rozdział pisany z perspektywy narratora..
Mroźne górskie powietrze otaczało Niemieckie Willingen. Szatynka w samotności przemierzała kolejne uliczki tego urokliwego miasteczka. Próbowała dokładnie zrozumieć ostatnio dziejące się w jej życiu sytuacje. Kwiaty od tajemniczego wielbiciela, które dostaje nawet kilka razy dziennie, nie przyjemne spotkanie ze swoim byłym chłopakiem. Jest silna może nawet coś więcej niż silna. Wzięła głęboki oddech i pchnęła drzwi małej, przytulnej kawiarni na obrzeżach miasta. Zawsze gdy była w Niemczech to decydowała się na odwiedzenie budynku i przypomnienie sobie smaku gorącej czekolady z nutką cynamonu. Otrzepała białą od śniegu, puchatą czapkę po czym weszła do praktycznie pustej kawiarni. Usiadła przy stojącym przy oknie stoliku w oczekiwaniu na kelnera, który pojawił się po krótkiej chwili oczekiwania.
-Dobry wieczór co mogę pani podać? - spytał uśmiechając się do niej szeroko przy okazji poprawiając krawat zawiązany pod szyją. Szatynka odwzajemniła uśmiech i chwilę wpatrywała się w menu, które leżało przed jej nosem.
-Poproszę szarlotkę i gorącą czekoladę z cynamonem. - odpowiedziała na co wysoki brunet zapisał zamówienie na białej małej kartce i odszedł tak szybko jak się pojawił. Polka rozpięła suwak czerwonej firmowej kurtki po czym odwiesiła ją na krzesło. Po chwili przed nią stało wcześniej złożone zamówienie. Obdarowała lekkim uśmiechem pracownika kawiarni po czym zajęła się konsumpcją ciastka.
-No nigdy nie powiedziałbym, że ty jesz ciastka. - nagle tuż nad jej uchem dało się usłyszeć szept pewnego Niemieckiego skoczka. Dziewczyna lekko podskoczyła co rozśmieszyło nieznacznie skoczka.
-Wellinger mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś nie do wytrzymania? - spytała uśmiechając się do zawodnika, który właśnie odsuwał krzesło, które stało na przeciwko niej. Młody skoczek często irytował lekarkę ale w wielu sprawach mogła liczyć na jego pomoc. Był jej prawdziwym przyjacielem. Mogła na niego liczyć gdy miała zły dzień, gdy w jej życiu nie układało się tak jakby chciała. Po prostu cieszyła się, że był bez żadnych wykrętów.
-Tak wiele osób ale ty najwięcej razy. - odpowiedział poszerzając swój uśmiech po czym zabrał jej kubek z gorącym napojem. Dziewczyna jedynie spiorunowała go wzrokiem a on zignorował to wypijając większą część zawartości naczynia.
-Czuję się wyjątkowo. - powiedziała oblizując łyżeczkę z kwaśnych jabłek.
-No bo jesteś wyjątkową osobą. - mruknął oddając jej kubek. Dziewczyna poczuła jak na jej policzkach pojawiają się czerwone plamy. Nigdy nie spodziewałaby się takich słów z ust swojego przyjaciela. - Ej ale ja mówiłem o tobie jako o przyjaciółce. - dodał szybko widząc zakłopotanie wyrysowane na twarzy dziewczyny. - Ale muszę powiedzieć, że Hayboeck jest idiotą. - mruknął myśląc, że dziewczyna nic nie usłyszy. Pomylił się.
-Co? - spytała zdziwiona słowami jakie wypłynęły z ust chłopaka. Nie wiedział czy powinien powiedzieć dziewczynie czy może zachować swoje przemyślenia i obiekcje dla siebie. Wiele razy widział jak blondyn z zazdrością patrzy na dziewczynę. Widział jak cierpi gdy dziewczyna bezpodstawnie się z nim kłóci. Wiele razy chciał do niego podejść i coś mu powiedzieć ale w ostatniej chwili zawsze się wycofywał.
-Nic. - odpowiedział bawiąc się łyżeczką, która znajdowała się w cukiernicy.
-Andreas mnie nie oszukasz. - powiedziała odkładając na bok talerzyk z połową ciastka. Chłopak unikał wzroku dziewczyny, nie wiedział czemu jej to powiedział. Znał jej historie i wiedział, że dziewczyna już raz zakochała się w sportowcu i skończyło się na zdradzie chłopaka. Nie chciał aby cierpiała po raz kolejny. Była dla niego ważna, była dla niego jak siostra.
-Dobra ale chodźmy na spacer. - wyszeptał podnosząc się z krzesła i zakładając żółtą kurtkę, która jeszcze kilka minut wcześniej leżała na murku przy oknie. Szatynka bez żadnego słowa sprzeciwu poszła w ślady chłopaka i już po chwili szli w kierunku skoczni. Przez pierwsze kilkanaście minut milczeli. Chłopak nie wiedział jak powinien zacząć rozmowę a dziewczyna nie chciała wydać się mu wścibska. W pewnym momencie chłopak chwycił jej nadgarstek powodując, że dziewczyna zatrzymała się o mało nie wpadając w zaspę śniegu. Niemiec chwycił Polkę w talii powodując, że dziewczyna czuła się zdecydowanie pewniej.
-Podobasz się Hayboeck'owi. - wypalił jak z procy. Dziewczyna prawie zakrztusiła się powietrzem. Widziała w oczach przyjaciela pewność swoich słów. -Ale wiem, że już raz coś takiego słyszałaś i się zawiodłaś. - dodał naciągając głębiej czapkę, która znajdowała się na głowie szatynki. Czekał na jej reakcję.
-Dzięki, że mogę na ciebie liczyć Wellinger. W sumie zazdroszczę dziewczynie, która podbije twoje serce. - odpowiedziała przytulając się do niego.
-Tak wiele osób ale ty najwięcej razy. - odpowiedział poszerzając swój uśmiech po czym zabrał jej kubek z gorącym napojem. Dziewczyna jedynie spiorunowała go wzrokiem a on zignorował to wypijając większą część zawartości naczynia.
-Czuję się wyjątkowo. - powiedziała oblizując łyżeczkę z kwaśnych jabłek.
-No bo jesteś wyjątkową osobą. - mruknął oddając jej kubek. Dziewczyna poczuła jak na jej policzkach pojawiają się czerwone plamy. Nigdy nie spodziewałaby się takich słów z ust swojego przyjaciela. - Ej ale ja mówiłem o tobie jako o przyjaciółce. - dodał szybko widząc zakłopotanie wyrysowane na twarzy dziewczyny. - Ale muszę powiedzieć, że Hayboeck jest idiotą. - mruknął myśląc, że dziewczyna nic nie usłyszy. Pomylił się.
-Co? - spytała zdziwiona słowami jakie wypłynęły z ust chłopaka. Nie wiedział czy powinien powiedzieć dziewczynie czy może zachować swoje przemyślenia i obiekcje dla siebie. Wiele razy widział jak blondyn z zazdrością patrzy na dziewczynę. Widział jak cierpi gdy dziewczyna bezpodstawnie się z nim kłóci. Wiele razy chciał do niego podejść i coś mu powiedzieć ale w ostatniej chwili zawsze się wycofywał.
-Nic. - odpowiedział bawiąc się łyżeczką, która znajdowała się w cukiernicy.
-Andreas mnie nie oszukasz. - powiedziała odkładając na bok talerzyk z połową ciastka. Chłopak unikał wzroku dziewczyny, nie wiedział czemu jej to powiedział. Znał jej historie i wiedział, że dziewczyna już raz zakochała się w sportowcu i skończyło się na zdradzie chłopaka. Nie chciał aby cierpiała po raz kolejny. Była dla niego ważna, była dla niego jak siostra.
-Dobra ale chodźmy na spacer. - wyszeptał podnosząc się z krzesła i zakładając żółtą kurtkę, która jeszcze kilka minut wcześniej leżała na murku przy oknie. Szatynka bez żadnego słowa sprzeciwu poszła w ślady chłopaka i już po chwili szli w kierunku skoczni. Przez pierwsze kilkanaście minut milczeli. Chłopak nie wiedział jak powinien zacząć rozmowę a dziewczyna nie chciała wydać się mu wścibska. W pewnym momencie chłopak chwycił jej nadgarstek powodując, że dziewczyna zatrzymała się o mało nie wpadając w zaspę śniegu. Niemiec chwycił Polkę w talii powodując, że dziewczyna czuła się zdecydowanie pewniej.
-Podobasz się Hayboeck'owi. - wypalił jak z procy. Dziewczyna prawie zakrztusiła się powietrzem. Widziała w oczach przyjaciela pewność swoich słów. -Ale wiem, że już raz coś takiego słyszałaś i się zawiodłaś. - dodał naciągając głębiej czapkę, która znajdowała się na głowie szatynki. Czekał na jej reakcję.
-Dzięki, że mogę na ciebie liczyć Wellinger. W sumie zazdroszczę dziewczynie, która podbije twoje serce. - odpowiedziała przytulając się do niego.
Jezu, wiecej nie ma?
OdpowiedzUsuńDawaj nowy rozdzial szybko bo swietnie piszesz :)
Okey, jestem po dłuuugiej przerwie związanej z obozem. I tak czytam, czytam, czytam i ciągle się modlę, żeby tylko Michi nie okazał się taki jak Richard.
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;***
No i oczywiście w wolnym czasie zapraszam do siebie:
pomoz-mi-latac.blogspot.com
można zamawiać tam OneShoty, więc zapraszam ;***