sobota, 29 listopada 2014

# 1. Zachowam to dla siebie, uwierz mi niektórych rzeczy słyszeć byś nie chciała.

-Gdzie Sara ? - pytam stając przed tą bandą idiotów śmiejących się jak głupki do sera. Oczywiście żadne nic mi nie powie. Z resztą u nich to normalne, oni nigdy nie dorosną. Nawet Michael jest przeciwko mnie, o my to sobie inaczej porozmawiamy. Wiem, zmienię zamki i biedulek nie będzie miał gdzie spać. Ze mnie się nie żartuje a Sarę i tak znajdę choć bym miała przekopać całą Austrię od południa do północy czy też na odwrót. Raczej pod ziemie zapaść się nie mogła. Chociaż jak tak popatrzeć na te śmiejące się mordy to nie powinno się tego scenariusza wykluczać.
-To powiecie mi gdzie ona jest czy nie ? - pytam kolejny raz i znów odpowiada mi jedynie ich durny śmiech. Nie no ja zwariuję z nimi, to jest jednym słowem patologia, sportowa oczywiście. Totalna porażka. Biorę głęboki oddech i odwracam się na pięcie. W końcu trzeba ją znaleźć nie ? A może jest w swoim pokoju hotelowym gamoniu ? Nie no ja czasami to mam zaniki racjonalnego myślenia. Przecież ja robiłam tak jak ona gdy miałam tych osłów serdecznie dość. Podchodzę do drzwi numer 222 i lekko przyciskam klamkę, drzwi puszczają bez oporu. Nie pewnie przekraczam próg pokoju a mój wzrok przykuwają duże sterty różnych dokumentów, czy też notatek rozłożone na drewnianym stoliku. I po chwili z łazienki wyszła moja zguba. Dziewczyna wyglądała jak siedem nieszczęść. Moja diagnoza, nieprzespana noc i temperatura nieco ponad 38 stopni. Biedulka z niej.
-Kładziesz się do łóżka a ja zaraz przyniosę ci leki. - mówię tonem nie znoszącym sprzeciwu. Sara dziwnie się na mnie patrzy ale ostatecznie zdejmuje ciepłą polarową bluzę i kładzie się do łóżka. No to to ja lubię, przynajmniej jedna posłuszna i normalna w tym cyrku. Cicho zamykam drzwi i udaje się w kierunku swojego pokoju. I wszystko byłoby świetnie gdyby nie delegacja skoczków stojąca przed moim drzwiami.
-Można wiedzieć czego w tu chcecie ? - pytam uważnie obserwując każdego z nich no i oczywiście czekając na przedstawienie powód tej wizyty.
-Heiz mówił, że mamy porozmawiać z Sarą. - oznajmia Gregor a ja zaczynam się śmiać co wywołuje wyraz zdziwienia na ich twarzy. Tak Heinz też ma wyczucie czasu ale może i lepiej.
-Nie porozmawiacie z Sarą. - odpowiadam szukając w kieszeniach bluzy dresowej kluczy do zamka.
-Czemu ? - pyta Stefan Kraft, stojący obok Michaela.
-Temu, że jest chora ma jakieś 38 stopni i właśnie czeka na wizytę lekarza. - mówię przekręcając klucz w drzwiach i otwierając drzwi. Weszłam jedynie do przedpokoju po torbę lekarską i już po chwili mnie w nim nie było.
-To kto będzie naszym psychologiem ? - pyta troszkę zdezorientowany Manuel. Ja jedynie uśmiecham się tajemniczo i idę do pokoju Sary. Oj jak oni się dowiedzą kto będzie ich tymczasowym psychologiem to będą chcieli aby Sara wyzdrowiała w mgnieniu oka.
-Przyjedzie jakoś za trzy godziny. - odpowiadam skręcając w korytarz, który prowadzi do pokoju Sary. Dziewczyna leży przykryta kołdrą po czubek nosa. Spod kołdry słychać jedynie jak dziewczyna męczy się z kaszlem i katarem. A mówiłam jej żeby ubierała się cieplej. Ale w końcu co do ubioru to mnie tu nikt nie słucha. Przyzwyczaiłam się do tego.
-Tu masz tabletki i syropy, leżysz w łóżku najbliższy tydzień. Zaraz przyjdzie Philip, który i tak jedzie do Wiednia bo teściowa przyjeżdża. Zakupy są zrobione więc jedzenie jest. My wracamy za trzy dni. - mówię podając jej reklamówkę z lekarstwami. Ona jedynie kiwa głową na potwierdzenie tego, że zrozumiała.
**
-Cześć Laura. - mówią mi niemal równocześnie Andreas Kuettel i Simon Ammann. Ci to są nieźle nakręceni. Tacy skromni ludzie, pozytywnie nastawieni jednym słowem no świetni. A i mają jeszcze jedną zaletę o której nie wie właściwie nikt. Otóż obydwaj w najbliższym czasie będą kończyć pisać prace doktorskie z psychologii. A to oznacza, że "nasz" problem z brakiem psychologa właśnie się sam rozwiązał. No dobra może nie sam, gdyby nie Sara zapewne nie byłoby z tego zupełnie nic. Okazało się, że dziewczyna na studiach miała z obydwoma zajęcia i tak się zapoznali. Dzięki temu ja mam psychologa można powiedzieć na ostatnią chwilę. Może to dziwnie zabrzmi ale jak widziałam się z Ammannem kilka razy w tamtym sezonie to już wydało mi podejrzane to jego czysto informatyczne wykształcenie. Mówił tak jakoś dość dziwnie, zupełnie jak Wódka. A to dało mi dobrze do myślenia. I proszę taka wiadomość.
-Dziękuje panom za pomoc. Sara zachorowała a ja muszę mieć opinię psychologa. Prosiłam Kamila Wódkę ale on ma całą Polską kadrę na głowie, więc rozumieją panowie. - mówię a oni jedynie kiwają mi z aprobatą głową. Ale widać, że coś im nie pasuje tylko co ?
-Mogłabyś do nas mówić po imieniu. No bo na per pan to się tak staro czujemy. - mówi Simon po czym razem ze mną i Andreasem wybucha śmiechem. No i potwierdza się moja wcześniejsza hipoteza co do ich pozytywnego nastawienia do życia.
-To co który z panów mi pomoże ? - pytam. Na co obaj szeroko się uśmiechają i obejmują mnie przyjacielskim ramieniem.
-Obydwaj. - odpowiedzieli. Uśmiechnęłam się do nich szeroko i razem z obydwoma skierowałam się do pokoju, który należał do Sary.
-To co panowie się rozgoszczą. - powiedziałam. - Idę po Gregora i Michaela. - dodałam opuszczając pokój. I po chwili stałam już przed drzwiami pokoju duetu Gregor - Michael. Zapukałam lekko po czym otworzył mi drzwi uśmiechnięty Gregor.
-Właśnie w tej chwili czekają na was dwaj psycholodzy w pokoju Sary. Więc obydwaj bierzcie dupy w troki i już was tu nie ma. - mówię na co Gregorowi zrzędnie mina. A w sumie się nie dziwie w końcu miałam już nie wyrażać się niecenzuralnie.
-A kim oni są ? - pyta trochę zdziwiony.
-Dobrze ich znasz, a może i bardzo dobrze. - powiedziałam. - A i nie tolerują spóźnień. - mówię na co obydwaj wylatują z pokoju jak z procy. O i to jest najlepszy dowód na to, że te matoły się jednak kogoś boją.
**
Siedzę sobie w pokoju i przeglądam wyniki testów zdrowotnych, które zrobiłam jeszcze przed dobrym rozkręceniem się letniego Grand Prix. Gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zamknęłam laptopa i zebrałam dokumenty na jedną kupkę.
-Proszę ! - mówię. Drzwi do mojego pokoju otwierają się a w progu staje Simon Ammann z teczkę pod pachą.
-Ekspertyzy dla ciebie ode mnie i od Andreasa. - mówi podając mi czarną teczkę.
-Bardzo wam dziękuje. - odpowiadam odbierając od niego przedmiot. Gdyby nie oni byłabym spalona a występ w trzech ostatnich konkursach LGP moich chłopaków stałoby pod wielkim znakiem zapytania.
-A jak chłopaki ? - pytam na co Simon jedynie tajemniczo się uśmiecha.
-Zachowam to dla siebie, uwierz mi niektórych rzeczy słyszeć byś nie chciała. - odpowiedział mi z szerokim uśmiechem wyrysowanym na twarzy.
-Nie wiem jak mam wam się odwdzięczyć. - mówię. Na co Ammann jedynie się uśmiechnął.
-Coś wymyślimy jakby co to wal śmiało. - odpowiedział.

