sobota, 24 stycznia 2015

# 11. ~ A my wam pomożemy !

Willingen, Niemcy
29 styczeń 2015 rok.

[Michael.]

-Widzieliście może Sarę i Laurę ? - pytam siadając na kanapie obok Stefana. Oczywiście chłopaki jak to chłopaki jak już zaczną zajmować się swoimi sprawami to ni jak można do nich trafić. Udają, że cię nie słyszą bo tak najlepiej. A ja się martwię, bo byłem u nich w pokoju i odpowiedziała mi głucha cisza. 
-A co uciekły ci siostra i przyszła żona ? No widzisz w końcu dziewczyny podjęły najrozsądniejszą decyzję w swoim życiu. - komentuje moje pytanie Didl. Ja mu kiedyś tą jego małpią facjatę obije i zobaczymy czy wysili się na jakikolwiek komentarz w kierunku mojej osoby.
-Bardzo zabawne, zobaczysz jeszcze kiedyś ktoś ci pokaże gdzie nadają się te twoje suche żarciki. - mówię ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Oczywiście chłopak nie pojmuje aluzji i nawet nie odrywa wzroku od ekranu swojego tabletu. 
-Co ty taki drażliwy co ? Cały czas masz im za złe ten numer, który wykręciły tobie i pięknemu ? - pyta Stefan. Gregor siedzący po mojej lewej stronie, podniósł wzrok znad wyświetlacza swojego aparatu i z pogardą spojrzał na szczerzącego się do niego Stefana. 
-Powiedziałbym coś ale tego nie zrobię. - skomentował Greg, dalej przeglądając zdjęcia, które zrobiła Christina. On to zawsze piekli się o to jak mu ktoś bez pytania tą zabawkę weźmie. Tylko nigdy nie odważy się powiedzieć czegokolwiek Christinie. On się jej chyba po prostu boi. 
-W porównaniu do ciebie mi psychiatryk potrzebny nie jest. W mojej głowie wszystko jest na miejscu. - odpowiada mu Kraft. Gregor jedynie uśmiecha się niemrawo. 
-Chyba nie na tym miejscu co powinno. - komentuje. Stefan jedynie patrzy na niego morderczym wzrokiem. Oni mają chyba jakiegoś hopla na punkcie tych swoich poziomów inteligencji. 
-Nie martw się ty jesteś kolejny do odstrzału. - dodaje po chwili Gregor. Stefan przygryza dolną wargę i postanawia zamilczeć. Może i lepiej, Greg znany jest z tego, że łatwo nie odpuści i się odgryzie. A już jak się odgryzie to nie jednemu w pięty pójdzie.
-Dobra skończcie. - mówi Morgi podnosząc wzrok znad dokumentów, które leżały na jego kolanach. Moim skromnym zdaniem dzięki niemu lepiej prosperujemy. A może to jedynie takie swojego rodzaju złudzenie optyczne ? No mniejsza z tym mi osobiście jego obecność tutaj w żaden sposób nie przeszkadza, wręcz przeciwnie nawet pomaga. Nagle do pokoju wchodzi jakaś dziwna, rozkojarzona moja siostra. Rozgląda się po chłopakach, których uwagę przykuła wchodząc do pokoju. Na jej twarzy maluje się lekki uśmiech. Zauważa mnie i do mnie podchodzi. Staje na przeciwko mnie i jeszcze szerzej się uśmiecha. 
