Uff ale długo mnie tutaj nie było, spoglądając na datę poprzedniego rozdziału to dokładnie miesiąc. Chcę was bardzo przeprosić za tą moją DŁUGĄ nieobecność ale wena nie mogła trafić do moich drzwi. Chciałam wam również zakomunikować, że rozdział osiemnasty jest zarazem rozdziałem przed ostatnim zostanie nam tylko epilog. Wiem, że to opowiadanie nie było idealne ani nawet bardzo dobre pod wieloma aspektami ale mam nadzieję, że humor jaki był w nim zawarty był do zniesienia. Moim celem nie było ośmieszenie nikogo. Zapraszam do przyjemnej lektury.
Ps. Rozdział na przeprosiny będzie pisany z perspektywy zwycięscy TCS i trzeciego skoczka sezonu 2014/2015 - Stefana Krafta.
~*~
Stefan Kraft
15 marzec 2016 rok Planica, Słowenia
Rozdział osiemnasty jest również epilogiem . Wstępnie miało być więcej rozdziałów ale gdzieś po drodze skończyły się pomysły. Jeśli kogoś zawiodłam takim opowiadaniem bardzo przepraszam. Epilog pojawi się w najbliższym czasie (może nawet przed świętami Wielkanocnymi). Pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie.
Ps. Rozdział na przeprosiny będzie pisany z perspektywy zwycięscy TCS i trzeciego skoczka sezonu 2014/2015 - Stefana Krafta.
~*~
Stefan Kraft
15 marzec 2016 rok Planica, Słowenia
To dziś ten dzień, koniec sezonu, ostatnie dwa skoki, ostatnie spędzone godziny z Didlem, Poppim, Gregiem, Michim, Kofim, Morgim. Z jednej strony to negatywne z drugiej pozytywne z resztą co ja tam będę się rozczulał. To taki pięciomiesięczny urlop od wszystkiego i wszystkich.
-Stefan co to robi w moim pokoju? - Didl wchodzi do mojego pokoju i stawia na stoliku klatkę z uroczym kotkiem zwiniętym w kłębek.
-Trafiłeś nie pod ten adres. Ten futrzak jest Gregora. - Odpowiadam mu podnosząc głowę znad książki. On zdziwiony siada na pościelonym łóżku i przygląda się słodkiemu kociakowi.
-A tak właściwie to po co mu kot? - Pytanie na pewno nie do mnie. Ja w głowie Gregora nie siedzę i jego psychiki nie kontroluje.
-Mnie się nie pytaj bo ja nie jestem jego aniołem stróżem. Wczoraj jak zakończył "psychologiczną" rozmowę z Sarą poszedł do pobliskiego sklepu zoologicznego po czym wrócił z tym oto słodziutkim zwierzątkiem. - Mówię odkładając na łóżko książkę, podchodzę do metalowej klatki po czym ją otwieram i wyjmuje pupilka Grega. Kładę go sobie na kolana i głaszcze go po jasnym grzbiecie. Thomas przygląda mi się bardzo dokładnie a jego mina mówi mi tylko jedno - wpadł na genialny pomysł. Ba, nasze pomysły zawsze są genialne. No może po za jednym ale o tym może kiedyś przy okazji.
-Co powiesz na wakacje w Barcelonie. Moja siostra ma tam przyjaciółkę i jest w stanie załatwić nocleg. - Mówi zamykając otwartą chwilę wcześniej przeze mnie metalową klatkę. W sumie wakacje w Barcelonie to nie taki zły pomysł jeszcze z Mią i Didlem to już w ogóle bomba. Wbrew pozorom są fajnym rodzeństwem.
-Czemu nie. - Odpowiadam gdy do mojego pokoju wchodzi Gregor i dokładnie się po nim rozgląda. Dostrzega kota na moich kolanach i lekko się uśmiecha. Otwiera klatkę, podchodzi do mnie, zabiera mi z kolan kociaka, wkłada go do klatki po czym bez słowa wychodzi z naszego pokoju. Spoglądamy na siebie zdziwionymi wzrokami.
-Nawrzeszczy na niego. - Stwierdza Didl rozwalający się na łóżku Michaela.
-Zrobi mu piekło. - Dodaje po chwili milczenia. No ale pomyślcie sami przecież on dziewczynie ma zamiar dać kota. Dalej dopowiedzcie sobie sami.
-To co idziemy ratować jego tyłek? - Pyta jego współlokator ja jedynie mu tylko kiwam z aprobatą. Wstajemy z naszych miejsc chwytamy kurtki i opuszczamy pokój z resztą i tak za godzinę sesja treningowa przed ostatnim konkursem.
Dwie godziny później...
-Koniec naszej beztroski. - Mówi Prevc stając obok nas z butelką wody mineralnej w dłoni. Na jego twarzy maluje się szeroki uśmiech, z resztą ja mu się wcale nie dziwie. Chłopak wygrał Puchar Świata to się cieszy.
-No trzeba powrócić do szarej, nudnej rzeczywistości. - Potwierdza jego zdanie Severin siedzący na ławce przy naszym domku. Integracja skoczków to podstawa, nie wiem może jestem ułomny ale mieć takiego szwagra to skarb a Gregor nie wie co traci.
-Ty chyba sobie ze mnie kpisz! - Gdy sobie tak debatujemy czy też lepiej powiedzieć, że użalamy się nad sobą do naszych uszu dochodzi dość donośny krzyk Sary.
-Ale o co ci tak właściwie chodzi? - Gregor stoi zdziwiony i spogląda nie pewnie na przestraszone zwierzątko leżące w klatce. Na miejscu tego kota zwiewał bym gdzie pieprz rośnie.
-Kupiłeś mi kota o to chodzi! - Warczy piorunując go swoim wrogim czy też morderczym spojrzeniem (kwestia gustu). Na prawdę współczuje temu małemu, nic nie winnemu zwierzaczkowi.
-Co jest? - Pyta nas Hayboeck, który właśnie w tej chwili podszedł do nas ze swoim synkiem na rękach. Chłopiec na widok Severina szeroko się uśmiecha i wyciąga w jego kierunku swoje malutkie rączki. A bo wy nic nie wiecie. Nasz kochany niemiecki Severin to przez kilka dni robił za niańkę bo Hayboeck złamał nogę a Sara musiała robić za lekarza kadry bo Kristina jest w ciąży.
-Gregor kupił Sarze kota. - Mówię a mały Lucas siada na kolanach zapatrzonego w niego Severina. Chłopak kocha dzieci i chciałby mieć swoje no ale niestety mieć ich na razie nie może. Ponieważ kobieta, która miałaby być matką jego dzieci jest spokrewniona z naszym bożyszczem nastolatek a ten o szwagrze słyszeć nie zamierza.
-Takiego... słodkiego ... z łatką. - Dodaje po chwili Thomas spoglądając nie pewnie na przybierającą na sile wojnę słowną między naszą kochaną panią psycholog i naszą jedyną w swoim rodzaju gwiazdeczką.
-Zwariował? - Pyta Prevc spoglądając na wyświetlacz swojego nowego telefonu. Tutaj z nim zgodzę się w stu procentach. Gregor od nadmiaru uczuć zwariował.
-No miłość zmienia ludzi. - Mówi po chwili obserwacji Diethart. Zarówno Michael jaki i Peter czy też Severin spoglądają na Thomasa jak na ostatniego debila. Czy oni są aż tak ślepi?
-Co? - Pyta całkiem zbity z tropu Michi.
-No nie mów, że nie zauważyłeś. - Mówi Thomas opierając się dłonią o drewnianą ścianę domku naszej reprezentacji.
-Czego nie zauważyłem? - Pyta brat pani psycholog kolejny już raz. Boże jesteśmy przyjaciółmi ale czasami to jego myślenie to działa zdecydowanie wolniej niż powinno. Trzeba chłopaka uświadomić, uśmiecham się porozumiewawczo do Thomasa a ten wie już co robić. Staje zupełnie tak jak to ma w zwyczaju nasza gwiazdka, poprawia swoje włosy i w jego oczach pojawia się błysk zupełnie taki jak u Gregora.
-Jakie ona ma piękne oczy a jak się uśmiecha to wygląda jak anioł. - Mówi stojąc na przeciwko Petera, który w swoich dłoniach trzyma butelkę wody mineralnej i bawi się jej korkiem. Zdziwiony patrzy na niego jak na ostatniego kretyna po czym obydwaj wybuchają niepohamowanym śmiechem.
