poniedziałek, 14 lipca 2014

2.~"-Mamo mogłabyś siedzieć cicho?"

Jeśli mam powiedzieć czy mój współlokator żyje, to jeszcze powtarzam jeszcze chodzi po tej ziemi. Ale ostrzegam, że ten typ za kilka pięknych dni będzie miał państwowy pogrzeb. Jego głupie teksty dobijają mnie i mam wrażenie, że on robi wszystko aby wprowadzić mnie w stan białej gorączki. Ale ja się potrafię mścić,  a wie o tym najlepiej Kuba Kot, który już raz obudził się z piękną nową fryzurą.
-Laura widziałaś gdzieś mój telefon? - spytał wstawiając swój blond łeb do mojego pokoju.
-Nie. - odpowiedziałam nawet nie odwracając się w jego kierunku im mniej go widzę tym dla mojej psychiki lepiej.
-Na pewno nie widziałaś? - pyta drugi raz. Jeśli mu się wydaje, że trafił do biura rzeczy znalezionych to się myli.
-Na pewno. - odpowiadam. Gregor mruczy coś pod nosem i zaczyna przeszukiwać salon. A ja wracam do swoich zajęć czyli przeglądanie dokumentacji medycznej skoczków. Już za tydzień wylatują do Turcji co oznacza, że spędzę z nimi miesiąc. Będę na nich skazana a oni na mnie. Jestem w siódmym niebie normalnie.
-Mam! - wrzeszczy mój kochany współlokator. Czyli znalazł zgubę, której tak uporczywie szukał. No i będzie święty spokój na jakiś czas. W pewnym momencie rozlega się dzwonek do drzwi.
-Otwórz!- krzyczę. Już widzę z jaką niechęcią podnosi swój szanowny tyłek z kanapy i ze wściekłą miną idzie zrobić to o co go poprosiłam. Tak ten obrazek powtarza się praktycznie co dziennie, więc się mi nie dziwcie.
-Mama!- krzyczy. Czyżby miał nie zapowiedzianego gościa? Pani Schlierenzauer odwiedziła swojego kochanego synka, to będzie niezapomniana wizyta. Zamykam szybkim ruchem ręki laptopa i odkładam na łóżko wszystkie dokumenty. Zaczęłam szperać w szafie aby znaleźć jakieś dresy i bluzę no bo w piżamie to się jej nie pokaże w końcu jest już południe. Upięłam włosy w luźny kok i wyszłam ze swojego pokoju.
-Dzień dobry. - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy widząc stojącą w progu matkę mojego kolegi. Kobieta bardzo uważnie się mi przyjrzała po czym posłała mi przyjazny uśmiech.
-Dzień dobry. - odpowiedziała podając mi dłoń. -Angelika. - dodała.
-Laura miło mi.- powiedziałam. Ukradkiem patrzyłam na Gregora, którego mina mówiła jedno 'szok'.
-Przyjechałam odwiedzić tą moją sierotkę, która się pani na głowę zwaliła. - powiedziała patrząc na syna z politowaniem, a on robił się bardziej czerwony z każdym wypowiedzianym przez nią słowem.
-Tak to wyjątkowa sierotka. - skwitowałam uśmiechając się do niego sztucznie. On posłał mi groźne spojrzenie i udał się do salonu.
-Nie gniewaj się na mojego syna, on tak zawsze ma gdy spędza więcej czasu niż kilka godzin z dziewczyną. - powiedziała, po czym z pomieszczenia do którego wcześniej wszedł wyleciał z prędkością światła.
-Mamo mogłabyś siedzieć cicho? - warknął przez zaciśnięte ze złości zęby.
-Gregor jak ty się wyrażasz? - spytała piorunując syna wzrokiem.
-Normalnie. Po co tu przyjechałaś robić mi wyrzuty? - spytał złośliwie.
-Nie przyjechałam Cię odwiedzić i zobaczysz jak się czujesz. - odpowiedziała.
-Gregor skończ już tą durną wymianę zdań i idź zrobić swojej mamie coś do picia. - rozkazałam stanowczym głosem. - A panią zapraszam do salonu nie będziemy tak w przedpokoju rozmawiać. - powiedziałam wskazując kobiecie małe pomalowane na biały kolor pomieszczenie. Pani Angelika uśmiechnęła się w moim kierunku i poszła do pomieszczenia, które było połączone z kuchnią. Usiadłyśmy na białej, skórzanej kanapie stojącej pod oknem. Kobieta uważnie obserwowała Gregora, który krzątał się po kuchni. Widać było, że chłopak robił to z pasją. Jak Thomas z Manuelem przyszli do mnie i Gregora na kolację to on pokazał swój kunszt kulinarny. Jakby te jego fanki znały jego zdolności co do gotowania to by nie mógł wyjść z domu. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Ale nie wiedziałam gdzie on może być.
-Gregor widziałeś mój telefon? - spytałam. Ale mogłam się spodziewać jego reakcji za poranną jego prośbę.
-A co ja jestem informacja? - odpowiedział nawet nie patrząc w moim kierunku. No ale coś za coś.
-Aha, dzięki. - bąknęłam wchodząc do swojej sypialni. Telefon leżał na poduszce pod ścianą. Szybkim krokiem podeszłam do niego, na wyświetlaczu widniało. 'Maniek'.
-Czego chcesz? - pytam przykładając słuchawkę do ucha.
-Tak liczyłem na zdecydowanie milsze przywitanie, ale po tobie to się w sumie niczego nie można spodziewać. - odpowiedział.
-Dzwonisz w jakiejś konkretniej sprawie, czy tylko chcesz mi tyłek zawracać? - spytałam.
-Aha, nie masz czasu no to pogadamy w Turcji. - powiedział. Zaraz, zaraz w Turcji.
-Ej jak to Turcji? - spytałam zdziwiona jego słowami.
-No normalnie mamy z wami obóz przygotowawczy. - oznajmił a ja myślałam, że osunę się na ziemię. Nie dość, że Austriacy to i Polacy.
-Aha, to świetnie jeszcze coś bo mam zajęcie. - powiedziałam, słyszałam tylko jak chrząka coś pod nosem.
-Dobra, dobra kończę pozdrów Gregora. - dodał.
-A ty Kubę, pa. - powiedziałam rozłączając połączenie. No zapowiada się ciekawy wyjazd do Turcji. Mam takie dziwne wrażenie, że ten kraj skoczków narciarskich bardzo dobrze zapamięta.
________________
Rozdział drugi skończony. Wiem, że krótki ale następne postaram się aby były dłuższe. 
Nie mogę się doczekać tego co będzie działo się w Turcji. 
Do następnego, liczę na wasze komentarze.
Pozdrawiam gorąco. 

