niedziela, 7 grudnia 2014

# 3. "Po moim trupie (...)"

Letnie Grand Prix, ostatni konkurs.

[Laura]
Może i jestem osobą ciut przewrażliwioną ale moim skromnym zdaniem niektórzy z tej bandy pospolicie nazwanej skoczkami to typowi tchórze. Mam tu na myśli Gregora i Stefana, którzy gdy w progu stołówki zobaczyli a może lepiej powiedzieć dostrzegli Alexandra to normalnie prawie padli trupem. Dobra nie jest tajemnicą, że nie darzą większą sympatią Pointnera no ale nie powinni aż tak dramatycznie reagować. Bo ja wiem przydałoby się coś takiego jak empatia itd. Chociaż oni raczej czegoś takiego to nie znają, no może obiło im się o uszy ale jedynie obiło. A wbrew wszystkiemu co jesteście w stanie usłyszeć od skoczków reprezentacji Austrii Alexander Pointner to bardzo dobry trener, człowiek i mający bardzo duże poczucie humoru. Największe jeśli chodzi o Gregora, o tak w tym wypadku to jest ono ogromne, albo nawet nie można go wymierzyć.
-Laura widziałaś gdzieś mój telefon ? - pyta Sara wychodząc z łazienki. Nie no ona jest zupełnie taka jak Michi ten to już jak coś gdzieś położy to nawet po dwóch dniach tego nie znajcie, ale to chyba już taka ludzka natura.
-Niestety nie. - odpowiadam wpisując kolejne nazwiska do tabeli dla sędziów. Niby jestem lekarzem kadry a robię tu raczej za wszystko co się tylko da. Ale nie powinnam narzekać w końcu jakby nie patrzeć ja zarabiam tu najwięcej.
-Kurdę gdzieś go rzuciłam a chciałam iść na spacer. - powiedziała wyciągając z szafy swoją torbę i doszczętnie ją opróżniła a Maniek mówi, że to ja jestem nie rozgarnięta.
-Może masz w kurtce czy coś w tym deseniu. - mówię wciskając enter na klawiaturze i zamykając laptopa należącego do Alexandra. Sara przeszukuje skrupulatnie wszystkie kieszenie swojej niebieskiej reprezentacyjnej kurtki, (Taka mała dygresja te kurtki to mają normalnie nie wiadomo po kiego diabła tyle tych kieszeni. ) po czym uradowana wyjmuje z kieszeni biały telefon komórkowy. Ja to jestem genialna.
-Idziesz ze mną ? - spytała po tym jak umieściła w wiadomym dla siebie miejscu swoją wcześniejszą zgubę. Ja jedynie kiwam jej głową na znak wyrażenia chęci i już po chwili jesteśmy obydwie gotowe do wyjścia.
-Tylko jeszcze podrzucę trenerowi dokumenty. - powiedziałam na co ona jedynie uśmiechnęła się szeroko. Już po chwili przemierzałyśmy długi korytarz hotelu w Szwajcarii. Gdy opuszczałyśmy hotel naszą uwagę przykuła pewna blondynka stojąca praktycznie w środku koła utworzonego z polskich skoczków. Ich miny mówiły jedno, byli wściekli a w szczególności Maciejka. Oj to musi być ciekawe. Lekko szturchnęłam Sarę a ona poszła w ślad za mną na odsiecz tajemniczej dziewczynie. Plusem Sary było to, że znała języki polski i mogła wykłócać się z tymi matołami w ich rodowitym języku.