-On nawet przez sen mówi jej imię. - Dodaje obserwując jak Sara łypie na niego z pode łba a on próbuje zapaść się pod ziemie.
-Wkręcacie mnie. - Mówi Hayboeck. Nie kurna nikt cię nie wkręca człowieku obudź się.
-Ojcem jesteś, żonę masz a kurna skumać nie możesz w jaki sposób nasze kochane bożyszcze nastolatek dostało od amorka w tyłek. - Dodaje po 'opanowaniu' swojego śmiechu i doprowadzenia się do normalności.
-Mimo wszystko ja tam wam nie wierzę. Znani jesteście z wkręcania ludzi.
-Hayboeck jak ja bym cię wkręcił to byś właśnie w tym momencie stał w obrębie krateru wulkanu wypełnionego wrzącą lawą i wyliczał : skoczyć, nie skoczyć, skoczyć, nie skoczyć, skoczyć, nie skoczyć, skoczyć, nie skoczyć.
-Wielkie dzięki!
-Spoko zawsze możesz na nas liczyć. - Wtrąca się Didl z szerokim uśmiechem.
-No to Hayboeck będziesz miał świetnego szwagra. - Mówię.
-Na pewno lepszego niż wy dwaj i Wellinger razem wzięci. - Dodaje blondyn po chwili i szeroko się uśmiecha. No nie teraz to wyprowadził cios poniżej pasa. Porównywać mnie do Wellingera? To jest gorsze niż zdrada w rodzinie to jest podłe i tyle. Welli to takie malutkie dziecko nie to co ja. Odwracamy się wszyscy w kierunku naszej kochanej dwójeczki i to co widzimy to normalnie zwala nas z nóg. Gregor całuje Sarę. Chociaż w sumie ja to tam wcześniej wiedziałem, że prędzej czy później to się zdarzy.
-Didl moja stówa. - Mówię wyciągając w jego kierunku dłoń. On jedynie przewraca teatralnie oczami po czym sięga po swój skórzany portfel i wyciąga z niego banknot stu złotowy.
-Patrzcie Gregor całuje Sarę. - Michael z szerokim uśmiechem na twarzy przygląda się temu jakże romantycznemu obrazkowi. Ale z minuty na minutę jego twarz zmienia swój wyraz. -Zaraz, zaraz Gregor całuje moją siostrę. Utłukę gada! - Warczy odpycha mnie i wręcz biegnąc zjawia się obok całującej się pary.
-Zabierzcie kota. - Mówi zaciekawiony Severin.
-Po co? - Pytam
-Bo nawet futerko z niego nie zostanie! - Wrzeszczy Thomas wskazując na mordującego wzrokiem Michaela. Będzie się działo.
-Hhm łapy precz od mojej siostry. - Mówi spokojnie Michael ale znam go tak dobrze, że wiem, że w środku się normalnie gotuje. Uwierzcie, że w mojej głowie rysuje się taki fajny rysuneczek. Czerwony Hayboeck i wydobywająca się z jego uszu para wodna. Gregor i Sara się od siebie odrywają i speszeni stają na przeciwko siebie i kierują swoje wzroki na buty. Michael obydwoje mrozi spojrzeniem jakby chciał zabić bogu winną dziewczynę. Przepraszam to Schlierenzauer robił pierwszy krok ona nic nie mówiła.
-Można wiedzieć co wy tutaj robicie? - Pyta krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Severin siedzący cały czas na ławce robi tzw. face palm po czym mówiąc coś Lukasowi odchodzi w kierunku skoczni gdzie zabawa trwała w najlepsze. My razem z Dildem i Peterem czekaliśmy na rozwój akcji. Darmowa komedia trzeba korzystać drugiej okazji nie będzie.
-Poznajemy się. - Mówi nie pewnie Gregor lekko się do Michiego uśmiechając. Ten robi krok w jego kierunku i uderza go z otwartej dłoni w tył głowy. -Auu a to za co?
-Zgadnij.
-Przecież nic nie zrobiłem.
-No ja myślę. Pamiętaj Schlierenzauer jeden nie przemyślany krok i twoja przyszła żona zostanie wdową jeszcze przed ślubem.
-To co właśnie powiedziałeś nie miało żadnego sensu.
