą nogę opaskę uciskową.
-No i gotowe. Teraz tylko niech trener nie nadwyręża nogi.- odpowiadam, grożąc mu palcem.
-No ale kto mnie zastąpi ? - pyta.
-Spokojnie poradzimy sobie. - odpowiadam tajemniczo. Kuttin chyba przeszył mnie na wylot bo wiedział, co kombinuję.
-Na prawdę ściągniesz tu Pointnera ? - pyta zdziwiony. Razem z Alexandrem przyjaźnią się od wielu lat. Ja tam na prawdę lubię poprzednika Alexa. Miły, sympatyczny no i jako jedyny wie jak skompromitować tych degeneratów.
-Oj tam to taka mała zemsta za przeziębienie mi Sary. - odpowiadam. Heinz jedynie kiwa głową.
-Potrafisz się mścić. - odpowiedział.
-Tak. - mówię uśmiechając się najszerzej jak tylko potrafię.
*
-Sara pomożesz mi ?- pytam wchodząc do jej pokoju. Dziewczyna zamknęła laptopa i już po chwili stała obok mnie i czekała na dalszy ciąg mojej przemowy. -Trzeba tych degeneratów przygotować do mrocznego spotkania ze zmorą. - dodaję na co Sara jedynie uśmiecha się szeroko.
-W sensie, że z Pointnerem ? - pyta.
-No, ale cicho sza jakby się o tym dowiedzieli to i ja i ty jakimś dziwnym trafem spadłybyśmy z progu Letalnicy. - odpowiadam kładąc na jej ramieniu dłoń. Sara w brew pozorom jest zupełnie taka jak ja. Gotowa do intryg i zemst jeśli owe są potrzebne.
-Aha. Okey to lecę odebrać kurtki od sponsora i zaraz zrobię im terapię. W końcu za kilka pięknych godzin staną oko w oko ze śmiercią. - mówi dość dramatycznym tonem. Kocham tą dziewczynę, jakkolwiek dziwnie to brzmi.
-Dobra leć a ja idę do Ammanna pomóc mu w dopracowaniu pracy doktorskiej. - mówię na co ona staje jak wryta i odwraca się na pięcie w moim kierunku.
-Pracy doktorskiej ? - pyta
-Młoda Simon ma żonę i syna w drodze. Ja mam Hayboecka. - odpowiadam wskazując jej palcem na drzwi.
-Wiem, wiem chciałam się tylko upewnić. - mówi.
-Spadaj po te kurtki. - mówię wskazując jej głową na otwarte drzwi. Ona uśmiecha się lekko po czym znika na korytarzu.
*
-Co z trenerem ? - pyta wchodzący na stołówkę Gregor w towarzystwie Michaela i Stefana.
-Jest w domu. - mówię wypełniając kolejne rubryki dokumentów zmiany trenera. Oczywiście tak aby żaden z nich nie zobaczył ani jednej litery, którą tam umieszczałam. Sara siedziała z nosem w laptopie i kontem oka oglądała miny mojej ukochanej dwójki mężczyzn.
-No to kto będzie nas puszczał z góry ? - pyta tym razem Hayboeck.
-Słoneczka pożyjecie zobaczycie. - mówię chowając plik kartek do czarnej teczki z logo Fis- u. Obydwaj spojrzeli na mnie z dziwnymi minami. Ja nie zwracam w ogóle na to uwagi tylko podaje Sarze teczkę a ona znika w mgnieniu oka gdzieś w korytarzu hotelu w Klinghental.
-No ale jakaś wskazówka ? - brnie w najlepsze Gregor.
-Nie będzie żadnej wskazówki przed rozmową z Sarą. - odpowiadam zamykając laptopa kochanej pani psycholog. Chowam go do specjalnej torby i bez słowa wychodzę z pomieszczenia.
*
-Powiesz mi kotek kto będzie naszym trenerem ? - pyta Hayboeck siadając obok mnie na łóżku w moim i Sary pokoju hotelowym.
-Nie, bo powiesz Schlierenzauerowi. - odpowiadam. Misiek przygląda mi się uważnie po czym obejmuje się swoim ramieniem.
-A co ma z tym wspólnego Gregor ? - pyta.
-Dużo. - odpowiadam ze złośliwym uśmieszkiem.
-Kocham Cię. - mówi całując mnie w czoło.
-No ja myślę. No chyba, że postanawiasz wrócić do związku z Gregorem ? - pytam na co on jedynie wybucha nie pohamowanym śmiechem. A właśnie a propo Grzesia zerwał z Sandrą a to oznacza, że można go z kimś wyswatać. Tylko z kim ?

***

Witajcie w grudniu ! :-) Pojawiam się z nowym rozdziałem zapowiadającym świetną komedię (szczególnie)  z Gregorem i Michaelem w rolach głównych. Oraz panem trenerem etatowym Alexandrem Pointnerem. No i wątek miłosny też się znajdzie. Może jeszcze jakieś mocniejsze plany na przyszłość Hayboecka ? Dobra nie zdradzam więcej bo powiem za dużo i zdradzę wszystkie swoje plany co do opowiadania. A więc trzymam was w niecierpliwości, milknę i pozdrawiam was bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo gorąco.