[Marika]
Sobczyk chyba sobie w kulki leci, to co zrobił to było czyste świństwo. Jak można tak postąpić z rodziną, no na jego przykładzie chyba jednak można. Jestem ciekawa o co on taką złość do mnie ma ? No na to pytanie to chyba nikt poza nim odpowiedzi nie zna, a ja się jego o to pytać nie będę. Przyjmę ich wszystkie ciosy na siebie i już. Pokaże im, że pomimo tego, że jestem dziewczyną mam siłę chłopaka.
-Nie no ja chyba śnie dziewczyna będzie mi mówiła co mam robić. Po moim trupie. - powiedział z kpiną w głosie Maciek Kot. O ten to zawsze ma do powiedzenia tyle a i tak wie najmniej.
-No to umieraj na co czekasz. Czas ci ucieka. - odpowiedziałam zaszczycając go swoim dość ironicznym uśmiechem. On spojrzał na mnie jakbym co najmniej mu coś zrobiła. Nie wiem ta męska duma nie pozwala mu zawiązać jęzora i ze spokojem przyjąć odgórnej decyzji. Przecież ja im się tu sama nie pchałam, ja zostałam zmuszona bawić się w to całe i tak denne przedstawienie.
-O jaka mądra się znalazła. No powiedz szczerze co zrobiłaś, że cie tu przydzielili ? - spytał stając na przeciwko mnie z wzrokiem mordercy. Nie wiem co mu takiego zrobiłam, nawet mnie nie zna a już próbuje mnie jakoś ocenić.
-Myślisz, że co dziewczyna może być gorsza od faceta we wszystkim ? Jeśli tak to powiedz to Kruczkowi i Sobczykowi oni mnie tu skierowali. Ale dobrze jeśli wielkiemu Kotowi się to nie podoba to zrezygnuję !- powiedziałam nad wyraz dając ponieść się emocjom. Miałam dziwne wrażenie, że jesteśmy nie lada atrakcją turystyczną. Wnioskując po minie Kota mój ton głosu wpłynął na niego jeszcze bardziej negatywnie niż miał. W tamtym momencie wiedziałam jedno zyskałam największego wroga.
-Zrezygnuj. - wysyczał wręcz i gdyby nie przyjście dziewczyny Hayboecka i jej koleżanki to zapewne by mnie tam zabił.
-Maciek co ty robisz ! - krzyknęła ta pierwsza. Kot na jej widok jakby trochę opanował emocje, które w nim wręcz pragnęły się wydostać.
-Nie wtrącaj się Laura. - powiedział cały czas nie spuszczając ze mnie morderczego wzroku.
-Maciek co w ciebie wstąpiło ? - spytała on jedynie uniósł brwi do góry jakby chciał mi przesłać jakąś zakodowaną wiadomość.
-To, że się szarogęsi. - odpowiedział i wszedł do hotelu trzaskając szklanymi drzwiami. Reszta ekipy jedynie spojrzała po sobie i udała się w jego ślady a ja odetchnęłam z ulgą. Już całkiem zbrzydła mi praca w reprezentacji ale nie mogłam tak sobie jej zostawić. Mimo moich negatywnych, oziębłych wręcz stosunków z Sobczykiem mimo wszystko na prawdę cenię sobie jego osobę, w końcu jesteśmy nie pisaną rodzinką.
-Hej jestem Laura a to Sara. - powiedziała po chwili milczenia szatynka z uśmiechem na twarzy.
-Jestem Mirka. - odpowiedziałam z podobnym uśmiechem do obydwu z nich. Widziałam małe zakłopotanie na twarzy Laury, w końcu była kuzynką Macieja. A ja (nie wiem czemu) wprowadziłam go w stan jakiegoś amoku czy czegoś w tym stylu.
-Może masz ochotę na lody. Nie daleko jest świetna lodziarnia. - zaproponowała Sara. Ja jedynie pokiwałam z aprobatą głową i już po chwili kierowałyśmy nasze kroki w kierunku zaproponowanej przez Austriaczkę lodziarni. Po drodze opowiedziałam im jak znalazłam się w reprezentacji, o moich stosunkach z Sobczykiem i o tej całej akcji z Kotem. Dodały mi odwagi i dały radę aby stawić czoła przeciwnością losu. Doszłam do wniosku, że tak zrobię i pokaże temu całemu Kotowi kto tu może więcej. Jeszcze będzie błagał mnie o litość.