-Ty mi tu z sensem nie wyjeżdżaj bo ci powiem gdzie ten twój sens mam. A uwierz mi wiedzieć nie chcesz.
-O co ci chodzi?
-A podobno ty Schlierenzauer taki domyślny jesteś jak nikt inny.
-No niby jestem ale ty po prostu się plączesz w tych twoich wypowiedziach.
-Dobra powiem tylko jedno jeżeli moja kochana siostra jakimś cudem urodzi twoje dziecko bez mojego przyzwolenia to mogę ci obiecać, że będzie to twoje jedyne dziecko!
-Michael przestań. - Wtrąca się jego siostra ale ten jedynie łypie na nią tym swoim niesympatycznym wzrokiem. Przydałoby się wkroczyć i załagodzić sytuację. Lekko uderzam w ramię Didla i we dwóch postanawiamy dopomóc naszym kochanym przyjaciołom.
-No nareszcie uświadomiliście sobie to co my z Thomasem wiedzieliśmy od początku. - Gdy to mówię mój współlokator o mało co na zawał nie pada.
-Ej Hayboeck ty nam się tak nie nadymaj bo ci żyłeczka pęknie i Laura zostanie wdową. - Mówi z uśmiechem na twarzy po czym kładzie na jego ramieniu swoją dłoń.
-Weź tą łapę bo ci ją utnę kretynie! - Warczy łypiąc na niego tym swoim wzrokiem bazyliszka.
-Ej no nie ma się co tak nadymać. Dzieci dorastają trzeba się z tym liczyć. Ty masz niczego sobie żoneczkę i świetnego synka, którego właśnie w tej chwili próbuje udobruchać Freund. A swojej siostrzyczce i kochanemu przyjacielowi nie pozwalać być szczęśliwymi to bardzo nie ładnie. - Mówię z szerokim uśmiechem na twarzy stając pomiędzy Sarą i Gregorem z uśmiechem obejmuję ich moimi przyjacielskimi rękoma i przyglądam się twarzy Michaela, która z każdym moim kolejnym słowem zmienia się nie do poznania.
-Jeśli ją skrzywdzisz to świat już więcej nie usłyszy o Gregorze Schlierenzauerze. - Dodaje po chwili i odchodzi w kierunku, w którym chwilę wcześniej odszedł Severin. Świetne zakończenie sezonu. Nowa para, zwierzak na spółkę z Didlem, wakacje w Barcelonie i łatwo zarobiona stówa. Takie opcje to ja rozumiem. Żyć nie umierać.
Rozdział osiemnasty jest również epilogiem . Wstępnie miało być więcej rozdziałów ale gdzieś po drodze skończyły się pomysły. Jeśli kogoś zawiodłam takim opowiadaniem bardzo przepraszam. Epilog pojawi się w najbliższym czasie (może nawet przed świętami Wielkanocnymi). Pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie.
Wen się zawsze jakiś znajdzie :P
OdpowiedzUsuńMichi niech sie nie unosi bo mu właśnie żyłka pęknie ^^ I niech nie będzie już tak troskliwy ;) Mam nadzieję że jednak Gregor i Sara wezmą ślub i będą mieli gromadkę skoczków (kolejnych idiotów) :)
Więc czekamy na epilog... :'))
Pozdrawiam ;*
PS.: Twoje teksty są genialne :'D
Michael jaki nerwowy, no tego się po nim nie spodziewałam ^^ Futrzaki są fajne, w szczególności koty :) Schlieri i Sara pasują do siebie bezapelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńJak to epilog? O.o Tak szybko? No cóż... Życzę weny, aby starczyło jej na kolejne opowiadania ^^
Buziaki :**
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam :*
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na czwóreczkę ;)
http://my-life-is-written-in-my-pen.blogspot.com/
Hej :)
OdpowiedzUsuńOoo... No nie :( już epilog? Dlaczego? :( Eh... No nic :* trzeba żyć dalej :)
Arcydzieło, naprawdę ^^ strasznie mi się ten rozdział spodobał :)
Ooo... Kotek ^^ jak słodko :)
Widać, że Sara i Schlierenzauer do siebie pasują :) dobrali się idealnie, nie ma co :)
Oj, Michi... ^^
No nic... Pozostaje tylko życzyć Ci weny na kolejne rozdziały :)
Pozdrawiam :)
Buziaki ;*