***
Witam was bardzo serdecznie z pierwszym rozdziałem mojej historii. Pozdrawiam was bardzo gorąco. 

poniedziałek, 24 listopada 2014

# 0. PROLOG

-Witam panią w naszych skromnych kadrowych progach. - powiedział Heinz uważnie przyglądając się dość nie pewniej Sarze. Mam dziwne wrażenie, że wizerunkowo i kulturalnie zrobiła na nim bardzo duże wrażenie. Z resztą na mnie też. Jak to mówią najważniejsze jest pierwsze wrażenie, nie ?
-Mój zastępca Laura Górska wprowadzi cię we wszystko czego powinnaś się dowiedzieć. - dodał uśmiechając się szeroko w moim kierunku. A no tak przecież zapomniałam wam powiedzieć, że Heinz awansował mnie na wyższy poziom. Teraz te sknery i obiboki nie mają wyboru muszą liczyć się z moim zdaniem. Heinz wstał od biurka i opuścił gabinet biura w instytucie. Sara spojrzała na mnie jakby chciała znaleźć gdzieś w mojej głowie odpowiedzi na nurtujące ją pytania.
-Ej młoda nie denerwuj się będzie dobrze. - mówię obejmując ją przyjacielskim ramieniem. Pamiętam swój pierwszy dzień, gdyby nie pomoc Heinz'a pewnie uciekłabym już po pięciu minutach w obecności tego ludzkiego cyrku.
-Oby. - odpowiedziała pierwszy raz szeroko się uśmiechając. Spakowała swoje dokumenty do teczki i razem ze mną opuściła biuro. Miałam jakieś dziwne wrażenie, że chłopaki zwariują na jej punkcie nikogo z tego przedziału nie wypisując nawet mojego Hayboeck'a.
-Tu masz klucze do mojego mieszkania. Będziemy współlokatorkami. - mówię podając jej komplet kluczy, który wcześniej należał do Kuby. O właśnie jeśli już jesteśmy przy Kubie to muszę się wam pochwalić, że został drugim trenerem Polaków.
-Dziękuję ci. - odpowiada uśmiechając się do mnie szeroko.
-Ej powinniśmy sobie pomagać. W końcu kiedyś byłam taka jak ty. - mówię wsiadając do terenowego samochodu. A dziewczyna poszła w moje ślady.

*
Witam was bardzo, bardzo serdecznie kolejny raz. Mam nadzieję, że zagościcie tutaj na dłużej. Pozdrawiam was gorąco.

# INFORMACJA.

Witajcie postanowiłam kontynuować historię, którą jakiś czas temu na tym blogu zakończyłam. Mam nadzieję, że wrócicie tutaj i zagościcie na o wiele dłużej.