[Sara]
Mirka to na prawdę świetna dziewczyna. Widać, że ma do siebie dystans i że potrafi na wszystko spojrzeć z innej perspektywy. Nie wiem co mogło tak wkurzyć kuzyna Laury, może wstał lewą nogą albo mu się coś przyśniło. Ale może jeszcze się pogodzę albo ewentualnie, któreś z nich wyląduje poza kadrą. Ale wolę się nie wypowiadać nie znam się. O Laura to wie coś na ten temat, ona miała na pieńku z Gregorem to wie jak czuje się Mirka. No tak ale Gregor teraz ma lepsze problemy niż kłótnie z Laurą, wystrzega się Pointnera niczym diabeł święconej wody. No rozumiem, że trener nie traktuje go ulgowo no ale to, żeby się go bał no to lekka przesada. Dobra może się nie znam. Za krótko jestem w tym "doborowym" jak to mówi Laura towarzystwie. Szłam sobie korytarzem do swojego pokoju gdy nie wiadomo skąd wyrósł przede mną Gregor. Z tęgą miną a więc ktoś mu podpadł a to oznacza, że na mnie się wyżyje.
-Jak mogłaś to zrobić ? - pyta z wyrzutem a na jego twarzy rysuje się nie przychylna jak dla mnie mina.
-Co zrobić ? - pytam zdziwiona na co on jedynie śmieje się ironicznie.
-Tak grasz głupią jak przystało na typową blondynkę. - odpowiada z tym swoim debilnym uśmieszkiem w duecie. Nie no teraz to ta larwa przegięła. Nazywać mnie głupią blondynką to lekka przesada.
-Przyszedłeś tu tylko po to, żeby mi ubliżać ? - pytam przerzucając z jedną do drugiej ręki butelkę z wodą mineralną.
-Nie przyszedłem tu tylko po to, żeby powiedzieć ci, że zachowałaś się jak ostatnia małpa przysyłając tu Pointnera. Gratuluje chciałaś mnie dobić udało ci się ! - warknął po czym wyminął mnie i odszedł w tylko sobie znanym kierunku. Nie wiem nawet kiedy osunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłoniach. W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Lekko uniosłam głowę, obok mnie pochylali się Simon Ammann i Michael Hayboeck. Najwyraźniej albo byli blisko albo słyszeli jakie argumenty wysunął w moim kierunku Gregor. Simon był dla mnie jak taki starszy brat, odkąd poznałam go na uniwersytecie w Genewie a Michi był jak tata, jego dziewczyna robiła czasami za moją mamę. Kocham ich wszystkich na swój sposób zawsze znajdują się obok gdy są potrzebni.

[Laura]
Nie no Gregor to teraz na całej linii zawalił. Nie wiem kto mu takich bzdur nawygadywał ale on mógłby czasami używać tego swojego mózgu, który upiera się, że ma. Sara zamknęła się w łazience i beczy. Jejku i to jeszcze przez kogo, przez tego patafiana z wielkim ego. Ja go kiedyś gdzieś się pozbędę i jednego kłopotu z głowy mniej.
-Sara wyjdź. Pogadamy. Najpierw Mirka teraz ty. No proszę. - powiedziałam opierając się jedną ręką o białe drzwi łazienki delikatnie w nie pukając. Ale ona nawet nie zareagowała. Nie zostało mi nic innego jak odpuścić i iść wyżalić się Michaelowi. W końcu tylko na niego można tu liczyć.
-Sam jesteś ? - spytała uważnie obserwując pokój, który dzieli z winowajcą takiego a nie innego stanu psychicznego Sary.
-Sam. Gregora gdzieś wcięło może i lepiej. - mruknął zamykając szafkę z której wyjął dwie butelki wody mineralnej. - Chcesz ? - spytał pokazując na niebieską butelkę.
-Daj. - powiedziałam siadając na stojącym pod oknem skórzanym fotelu. Blondyn podszedł do mnie i podał ciepłą butelkę i usiadł na fotelu stojącym obok. Chwile milczeliśmy próbując jakoś podsumować zachowanie jego współlokatora. Ale bynajmniej mi jakoś nic nie przychodziło do głowy. Żeby cokolwiek powiedzieć słów było zdecydowanie za mało.
-Może pójdziemy na spacer, jakoś nie chce mi się tu siedzieć. - zaproponował. Nie powiem marzyłam jedynie o odetchnieniu świeżym, szwajcarskim powietrzem. Jak na jeden dzień to zadziało się dziś trochę za dużo. Ale mam nadzieję, że wszystko skończy się pozytywnie.

***
Witajcie. Zmieniam trochę sposób pisania czyli uwzględniam więcej punktów widzenia niż tylko Laury. Mam nadzieję, że to również wam się spodoba. Liczę na wasze opinię i widzimy się nie długo. 

3 komentarze:

  1. Gregor zawalił na calej lini. I nie ukrywam, że on teraz będzie miał może podobny stan psychiczny do Sary, i nie będzie miał kto go odbudować? No, zawalił na całej lini, nie ma co!
    Ej, co Sobczyk wymyślił? Czyżby Mirka pracowała jako trenerka?
    Zostaję tu na stałe ♥ I czekam jak najszybciej na nextaaa ♥♥♥
    Pozdrawaim serdecznie :***
    tylko-na-ciebie.blogspot.com <--- zapraszam na już 7 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. (Przepraszam, ale blogger mi nawalił i komentarz się wykasował -.-) Bardzo pozytywna zmiana, jeśli chodzi o sposób pisania. Jakoś tak... ciekawiej się czyta :) Schlieri wszystko zespuł... I jeszcze Sobczyk. Mirka jako trenerka? O.o Jestem ciekawa, co dla nas dalej przygotowałaś, bo na pewno będzie się działo :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń