piątek, 16 stycznia 2015

# 8. ~ Nie cierpię jabłek.

NIE WIEM CO SIĘ STAŁO ALE TEN POST SIĘ PO PROSTU SKASOWAŁ. NIE WIEM CZY W JAKIMŚ STOPNIU UDAŁO MI SIĘ ODTWORZYĆ TO CO JESZCZE WCZORAJ TUTAJ BYŁO. MAM NADZIEJE, ŻE BĘDZIE TUTAJ ZAGLĄDAĆ. PONIEWAŻ JUŻ NIE DŁUGO BĘDZIE KONIEC TEJ HISTORII. 


Turniej Czterech Skoczni.
Oberstdorf
28 grudnia 2014 roku.

[Morgi.]

-Thomas podasz mi dżem truskawkowy ? - pyta Fettner. No i co jeszcze może mu gwiazdkę z nieba zestrzelę ? 
- Tak i od razu ześle na siebie wyrok egzekucji. - odpowiadam mu na co siedzący obok mnie Gregor jedynie prycha debilnie. Ja się go kiedyś pozbędę.
- Powiedz po prostu, że boisz się naszych kochanych pani doktor i pani psycholog. A nie próbujesz nas jeszcze przekonywać. - mówi po chwili. Nie no ja to go kiedyś uduszę i powieszę za te kudły na wieży skoczni. 
-Nie boję się dziewczyn. Po prostu jestem tu na kontrakcie i bardzo łatwo mogę się z nim pożegnać. - odpowiadam. Schlieri jedynie uśmiecha się durnie i wraca do żarcia swojej kanapki.
-Jasne, jasne wmawiaj to sobie. - mruczy pod nosem. Jeśli myśli, że go nie słyszę to jest w błędzie. 
-Cześć chłopaki. - mówi Sara podchodząc do naszego stolika i usiadła obok mnie. Jakiś miała dobry humor aż za dobry. Coś się święci.
-A ty co taka w skowronkach ? - pyta Kraft biorąc do ust szklankę z jakimś napojem.
-A co to już nie można mieć dobrego humoru ? - odpowiada pytaniem na pytanie zadane jej przez Krafta. Tamten jedynie wzrusza ramionami i wraca do 'konsumpcji' hamburgera i frytek. Tak jak siedzący obok niego Hayboeck. Zdziwiłem się gdy nawet nie zareagował gdy przyszła Sara. Nie wiem może już się dzisiaj widzieli. Sara wzięła może dwa kęsy kanapki po czym jej resztę zawinęła w białą serwetkę. Tak samo zrobiła z drugą leżącą na jej talerzu. Chwyciła dwie butelki wody mineralnej i już po chwili zbierała się do wyjścia.
-Ej a ty gdzie ? - pytam. Sara jedynie odwraca się na chwilę i obdarowuje mnie szerokim uśmiechem.
-Mam dużo pracy przed dzisiejszym konkursem, Laura też. - odpowiada i odchodzi. Ciekawa dziewczyna.
-Ty Hayboeck coś dziwny humor ma dzisiaj twoja siostra. - mówi Fettner. Michael lekko unosi głowę znad talerza i uważnie obserwuje swojego przyjaciela.
-Co masz na myśli ? - pyta odkładając na talerz frytka, którego jeszcze chwilę wcześniej miał w dłoni.
-Nic. Tylko na twoim miejscu lepiej bym jej pilnował. - mówi na co Hayboeck robi się czerwony jak barszcz, który stał przed Gregorem.
-Wara od mojej siostry ! - warczy uderzając pięściami o stół. Manuel wytrzeszczył oczy ze zdumienia i moim zdaniem dobrze zrobił, że postanowił zamilknąć.
-No ale Manu ma rację. - dopowiada roześmiany Thomas. Michi wstaje tak gwałtownie, że krzesło z hukiem się przewraca. Diethart głośno przełyka ślinę. Gregor łapie go za nadgarstki a ten pod wpływem bólu zmienia grymas twarzy.
-Odwalcie się od mojej siostry. Jeśli usłyszę, że któryś z was powie przy niej o słowo za dużo. To mogę obiecać, że będzie to wasz definitywny koniec. Wystarczy już, że przez jednego debila cierpiała i miała myśli samobójcze kolejny raz nie dam jej skrzywdzić. Już i tak po nocach spać nie mogę. Gdyby nie Deschwanden i Grigori kto wie czy w ogóle miałbym jeszcze siostrę. - wykrzykuje i szybkim krokiem opuszcza stołówkę z hukiem zamykając drzwi.
-Wow. - wydał tylko z siebie Gregor. No Wow.

[Michi.]

-Przepraszam. - mówię wbiegając do pokoju Sary i Laury. Moja siostra ze zdziwieniem w oczach patrzy na mnie.
-Co się stało ? - pyta. Podchodzę bliżej i siadam obok niej na łóżku. Biorę jej dłoń i nie muszę mówić nic bo wie co właśnie miało miejsce.
-Michi ale ja się na ciebie nie gniewam. W końcu nie nałożyłam na tę część mojego życia klauzuli. - mówi całując mnie w policzek. - Muszę lecieć na wasz trening. A ty odpocznij. - dodaje, zgarnia ze stolika dokumenty i wychodzi.
-Michael powiesz mi co się stało ? - pyta Laura podając mi szklankę z zimną mineralną wodą. Biorę od niej szklankę i wypijam jej zawartość jednym tchem. Ona dziwnie się na mnie patrzy. Jakbym nie wiem zrobił coś złego.
-Jak Sara będzie chciała to sama ci powie. Ona lepiej będzie w stanie ci wszystko wytłumaczyć. - odpowiadam odkładając na szklany stolik kryształową szklankę. Laura jedynie nikło się do mnie uśmiecha i obejmuje ramieniem.

[Sara.]

Biorę głęboki oddech i naciskam na klamkę sali kondycyjnej. Gdy wchodzę do środka wszystkie oczy chłopaków kierowane są na mnie. Stoję tak raptem kilka sekund po czym kieruje się do stolika, który znajduje się pod ścianą i siadam na jednym z dwóch krzeseł. Unoszę wzrok znad dokumentów i widzę Morgensterna rozstawiającego po kontach chłopaków. Są potulni jak baranki, widocznie szczerze się go boją. Wypełniam kolejne rubryczki gdy obok mnie siada Thomas i stawia na stoliku dwie butelki gazowanej wody mineralnej.
-Przykro nam. - mówi.
-Już się z tym pogodziłam. Nie chcę do tego wracać. - mówię wymijająco tak, żeby zakończyć tą nic nie wnoszącą rozmowę.
-Wiec, że możesz na mnie liczyć. - mówi. Ja jedynie kiwam głową i uśmiecham się do niego nie znacznie. Nagle drzwi sali się otwierają i staje w nich Gregor Deschwanden. Chwilę się rozgląda i idzie w naszym kierunku.
-Możesz mi pomóc ? - pyta. Thomas kiwa mi porozumiewawczo głową. Uśmiecham się do niego z podziękowaniem i wychodzę razem z Gregorem. Zaprowadza mnie do swojego pokoju gdzie na łóżku leży przygnębiony Pascal. Gregor po drodze opowiedział mi co się stało. Współczułam Pascalowi całym sercem. Podchodzę do jego łóżka i siadam na wolnej przestrzeni.
-Pascal nie możesz obwiniać się o wypadek twojej siostry. Nie mogłeś nic zrobić. - mówię.
-Ale ja mam tylko ją i mamę. Nie chcę stracić żadnej z nich. - odpowiada.
-Pascal musisz iść na ten konkurs. To będzie najlepsze co będziesz mógł zrobić. - mówię. On podnosi się na łokciach i wlepia we mnie swój wzrok.
-Może masz rację. - odpowiada i lekko się uśmiecha. Wstaje z łóżka i udaje się do łazienki.
-Dziękuje. - odpowiada Gregor.
-Nie ma za co. - mówię i opuszczam jego pokój.

(Kilka godzin później.)

Po dość dziwnym dniu jedyne o czym marzę to cisza, spokój i samotność. Laura zabrała Michaela do kina bo ten był cieniem samego siebie. Byłam wdzięczna losowi, że mam takiego brata. Zawsze staje w mojej obronie nawet jeśli wie, że jest to bez sensu. Jestem szczęściarą. Otwieram książkę, którą dostałam ostatnio od kuzyna Laury, Maćka. Gdy nagle rozlega się pukanie do drzwi. Odkładam lekturę na poduszkę i opieram się wygodnie o ciepły jeszcze grzejnik. Drzwi po woli się otwierają i staje w nich Schlierenzauer z dwoma talerzykami ciasta. 
-Można ? - pyta. Kiwam głową z aprobatą  a on wchodzi głębiej do mojego pokoju. Stawia talerzyki na małym, szklanym stoliku i siada obok mnie. 
-Słuchaj Michaela już przepraszali chłopaki. To mnie wysłali, żebym przeprosił ciebie w ich imieniu. - mówi gapiąc się na swoje dłoni. Dobra wiem mogłam im powiedzieć na samym początku. Nie byłoby tego całego zamieszania a tak wyszło jak wyszło. Do nikogo pretensji nie mam i mieć nie zamierzam. 
-Ej bez przesady nie musicie mnie przepraszać. Mogliśmy wam z Miśkiem powiedzieć. Ale ten się uparł. A jak on się uprze to nie ma zmiłuj. Spytaj Kraft'a w końcu to jego psiapsiółka. - odpowiadam powstrzymując się od śmiechu po swoich słowach.
-Tak akurat z Kraftem to trafne stwierdzenie. - mówi Gregor podając mi talerzyk z moim ulubionym ciastem polanym waniliowymi lodami. Oni czytają w moich myślach. Za to ich kocham, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Wbijam widelczyk deserowy w jabłecznik gdy mój wzrok przykuwa Gregor. Najprościej w świecie mówiąc rozkłada na czynniki pierwsze ciasto i wyskrobuje z niego jabłka. 
-Co ty robisz ? - pytam. On jedynie dziwnie się na mnie patrzy ale wbija widelczyk w ciasto i je połyka.
-Nie cierpię jabłek. - odpowiada. 
-To po co przyniosłeś jabłecznik ? - pytam
-Hayboeck powiedział, że to twoje ulubione ciasto. - odpowiada. 
-Aha. - mówię. Po upływie kilku minut odkładam na stolik pusty talerzyk. On dziwnie się na mnie patrzy.
-Ty to pochłonęłaś. - stwierdza. Kultury u niego za grosz.
-Kulturalniej byłoby powiedzieć zjadłaś. - poprawiam ' przyjaciela ' .
-Nie. Ty to pochłonęłaś. - podtrzymuje.





5 komentarzy:

  1. Bardzo lubię to opowiadanie :)
    Czekam z niecierpliwością na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bieny Greg :( Ciasto nie w jego guście :D
    Czy szykuje się powoli coś ten tegos Sary i Schlieriego? ;3 Kibicuję im ♥
    Michi... Sara... No masakra jakaś! Michi kochany brat, Sara przestraszona dziewczyna <3 Ogólnie fajnie jest mieć starszego brata, z życia wiem, bo mam ♥♥♥ No ale serio psychofanatykiem... -,- Okay rozumiem, można być, no ale błagam, nie wykorzystuj do tego dziewczyny! :o Egloff... Szkoda chłopaka... Morgi trener :D Żarty się chłopaków tzymają, Michi żre i relaksuje się :p Dupa rośnie Hayboeck!!!
    Czekam na nexta ♥ Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieć takiego braciszka, jak Michi - marzenie ♥ trochę wybuchowy jest na temat swojej siostry, ale go rozumiem. Aż żal mi tego chłopaka, który jej potrzebował tylko do poznania Szwajcarów..
    Mam nadzieję, że między Gregorem, a Sarą się coś zadzieje ;3
    PS. niech Michi tyle nie je, bo gruby Michi to nie Michi :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w trakcie nadrabiania :) Odezwę się jak będę miała ferie :)
    http://let---it---go.blogspot.com/ - zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominuj i bądź nominowany/a!
    Z racji tego, że Twoje opowiadanie znajduje się na spisie opowiadań o skoczkach narciarskich, ma możliwość zakwalifikowania się do pierwszej serii konkursu na Opowiadanie Roku 2014!
    Poproś swoich czytelników o nominację i sama nominuj swoje ulubione opowiadanie!
    Więcej: http://skijumpinglover.blogspot.com/p/opowiadanie-roku.html

    Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za spam

    OdpowiedzUsuń