sobota, 7 lutego 2015

# 13. ~ Nie pij więcej masz słabą głowę. Zaczynasz bredzić.

Austria, Linz 
27 czerwiec, 2015 rok.
[Narrator]

Piękny, wzniesiony w średniowiecznym stylu kościół na obrzeżach górskiego miasta. Przed wejściem do miejsca kultu stało wiele eleganckich osób z kwiatami w dłoniach. Dzisiejszy dzień dla Michaela miał być najważniejszym dniem dotychczasowego życia. Cieszył się, że w końcu będzie mógł stanąć przed ołtarzem i wypowiedzieć formułę przysięgi małżeńskiej. Poprawił czarny krawat idealnie zawiązany pod szyją na białej, jedwabnej koszuli. Obok niego stał jego najlepszy przyjaciel i zarazem świadek Stefan z szerokim uśmiechem na twarzy witał wszystkich gości, którzy wchodzili do ceglanego kościoła.
-Gotowi ? - spytała siostra pana młodego trzymająca w dłoni małą, wiązankę zrobioną z herbacianych róż. Ulubionych kwiatów przyszłej pani Hayboeck. Zarówno pan młody jak i jego świadek spojrzeli na nią z szerokim i pewnym uśmiechem i pokiwali z aprobatą głową.
-No - odpowiedzieli jednocześnie po czym zanieśli się nie pohamowanym wybuchem śmiechu. Czym zwrócili uwagę wchodzących do kościoła kilku osób. Blondynka ubrana w jasną niebieską sukienkę w kwieciste wzory spojrzała na nich karcącym wzrokiem i ruchem ręki wskazała na wejście do kościoła w którym już od kilku minut stała wybranka blondyna. Chłopak zapiął guzik w czarnej marynarce i skierował swoje kroki do Polki, która uśmiechała się do swoich dwóch kuzynów stojących obok niej.
-Gotowa ? - spytał obdarzając swoją ukochaną szerokim, prawdziwym i czułym uśmiechem. W tamtym momencie spełniało się jego najskrytsze i najszczersze marzenie. Była przy nim kobieta jego marzeń. Jego druga połówka. Jego bratnia dusza. Jego serce. Szatynka pokiwała delikatnie głową i chwyciła ramię swojego przyszłego męża. W kościele rozniosły się pierwsze takty marszu Mendelssonha. Patrzyli się przed siebie, na ołtarz przy którym stali już ich świadkowie. Po jednej stronie Stefan Kraft po drugiej Sara Hayboeck. Obydwoje uśmiechnięci i stojący po dwóch różnych stronach. On po lewej, ona po prawej a po środku młody kapłan ubrany w piękny ornat, specjalnie na tak ważny dzień tej dwójki. Nie daleko ołtarza inna dwójka oddawała się swojej pasji i uwieczniała wszystko na kliszach aparatów cyfrowych. Para młoda delikatnie skinęła ku sobie głowami i już po chwili stali obok swoich świadków i skupiali uwagę na młodym, ale doświadczonym księdzu. Ceremonia piękna i zarazem skromna. Najbliżsi przyjaciele i znajomi. Żadnych kamer i dziennikarzy. Wzruszone kobiety wycierały mokre od łez policzki i wtulały się w mocne ramiona swoich partnerów. W szczególności matka pana młodego, ciotka panny młodej i przyjaciółka obydwojga.
-Czy ty Michaelu bierzesz Laurę za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie opuścisz jej aż do śmierci ? - spytał ksiądz kierując mikrofon w kierunku ust młodego skoczka. Blondyn bierze obrączkę i wsuwa ją na palec, dłoni szatynki.
-Tak. - odpowiada z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Czy ty Lauro bierzesz Michaela za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że nie opuścisz go aż do śmierci ? - tym razem wysoki kapłan kieruje pytanie do uśmiechniętej szatynki. Dziewczyna robi to samo co chwilę wcześniej jej ukochany.
-Tak. - odpowiada z szerokim uśmiechem i pojedynczą łzą, która spoczęła na jej policzku.