-Chodź. - mówi. A co ja pies podwórkowy jestem, że wystarczy mi rzucić komendę a pójdę jak na zawołanie ? No, chyba nie.
-Po co ? - pytam. Ona jedynie bierze głęboki oddech i przewraca teatralnie oczami co rozśmiesza siedzącego obok mnie Schlierenzauera. Zabawne, naprawdę ! Tylko, żebym ja się z ciebie nie śmiał, kołku. 
-Jak pójdziesz to się dowiesz. - mówi zaciskając ze złości dolną szczękę. 
-Ty idziesz ze mną ! - warczę ciągnąc za sobą zaskoczonego Schlieriego. No co ? W razie czego będzie mnie bronił. A wiadomo co ona ode mnie chcę ? Wchodzimy do pokoju, który Sara dzieli z Laurą i to co tam zastajemy to bynajmniej mnie przestraszyło. Na parapecie siedziała Laura, cała zapłakana a obok niej stała Chris i trzymała ją za rękę. Dobra a czymś nie wiem ?
-Co się stało ? - pytam podchodząc do nich. Chris lekko się uśmiecha i robi krok w tył stając obok Gregora. Którego mina była podobna jeśli nie taka jak moja. 
-Jestem ... w ... ciąży. - powiedziała Laura. A ja o mało co nie wylądowałem na podłodze. No ale nie macie się mi co dziwić taka wiadomość potrafi zwalić z nóg. Kątem oka spoglądam na twarz Grega. Jego mina mówi sama za siebie. Też jest zaskoczony ale i zarazem szczęśliwy. W końcu tyle razy mi mówił, że chciałby móc bawić małego Hayboeck'a. Wiem, że zawsze coś insynuował, no i w końcu dopiął swego.
-Czemu płaczesz ? - pytał ściskając w uścisku jej dłonie. Ona podnosi głowę i patrzy prosto w moje oczy. 
-Nie jesteś zły ? - pyta nie pewnie. Też wymyśliła. Chyba nie jestem potworem, nie ? Wiadomo, że się cieszę.
-Byłbym kretynem gdybym się złościł. - mówię uśmiechając się do niej. Ona po moich słowach od razu się rozchmurza i przytula się do mnie.
-Kocham cię i tego małego szkraba też. - szepczę do jej ucha i zaczynam delikatnie głaskać ją po głowie. W tym momencie jestem najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem i nic tego nie zmieni. Nawet jeśli zająłbym pięćdziesiąte miejsce w jutrzejszym konkursie. To nie przestałbym się cieszyć. W końcu potomek jest ważniejszy niż zwycięstwo o którym głośno będzie tylko przez chwilę. I nawet skoczkowie o nim po pewnym czasie zapomną. 
-Gratulacje. - powiedział mi Gregor kładąc na moim ramieniu przyjacielską dłoń. Na jego twarzy malował się szczery uśmiech. Ten człowiek z dnia na dzień się zmienia. A to moim zdaniem bardzo dobrze o nim świadczy.
-Dzięki. - odpowiedziałem ściskając jego dłoń w przyjacielskim uścisku. Może nie jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi ale zawsze możemy na siebie liczyć a to w naszych relacjach jest najważniejsze. Każdy wam to powie. 


[Laura.]
...godzinę później...
-Nie no gratulacje. - mówi Didl rzucając się, żeby przytulić mnie. Jak tak będzie dalej to zanim na świat przyjdzie mały skoczek to mnie uduszą. Michael będzie musiał go albo ją wychowywać sam. 
-Didl dusisz mnie. - mówię, on jedynie uśmiecha się do mnie i robi krok w tył. Następny przytula mnie Kraft. Wcale delikatniejszy to on nie jest. Ale dobra jakoś to ścierpię. Chyba ?
-Gratulację kochani. Mam nadzieję, że nie odziedziczy po Hayboecku poczucia humoru. Bo jeśli tak, to ja go tutaj wyrobię i będzie najlepszym żartownisiem pod słońcem. - mówi trzymając dłonie na moich ramionach. Posyła szeroki, ironiczny uśmiech stojącemu obok mnie Michiemu. Ten oczywiście odpowiada mu mrocznym wzrokiem.
-Jeśli zbliżysz się do mojego dziecka to zrobię wszystko, żeby nie zdążyło dobrze poznać swojego wujka. - mówi przez zaciśnięte zęby. Stefan jedynie macha ręką i odchodzi. 
-Ciebie nie da się wziąć na poważnie. - dodaje stając obok Christiny, która wtulała się w Thomasa. Fettner z Poppingerem i Koflerem również mnie wyściskali a Hayboeckowi tak pogratulowali, że mało co mu ręka nie odpadła. W pewnym momencie do pomieszczenia wchodzi Maciek i chłopaki z ekipy Polski. Będzie ciekawie.
-Hayboeck ! - warczy stając przed zdezorientowanym Michim, Maciek. Patrzy na mojego partnera morderczym wzrokiem. - Gratuluje. - mówi rzucając się na niego. To było co najmniej dziwne. Ale Maniek to Maniek tego się nie da racjonalnie wytłumaczyć i jakkolwiek zrozumieć. 
-Ty kocie weź się ogarnij. Nie jesteś tu sam, my też chcemy tutaj naszemu kochanemu kumplowi pogratulować. - mówi Mustaf odpychając Maćka w bok. Tak, że tamten wylądował na wykładzinie, czym rozśmieszył stojącego za Dawidem, Żyłę jak i resztę towarzystwa.
-No widzisz Kocie zero punktów za lądowanie bez telemarku, he he he. - mówi Piter stając nad nim i trzymając się za podbrzusze. 
-Ej Żyła kilka punktów to by się znalazło... - zaczyna Stoch.
-Za facjatę na posadzce. - kończy Ziobro i pomieszczenie zanosi się kolejny raz falą śmiechu. Maciek wstaje z miną mordercy, poprawia bluzę i staje obok Schlierenzauera, który obserwuje jak Piotrek i Kamil gratulują Miśkowi jednocześnie umawiając się z nim na opicie tak radosnej nowiny. Po moim trupie. Nie będą mi tutaj upijać przyszłego męża.
-Hola, hola ja nie pozwalam. - mówię zakładając na biodrach ręce. Stoch i Żyła obdarowują mnie szerokim uśmiechem, po czym ten drugi podchodzi do mnie obejmuje mnie ramieniem.
-Słoneczko moje. Lauro kochana ja się ciebie nie będę pytał. Wiem z doświadczenia małżeńskiego, że nie warto mówić żoneczce. - mówi całując mnie w policzek. Nie no spodziewałabym się wszystkiego ale nie tego. Nie widziałam się z nimi jakiś czas i dochodzę do wniosku, że się zmieniają. Ale to może tylko pozory. 
-Piotrek ja cały czas mam zaległy babski wieczór z twoją żoną. - mówię grożąc mu przed nosem palcem. On jedynie uśmiecha się jeszcze szerzej i całuje mnie w czoło.
-Wiem mówiła mi, żebym powiedział ci, żebyś do niej zadzwoniła. Bo się za tobą już stęskniła. - mówi teatralnie obejmując mnie ramieniem. Nie no Żyły to chyba nikt nie zdoła przebić z tym jego poczuciem humoru. 
-Dobra Żyła spadamy bo nas Kruczek zabije. Za dziesięć minut mamy trening. - mówi uderzając lekko w ramię Piotrka, Kamil. Żyła ostatni już raz ściska dłoń Miśka i machając wszystkim na pożegnanie i wychodzi razem z całą ekipą z sali konferencyjnej. 
-To my też bo Heinz niby dobry tatuś, ale jak mu podpadniemy to będziemy mieli przerąbane na całej linii. - mówi Fettner idąc w kierunku drzwi wejściowych a za nim wszyscy razem z moim Michaelem cały czas lekko oszołomionym. 
-Laura przynieść ci coś do picia ? - pyta mnie Sara stając obok mnie.
-Bez przesady ciąża to nie choroba. - odpowiadam. Siostra Michaela jedynie uśmiecha się lekko i siada obok roześmianej Christiny, która na kolanach trzyma małą Lilianę. 
-Lilka będziesz miała kolegę. - mówi jej matka.
-Albo koleżankę. - wtrąca po chwili Sara.
-Supel. - odpowiada wyciągając dłonie w kierunku siedzącej obok Christiny Sary. Dziewczyna uśmiecha się do niej i bierze ją na ręce. 
-Młoda może pójdziemy na spacer. Po wkurzamy twoich wujków i tatusia ? - pyta na co mała uśmiecha się szeroko i mocniej się do niej uśmiecha. - To choć ubierzemy się cieplutko i idziemy ulepić bałwana. - dodaje Sara gdy jest już przy wyjściu z sali. Ona to jest chyba najbardziej uczynna z bandy tych troglodytów. Świetny psycholog. Świetna opiekunka do dzieci. Świetna aktorka no i zawsze można się jej wygadać. Zawsze pomoże albo przynajmniej spróbuje. 

[Narrator]

Wysoka dziewczyna ubrana w czerwoną kurtkę reprezentacji Austrii prowadziła za rękę małą dziewczynkę ubraną w niebieską puchatą kurtkę i białą futrzaną czapkę. Dziewczynka w lewej rączce trzymała pomarańczową marchewkę i czapkę należącą do jej ojca. Dziewczyna, której głowę zdobiła włochata szara czapka przystanęła widząc trenujących dwóch skoczków ojczystej reprezentacji. Każdy z nich wykonywał inne ćwiczenie a nad nimi stał wysoki mężczyzna. Mówił coś do nich jednocześnie notując coś w średniej wielkości notesie. Uśmiechnęła się do małej dziewczynki, która jej towarzyszyła, ukucnęła przed nią i poprawiła jej błękitny szalik przewiązany na szyi.
-Którego z wujków ozdobimy białą, śnieżną kulą ? - spytała wskazując na oddalonych od nich raptem kilkadziesiąt metrów mężczyzn. Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i uroczo i wskazała na mężczyznę stojącego do nich tyłem, ze słuchawkami na uszach. 
-Wujka Glegola. - odpowiedziała dziewczynie na ucho. Młoda pani psycholog założyła na dłonie futrzane rękawiczki, sięgnęła do małej zaspy. Wzięła odrobinę śniegu, uformowała małą kulę. Wycelowała w wysokiego skoczka i trafiła centralnie w plecy chłopaka. Skoczek odwrócił się w mgnieniu oka i zobaczył jedynie roześmiane dwie urocze dziewczyny. Jedną małą a drugą o wiele większą.
-Zobacz ciociu udało się. - powiedziała dziewczynka wskazując na złego chłopaka. Sara próbowała opanować śmiech, który chciał jak nigdy wcześniej ujrzeć światło dzienne. Słowa małej Lily Morgenstern doprowadziły do śmiechu zarówno Hayboecka jak i Morgensterna poza Schlierenzauerem, któremu do śmiechu nie było.
-Cicho Lilka wracamy bo wujek się zemści. - mówi dziewczyna lekko ściskając dłoń córki przyjaciółki. Dziewczynka wyswobodziła się z uścisku blondynki i stawiając małe kroczki udała się w kierunku celu swojej opiekunki.
-Wujku, ciocia obiecała, że zlobi ze mną bałwana a teraz nie chcę. - powiedziała podając Schlierenzauerowi małą marchewkę i robiąc minę zbitego pieska wyciągnęła do niego ręce. Chłopak nigdy nie był wstanie odmówić dziewczynce czegokolwiek. Zajmował się nią od jej urodzenia była częścią jego życia. Zawsze kapitulował gdy wyciągała do niego małe rączki. 
-Widzisz zawsze ci mówiłem, że nie ma co wierzyć ciotkom, bo nigdy nie dotrzymują słowa. Zrobimy tego bałwana razem ale najpierw wrzucimy nie dobrą ciotkę do zaspy. - powiedział Austriak biorąc dziewczynkę na rączki i kierując się w ku rozbawionej blondynki, która niczego się nie domyślała. Dwaj pozostali mężczyźni jedynie porozumieli się spojrzeniami i skierowali swoje kroki do wejścia hotelowego i zniknęli za obrotowymi drzwiami. Austriaczki skoczek, który na rękach trzymał małą Lilianę podszedł do cały czas szeroko uśmiechniętej dziewczyny. Postawił córkę przyjaciela na ziemi obok i uklęknął przed nią i podał jej marchewkę, którą chwilę wcześniej mu wręczyła. 
-To co robimy z niedobrą ciocią ? - pyta dziewczynki puszczając jej oczko. Dziewczynka spojrzała na zdziwioną psycholog i przybliżyła się do skoczka. 
-Miałeś ją wzucić do śniegu. - mówi na co dziewczyna przełyka głośno i nerwowo ślinę. Kącik ust Schlierenzauera unosi się delikatnie ku górze. Mężczyzna zaciera dłonie i robi krok w przód ku przestraszonej lekko członkini sztabu szkoleniowego. Blondynka kiwa nerwowo głową co jedynie determinuje skoczka do wykonania 'egzekucji' na siostrze przyjaciela. Mała dziewczynka z szerokim uśmiechem obserwuje ciekawą i zarazem zabawną sytuacją jaka właśnie odgrywała się z dedykacją dla niej. Skoczek zatrzymał się tuż przed dziewczyną, która próbowała go w jakiś sposób wyminąć i zniknąć z pola rażenia. Niestety bez większych osiągnięć. Schlierenzauer objął dziewczynę w pasie podstawił z tyłu swoją nogę i 'przerzucając' ją przez kolano umieścił w zaspie śniegu. Mała Morgenstern podbiegła do swojego wujka i zaczęła mu klaskać. Blondynka zła niczym osa wstała z zimnego puchu i zaczęła się otrzepywać z białego puchu. 
-Tutaj masz jeszcze. - powiedział dwudziestopięciolatek ocierając ciepłą dłonią policzek blondynki ze śniegu. Pod wpływem jego ciepłego dotyku jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Gdy zabrał dłoń z jej policzka owe miejsce paliło nie miłosiernie. Chłopak pochylił się nad dziewczynką i wziął ją na ręce. 
-Ciocia idzies zlobić z nami bałwana ? - pyta dziewczynka uśmiechając się do kobiety szeroko. Blondynka puściła jej oczko i pocałowała w policzek.
-No oczywiście. - odpowiedziała. Gregor rozejrzał się dokoła jakby szukał czegoś lub kogoś wzrokiem. Po chwili ujrzał trzech rozbawionych skoczków idących w ich kierunku. 
-Didl choć nam po pozować. - mówi uśmiechając się do niego szeroko.
-Po co ? - pyta zdziwiony wypowiedzianym przez przyjaciela zdaniem.
-Razem z Lily i Sarą idziemy lepić bałwana a tak z pamięci to może nam się nie udać. - mówi. Thomas jedynie uśmiecha się ironicznie.
-Dobra ale oddajesz mi łóżko od okna. - odpowiada podchodząc bliżej razem ze Stefanem Kraftem i Manuelem Fettnerem. Schlierenzauer myślał dłuższą chwilę i ostatecznie pokiwał przyjacielowi z aprobatą. 
-A my wam pomożemy ! - mówią jednocześnie Fettner i Kraft. 

***
Rozdział 11 ukazuje się przed wami w całej swojej okazałości. 
Co do rozdziału to wyszedł mi nad wyraz długi jak nigdy. 
Jak wasze wrażenia ? Mam nadzieję, że zostawicie opinie w komentarzach.

Chciałam jeszcze wam oznajmić, powiedzieć, że blog Skoczna historia bierze udział w konkursie na Opowiadanie roku. . Zdaję sobie sprawę z tego, że są o wiele lepsze blogi od tego, który ja prowadzę ale mimo wszystko, liczę na waszą pomoc. Każdy autor chciałby coś takiego otrzymać, byłoby to na pewno piękną nagrodą.

Bardzo gorąco was pozdrawiam i do następnego rozdziału.

3 komentarze:

  1. Mały Hayboeck ! Świetna wiadomość ! Nie no tylko pogratulować przyszłego następcy tatusia. Teksty Żyły i Stocha to jednak powalają. No i końcowy tekst Gregora adresowany do Didla to świetny. Mała Lily to najsłodsze dziecko pod słońcem.
    Życzę weny i pozdrawiam bardzo gorąco.
    *Mirka

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem tak... Ma być mały Michi!!! Lub parka ;D Ja myślałam, że Maciek się rzuci na Michaela i zacznie się bić xD Ale gratki dla rodziców ♥ Na szczęście Haybock się zachował jak na faceta przystało ^^ Nie zostawił Laury, nie nawrzeszczał i dobrze :D Heinz się wścieknie, a to byłby koszmar... I ta scena ze Schlierim, Lily, Sarą i Thomasem the best :D Oni są świetni,a Greg... Patrzył tak na Sarę... Jakby zakochany, tak z uczuciem :3 Thomas-bałwan? Chcę go zobaczyć!! ;D
    Długie? Za krótkie!! Ale jak będą się pojawiać w takiej częstotliwości jak ostatnio to mogę być i takie ;) Pozdrawiam i czekam :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo mały Hayboeck <3 Nie mogę się doczekać co będzie się działo po narodzinach ;p Na pewno wszyscy wujkowie zwariują na punkcie małego (albo małej). Zapraszam do mnie: senopotedze.blogspot.com Wkrótce pojawi się prolog ;)

    OdpowiedzUsuń