2 komentarze:

  1. Oj, Ewelina, Ewelina... Ten rozdział jest świetny!
    Mama Gregora przyjechała do synusia. To takie sweetaśne.
    GREGOR DOBRZE GOTUJE??? Nie uwierzyłam z początku w to, co przeczytałam, ale SERIO??? To cudnie! Nie ma to jak Austriacki Karol Okrasa w domu xD I trzeba otworzyć Biuro Rzeczy Znalezionych by Gregor. Ten tekst 'A co ja jestem, informacja?' powalił mnie na kolana. Serio, spadłam z łóżka i jestem na podłodze. Ejjj i aż ręka mnie boli... Ale dla takiego
    Cudnego
    Idealnego
    Fascynującego
    Wspaniałego
    Wyjątkowego
    Pięknego
    Fajnego
    Świetnego
    Zaje...fajnego
    Rozdziału by Ewelina było warto.
    Gregor sierotka taka wręcz sierotka Marysia, bo tak już jest jak się spędza więcej niż kilka godzin z kobietą xD
    Ej, Laura, komentarze Gragorka są fajne, a nie głupie... Tzn. Tak sądzę.
    Czekam na Turcję <333

    I ja, Lili Ferro, oficjalnie mianuję ciebie, Ewelino S.,
    Nieśmiertelnym Aniołem Skoków Narciarskich oraz Najlepszą Bloggerką Opisującą Skoki Narciarskie I Piłkę Nożną.
    To wszystko znaczy tyle co: Jesteś the best, czekam na next (taki trochę dziwny rym wyszedł xD)

    Pozdrawiam moooooocno

    Lili

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :)
    OMG, świetny!
    Mama przyjechała, hah to było jak dla mnie mega zabawne xd
    A ona jak to mama próbuje wszystko wyjaśnić haha, cudowny!
    Czekam na next
    http://violletta-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń