sobota, 3 stycznia 2015
# 7. Spotkanie rodzinne.
[Gregor]
Wiem, może trochę przesadzam. Ale na moim miejscu większa część z was postąpiłaby identycznie. Mój kochany kuzynek Tobias to największy idiota i kobieciarz jakiego widział świat. Ciągle gdy się widzimy, to mówi a z jaką to się nie widział. Jakiej numeru nie ma. Jednym słowem babiarz. Dobra, zdaje sobie sprawę z tego, że trochę przesadziłem. Spróbuje odkupić swoje winy w swoim czasie. Grunt, że Hayboeck jest po mojej stronie, co prawda mówił mi, że Laura mu wyrzutów zrobiła. A Sara to się do niego nie odzywa ale się chyba zbytnio chłopina nie przejął. Coś wymyślę i pomogę mu się z nimi pogodzić. Oczywiście największą litanię to mi Laura rzuciła tuż przed moim i Sary wyjazdem, czyli jakąś godzinę temu. Cytuje "Pamiętaj poczwarko niewyrośnięta jeśli jej coś zrobisz, znajdę cię i o północy odrobię ci łeb i ble, ble, ble." Wiecie co zauważyłem, że takim kobietą to się w ogóle buźka nie zamyka. No w odróżnieniu od Sary, która siedzi wściekła na mnie, ze słuchawkami nałożonymi na uszach. Może plusem jest to, że jednak postanowiła się nie odzywać ? Z resztą jak tak głębiej myślę to zastanawiam się czy, może to co mi Ammann mówił to nie było prawdą. "Gregor ogarnąłbyś swoją potocznie zwaną mózgownicę, bo kiedyś cię to zgubi". Ten też tylko ciągle gada, bez sensu (a może i z sensem). Nawet Thomas mniej nawija niż ten. Kraft w sumie też często zamyka się w łazience, a jak z niej wychodzi to kładzie się i śpi. Jedyna rozmowa to jest z Michim, którego zdaniem najlepiej jest wymieniać się poglądami na różne tematy. Jeden normalny w tym towarzystwie. Podjeżdżam na podjazd należący do domu moich rodziców i jestem wręcz wściekły. Samochodów jest już co nie miara, a co się z tym wiąże zrobimy razem z Sarą największy szum. Ta dziewczyna mnie zabije jak pozna moją "kochaną" rodzinkę. Lekko trącam ją w ramię, a ona zdejmuje z głowy niebieskie słuchawki, podwędzone braciszkowi. To się Michael wkurzy, oj wkurzy.
-Jak tu ładnie. - mówi cicho, spoglądając przez główną szybę samochodu. Ja jedynie uśmiechnąłem się lekko. Zawsze wiedziałem, że dom moich rodziców robi wrażenie i zawsze jest identycznie. Pamiętam jak raz przyjechałem z Michi i Stefanem Ci to frajdę mieli. Co prawda tej drugi wyżarł mi wszystkie chipsy, ale się nie nudziliśmy. To co robiliśmy zachowam dla siebie.
-Wiem. - odpowiadam wyciągając kluczyki ze stacyjki i opuszczam samochód. Sara otwiera nie pewnie drzwi mojego samochodu i wychodzi na zewnątrz. Uśmiecham się, żeby dodać jej otuchy i podaje jej jej torbę, którą zapakowała jej dużo wcześniej Laura. Ta to by wszystko robiła. Nawet mi walizkę spakowała, bo uznała, że jak Michael nie mam żadnego dostępnego gustu. I nie chcę, żebym jej wstyd przyniósł. Wy powiedzcie jak ja jej mogę wstyd przynieść skoro to moja rodzina a nie jej ? A no tak przecież, ona się z moją mamusią za przyjaźniła. A ta jej wszystko mówi. Wziąłem swoją torbę i walizkę Sary i razem z nią podążyłem w kierunku domu. Wchodzimy na mały taras i już chcę pukać do drzwi gdy czuje na swoim nadgarstku jej lekki uścisk. Odwracam się w jej kierunku.
-Ale ja właściwie nie znam twojej rodziny. - powiedziała cichym głosem. Oj uwierz mi kochana, może lepiej, żebyś ich nie znała.
-Tyle co trzeba to wiesz. - mówię i pukam w drewniane drzwi. Stoimy chwilę gdy drzwi otwierają się a w progu stoi moja starsza siostra Gloria. Uśmiecha się do nas szeroko. Tylko niech coś skomentuje to wygarnę jej co myślę i się ze wstydu spali. Jakby wyczuła moje mroczne intencję i przemilczała wszystko. Jedynie szerzej otworzyła drzwi i wpuściła nas do środka, po czym sama zniknęła gdzieś za drzwiami przedpokoju. Zdjęliśmy płaszcze, zostawiliśmy nasze walizki w małej szafie w rogu pomieszczenia i weszliśmy do domu. Jak się mogłem spodziewać cała śmietanka towarzyska mojej rodziny już była. Oczywiście prym wiódł mój "ukochany" kuzynek Tobias. Delikatnie chwyciłem dłoń Sary, trochę ją swoim gestem dziwiąc. Musi być naturalnie bo zaraz sobie coś pomyślą, a po co takiego Tobiasa wysilać. Jego zawsze od myślenia łepetyna boli i później cały tydzień siedzi mi na głowie. O co, to to nie. Jeszcze czego, jego nie doczekanie.
-Gregor wnusiu, no myślałam, że już się ciebie nie doczekamy. - powiedziała moja babcia odrywając wzrok znad jakiś zdjęć które matka Tobiasa przywiozła. Mam dziwne wrażenie, że pożałuje mojego pomysłu do końca moich głupich dni. Przecież jak ona to komuś powie, to jestem martwy. Sztywny jak żaden trup. Wyśmieją mnie i tyle będzie z mojego misternego planu. Następnym razem muszę się dłużej zastanowić nad tym co mam zamiar zrobić.
-Moja lekarka uparła się na dodatkowe badania. - odpowiedziałem. Brawo Schlierie lepiej wymyślić nie mogłeś. Powinni ci za to Oskara walnąć. Sara spojrzała na mnie ukradkiem dając mi do zrozumienia, że to jest co najmniej komiczne wytłumaczenie. Jakbym się sam nie domyślił. Aż tak z moim myśleniem źle to jeszcze nie jest. Co prawda czasami mam przebłyski geniuszu i powiem z ręką na sercu dziś to nie jest ten dzień.
-Co uparła się, że udowodni brak narządu w twojej głowie jakim jest mózg. - mówi tuż przy moim uchu mój braciszek kochany Lucas. Sara powstrzymuje się przed wybuchem śmiechu a ja najchętniej zapadłbym się pod ziemie. Odwracam się w kierunku szczerzącej się do rodzinki, jaszczurki z kubkiem kawy w ręku. Kto mu to w ogóle daje pić ? Jak mnie nie ma w domu to normalnie go rodzice zapuszczają. No Schlierenzauer odpłać się braciszkowi.
-I mówi to ten, który z dwóch metrów nie może trafić do bramki. - ripostuje na co Lucasowi znika z głowy ten debilny uśmieszek. No i proszę państwa mamy remis ! No i co ? Gregor też coś potrafi.
-Synku a może przedstawisz nam tę młodą damę. - mówi mój tata z szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Gregor jeszcze jest możliwość odwrotu, można wiać. A co tam raz kozie śmierć.
-To Sara moja dziewczyna, siostra Michaela Hayboecka. - mówię na co ona uśmiecha się szeroko. Rodzice patrzą po sobie, Gloria uśmiecha się do mnie szeroko. A Tobias ma wzrok mówiący jedno, jeszcze zobaczymy. Już wygrałem, nie mamy czego oglądać i na co czekać.
-Bardzo nam miło cię poznać. - powiedziała mama.
-Mi również. - odpowiedziała ściskając jej wyciągniętą dłoń.
-Siadajcie do stołu. - mówi wskazując miejsca pomiędzy Glorią i babcią. Mam nadzieję, że nie będę tego żałował zbyt mocno. Ściskam znów dłoń Sary i prowadzę ją do salonu, w którym znajduje się stół. Sara siada obok Glorii a ja babci. W końcu nie widzieliśmy się prawie rok. Mam dziwne wrażenie, że moja siostra ma jakieś niecne zamiary. Jak coś palnie , to się na niej zemszczę. Już wystarczającego wstydu narobił mi mój braciszek. Spojrzałem w kierunku Tobiasa, który miał bardzo dziwną minę jakby szykowała jakiś pocisk. Obawiałem się najgorszego.
-A może powiecie nam jak właściwie zostaliście parą. - no i wykrakałem. No lepszego pytania ta gnida zadać nie mogła. Sara spojrzała na mnie i lekko skinęła głową. Czyli przygotowała jakąś wersję, mi zostaje jedynie przytakiwać ewentualnie trochę ją upiększyć.
-Oj powiem szczerze, że dziewczyna o niczym piękniejszym marzyć nie mogła. Gregor jest bardzo romantyczny. W sumie gdyby nie mój brat Michael to pewnie nawet byśmy się nie poznali. Michi załatwił mi pracę w kadrze jako psychologa. Wszystko zaczęło się od mojej choroby, której nabawiłam się przez brata i jego durne pomysły. Gregor się mną opiekował bo dziewczyna Michiego uznała, że czas najwyższy spłacać rachunki. Nie powiem państwa syn jest bardzo opiekuńczy choć czasami trochę zgryźliwy i marudny. Ale takie uroki opieki nad chorymi osobami. Zaprzyjaźniliśmy się a kilka tygodni później zostaliśmy parą. - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy. Ja jestem zgryźliwy i marudny ? Poczekaj policzymy się. Ja nie jestem marudny ani zgryźliwy.
-Tak cały czas dziękuje Hayboeckowi za poznanie mnie z Sarą. Gdyby nie on to nie wiem... - powiedziałem udając, że szukam odpowiedniego dokończenia zdania. Gdyby nie mój pomysł, to byłbym szczęśliwym i nieskompromitowanym człowiekiem. Moja głupota nie ma granic.
-Nie byłbym szczęśliwym. - mówię obejmując ją w pasie. Tobias jedynie mocniej zaciska zęby i nic więcej nie mówi tylko skupia się na jedzeniu, które leży na jego talerzu. No Gregor w końcu wygrałeś. Jest!!! Matko wariuje, normalnie jestem jak Kraft gdy dostanie upragnione chipsy. Cała ta szopka trwała jakieś cztery godziny, po wszystkim wszyscy się zmyli. Rodzice na noc do babci, moja siostra do chłopaka. W domu został tylko Lucas.
-Sara napijesz się kawy ? - pytam wstając z sofy na której razem z nią i Lucasem siedzieliśmy. Pokiwała z aprobatą głową a ja wszedłem do kuchni, wstawiłem wodę na kawę i wróciłem do salonu. Usiadłem obok Sary i spotkałem się z pytającym spojrzeniem mojego braciszka.
-A mi to nie zaproponujesz ? - spytał z miną zbitego pieska. Myśli, że się ugnę to się myli. Ja nie jestem Morgenstern i mnie to nie rusza.
-Ma dupa nogi to niech sobie zrobi. - mówię i obrywam od Sary łokciem w żebra. Czyli i tak muszę mu zrobić tą zakichaną kawę. Stop! Ja mu zrobię tylko herbatę, jest za młody, żeby bić kawę to nie dla dzieci.
-Tobie mogę zrobić co najmniej herbatę i to jedynie malinową. - mówię na co on jedynie się na mnie obraża. No i spokój do końca wieczoru.
-Jak ciebie nie było to przynajmniej nikt mnie nie dręczył. - mówi uśmiechając się do mnie niewinnie. Dobra bardzo go kocham ale mimo wszystko jest sportowcem, jeszcze dzieckiem i pić kofeiny nie będzie. Co to, to nie!
-Oj wydaje mi się, że jak raz mu zrobisz kawę to chyba nic mu się nie stanie. - no i Sara wkracza do boju. Patrzy na mnie tymi swoimi maślanymi oczkami. No ni jak odmówić, no ni jak. Trzeba skapitulować. Ta dziewczyna ma w sobie coś, czego tak łatwo obejść się po prostu nie da.
-Dobra, ale tylko dziś i słabą. - mówię grożąc im palcem. Na co oni jedynie się do mnie szeroko uśmiechają. No i Gregor robisz się coraz bardziej uległy. - I ty robisz ! - mówię na co on wstaje ociężale i idzie zrobić to co mu wcześniej powiedziałem. On jedyny jeszcze się mnie słucha.
-Świetnie się bawisz ? - pytam z lekkim wyrzutem w głosie widząc jej rozbawienie.
-Tak. - odpowiada.
-Zobaczysz policzymy się jeszcze.
-Nie odważysz się.
-A to czemu ?
-Bo Laura zemści się na tobie.
-I tu mnie masz.
-No widzisz. Ale zauważyłam, że boisz się jej bardziej niż swojej dziewczyny.
-Swojej dziewczyny ?
-No. Bo jak mówię do ciebie to jedynie rzucasz mi mroczne spojrzenie i mimo to brniesz dalej.
-Przecież mówiłaś, że nigdy nie będziesz udawała mojej dziewczyny ? - pytam szeptem.
-Bo dłuższym zastanowieniu zmieniam zdanie. To niezła frajda.
-Powiedz coś komuś to inaczej pogadamy, blondi.
-Nie denerwuj się. Zostawię to wszystko dla siebie. - mówi z tym swoim słodkim uśmieszkiem. Po czym widząc Lucasa zmierzającego w naszym kierunku całuje mnie w policzek. Jaka nagła zmiana osobowości. Tak to mnie od największych kretynów wyzywa a teraz mi słodzi.
-Macie kawę. - mówi brat stawiając kubki przed nami na stoliku. Sara uśmiecha się do niego przyjacielsko a ja klepie mu miejsce obok siebie. On z dziwnym wyrazem twarzy siada na wskazanym przeze mnie miejscu.
-Jutro rano o szóstej idziemy na boisko. Pokażesz mi jakie postępy zrobiłeś przez czas mojej nieobecności. - mówię. On przewraca oczami i kwituje moje słowa.
-Wiedziałem.
-No ja myślę. A teraz na górę spać bo ja cię dziesięć razy budzić nie zamierzam. Po drugim razie wyciągam groźną artylerię. - grożę na co on odkłada prawie pusty kubek i znika na drewnianych schodach.
-Ty to strasznie go dręczysz. - mówi blondynka unosząc do góry kubek i upijając trochę jego zawartości.
-Ja go dręczę ? - pytam zdziwiony. No bo sami powiedzcie , przecież ja się tylko o niego troszczę.
-Tak. - mówi zdecydowanie.
-Ja chcę tylko, żeby kiedyś był jeszcze lepszy niż Messi i żeby moje nazwisko było znane na całym globie. - mówię dumnie wypinając pierś. I w sumie wbijam sobie gwóźdź do trumny. Sara patrzy na mnie swoim pełnym politowania spojrzeniem.
-Tak myślałam. - podsumowuje. - Idę spać. - mówi wstając z sofy, całując mnie na pożegnanie i znikając na schodach tak jak chwilę wcześniej Lucas. No i teraz mogę powiedzieć śmiało, że moje przeprosiny Sary i plan Michaela się powiodły. Zyskałem jej sympatię. Hayboeck musimy to opić. Tylko tak, żeby twoja przyszła żonka się nie dowiedziała, bo będzie z nami źle. Myślę leżąc na kanapie i nie wiem kiedy usypiam.
[Narrator]
Blondynkę obudziły promienie słońca wpadające prze niezasłonięte dokładnie żaluzję. Spojrzała na stojący na szafce obok łóżka zegarek. Wskazówki wskazywały ósmą rano.
-No Sara to sobie pospałaś. - powiedziała sama do siebie. Wstała z łóżka założyła dres reprezentacyjny i zeszła na dół domu. Gdy weszła do salonu przypomniała sobie, że Gregor i Lucas mieli udać się na trening.
-O Saro już wstałaś ?- usłyszała za sobą pytanie, pani domu. Odwróciła się na pięcie i zobaczyła przed sobą uśmiechniętą od ucha do ucha mamę Gregora z kubkiem gorącej kawy w dłoni.
-Dzień dobry. - powiedziała delikatnie ziewając. Kobieta uśmiechnęła się do niej delikatnie i wskazywała na małą i przestronną kuchnię, w której siedziała już siostra chłopaka, Gloria.
-Cześć. - powiedziała blondynka uśmiechając się do siedzącej przy stole kuchennym starszej siostry przyjaciela.
-Hej. A mój brat gdzie ? - spytała. Sara oparła się o blat kuchenny i z szerokim uśmiechem na twarzy mówi.
-Męczy brata na boisku. - Gloria uśmiecha się i wraca do jedzenia przygotowanego przez matkę śniadania. Gdy nagle do domu wracają bracia. Obydwaj się śmieją i przepychają. Sara zobaczyła w tamtym momencie innego chłopaka niż znała. Poznała jego lepszą i zdecydowanie pozytywniejszą stronę.
-Witam moje kochane kobiety. - mówi witając się najpierw z mamą, później z siostrą i na końcu z Sarą, która od wczorajszego dnia udawała jego drugą połówkę. Objął ją w pasie.
-Gregor może wziąłbyś prysznic - zaproponowała. Młodszy brat skoczka zasłonił usta gazetą, tak aby zamaskować śmiech. Schlierenzauer spojrzał na siostrę przyjaciela. Odchrząknął i powolnym krokiem z nietęgą miną opuścił kuchnię.
-Tobie też się przyda. - powiedział szarpiąc rozbawionego całą sytuacją brata. Rodzicielka skoczka z wielkim szacunkiem spojrzała na jego partnerkę, wiedziała, że ona może go zmienić na dobre. Blondynka zaparzyła sobie i starszemu Schlierenzauerowi kawę po czym udała się do zajmowanego przez nią pokoju. W którym to Gregor szukał czegoś zawzięcie w szafie stojącej w rogu pokoju.
-Czego ty tak szukasz ? - spytała stając obok niego. On jedynie spojrzał na nią przelotnie i nie odezwał się nawet słowem. Sara wzruszyła ramionami, położyła na szafce nocnej dwa kubki z kawą i usiadła na pościelonym łóżku.
-Niech tylko dorwę tego smarka. To mnie popamięta. - wycedził przez zaciśnięte zęby. Zamknął z hukiem drzwi szafy po czym opadł na łóżko obok dziewczyny.
-Co się stało ? - spytała podając mu kubek na, którym była podobizna jego i Morgensterna. Chłopak spojrzał na niego bardzo uważnie. Dopóki Thomas nie wziął ślubu z Christiną mieli więcej czasu na przyjacielskie wypady, na wychodzenie do baru na piwo, czy na mecze. Teraz wszystko się zmieniło. Stracił przyjaciela ale zyskał chrześnicę, którą kochał jak własną córkę. Zyskał też i przyjaciół w postaci Stefana i Michaela ale to nie było to samo.
-Lucas zabrał mi moją ulubioną bluzkę. - powiedział z miną zbitego psa. Wyglądał jak dziecko, któremu zabrało się ulubioną zabawkę.
-Tak to już jest jak się zabiera brata na trening o szóstej rano. - mówi blondynka. Gregor nie zmienia wyrazu twarzy, jedynie upija łyk gorącej, czarnej kawy. Siedzi tak wpatrzony przed siebie, gdy nagle w progu tymczasowego pokoju Sary pojawia się Lucas. Chłopak stał w drzwiach i wpatrywał się w buty. Starszy ze Schlierenzauerów wyczuł, że coś jest nie tak.
-Gregor przez przypadek oblałem sokiem z czarnej porzeczki twój ulubiony T-shirt. - mówi cicho. Gregor robi się cały czerwony i w jednym momencie zrywa się z łóżka, na którym siedział. I goni brata tak żeby się na nim zemścić. Sara jedynie kiwa głową zabawnie po czym skupia się na kubku z kawą.
-Dobrze, że dałam się namówić Laurze na udział w tym spotkaniu rodzinnym. - powiedziała sama do siebie z szerokim uśmiechem na twarzy.
***
Witam z rozdziałem siódmym.
Całą ocenę tego rozdziału pozostawiam wam.
Liczę na szczere opinie.
Za wszelkie błędy językowe, interpunkcyjne czy też ortograficzne bardzo przepraszam.
Pozdrawiam bardzo gorąco.
Ewelina.
Ps. Bardzo dziękuje za nominację do "Liebster Awards" przez Skokonators.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Spotkanie rodzinne u Schlierenzauerów było naprawdę udane, a momentami śmieszne :D
OdpowiedzUsuńTe docinki Lucasa i Gregora ;)
Mam nadzieję, że Tobias nie odbije Sary Gregorowi :P
Pozdrawiam i weny ;*
ps. Mam nadzieję, że wpadniesz do mnie ;))
http://zatrzymac---czas.blogspot.com/
Dzięki za komentarz. Na pewno wpadne.
UsuńWiesz, że dodawałam komentarz, a się nie dodał? D:
OdpowiedzUsuńOhh, minka Tobiasa musiała wyglądać bezcennie ;3 No i dobrze, że Sara trochę pomyślała, bo mieliby wtopę przed rodzinką xD No a się przynajmniej trochę Schlierim pobawi :D Może go w końcu wykorzystać, a on się sprzeciwić nie może :p Biedny Lucas :/ Nie dość, że mu brat nie daje spać, wyciąga 'za flaki' raaaano na boisko to jeszcze kawy nie pozwoli zrobić :P Znaczy ja to ogólnie kawy nigdy w życiu, nie tknę, no ale on to co innego, należy się biedakowi! ;) No i koszulka... Uuuups, Schlierenzauer Junior strzeż się!!! ;D
Serdecznie zapraszam na 2 rozdział historii Ally, Andreasa i Marinusa :)
http://never---give-up.blogspot.com/2015/01/2-baloniku-nasz-malutki-rosnij-duzy.html
Pozdrawiam ♥
Bardzo dziękuję za komentarz. Na pewno przeczytam.
UsuńNie ma to jak rodzinne spotkania. Dobrze, że Sara w porę się ogarnęła ;) "Pamiętaj poczwarko niewyrośnięta" - muszę sobie zapamiętać ten tekst ^^ Lucas, Gregor i te ich docinki... no po prostu jak dzieci, ale chyba każde rodzeństwo tak się zachowuje ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział :**
"Pamiętaj poczwarko niewyrośnięta" ten tekst też mnie rozwala. Na pewno przeczytam
UsuńJak dla mnie to Sara zdała celująco ten egzamin, kto by pomyślał, że Gregor się zrobi potulny jak baranek. No, ale duża też w tym zasługa Laury, która nawet nieobecna potrafi postawić go do pionu. Coś mi się wydaje, że po rodzinnej wizycie relacje między Sarą i skoczkiem znacząco się poprawią. Życzę dużo weny i czekam na kolejny. Buziaki :*
OdpowiedzUsuńKto wie? Może się polepszą a może wręcz odwrotnie.
Usuń