-Teraz możesz pocałować pannę młodą. - zwrócił się do blondyna, który po chwili złożył na ustach pani Hayboeck pocałunek. W tle rozlegają się oklaski gości czekających na ten kulminacyjny moment całej ceremonii. Wychodzą z kościoła tak bardzo szczęśliwi. Zapatrzeni w siebie, kochający się bezgranicznie. Za nimi uśmiechnięci wolnym krokiem szli ich przyjaciele i szepcząc wymieniali się tylko sobie znanymi myślami. Młoda para wsiada do białej limuzyny i odjeżdża do miejsca przyjęcia w sali w górach. Piękna sala, na tle szczytów Alp, na których szczytach dostrzec można białe łaty śniegu.No i Laura niesiona przez męża w kierunku wejścia do nie wielkiej sali weselnej. Piękny obrazek.
-Zapraszamy na pierwszy taniec państwa młodych. -  z głośników rozległ się głos świadka pary młodej. Brunet z uśmiechem na twarzy wskazał na przytuloną do siebie parę stojącą na środku sali. Chwycił mikrofon i stanął obok skoczka, który trzymał w dłoni swój ulubiony aparat fotograficzny.
-Fajnie razem wyglądają. - mówi niższy ze skoczków. Drugi z nich z uśmiechem spogląda w kierunku tańczących na środku państwa młodych.
-No. - odpowiada przewieszając przez ramię etui aparatu i przeglądając zdjęcia, które zapisały się w pamięci aparatu cyfrowego. Obydwaj oparli się o kremowy filar i patrzyli z uśmiechami na kołyszącą się w rytm muzyki młodą parę. Nie zauważyli kiedy obok nich stanęła siostra Hayboecka i z uwagą obydwu się przyglądała. Wyjęła zza pleców czarny mikrofon i po usłyszeniu ostatnich taktów melodii skierowała go w kierunku twarzy.
-A teraz zapraszamy na parkiet pana świadka i pana fotografa. Panie, które chcą zrobić prezent małemu skarbowi państwa młodych, który jest już w drodze mogą to uczynić. Tańcząc i z jednym i z drugim. - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy, popychając dwóch zdezorientowanych skoczków w kierunku drewnianego parkietu. Z głośników poleciała rytmiczna muzyka i już po chwili przy obydwu pojawiło się wiele dziewczyn i małżonek skoczków. Blondynka tym razem opierała się o filar z uśmiechem, ściskała w dłoni mikrofon i przyglądała się tańczącym skoczkom wręcz rozchwytywanym przez różnej narodowości kobiety.
-To może teraz zorganizujesz coś dla nas ? - spytał stojący obok niej Tom Hilde, któremu towarzyszył Andreas Wellinger od ucha do ucha uśmiechnięty. Blondynka uśmiechnęła się do nich szeroko podeszła do robiącej zdjęcia żony Kamila Stocha, szepnęła jej coś na ucho. Żona Polaka podeszła do stolika, przy którym siedziało małżeństwo Morgensternów i Żyłów. Chwyciła obydwie blondynki i skierowała się w kierunku parkietu z którego schodzili już dwaj Austriaccy skoczkowie.
-A teraz rozrywka dla panów. - mówi po czym z uśmiechem wskazuje ręką na trzy kobiety w objęciach swoich mężów. Wyłącza mikrofon i oddaje go DJ'owi. Brat Schlierenzauera kiwa jej głową i z uśmiechem wpatruje się w ekran swojego sprzętu. Przyjęcie weselne z każdą godziną się rozkręcało. Nie było pary, która nie spędziła by na parkiecie mniej niż godziny. Na parkiecie królowała para Hilde - Neuer najlepsi tancerze z całej zgromadzonej śmietanki towarzyskiej. Norweg nie opuszczał parkietu od kilku godzin i nie było widać na nim żadnego zmęczenia jego taneczna towarzyszka miała identycznie. Gdy zegar wybił godzinę dwunastą znów na środku sali pojawiła się młoda para. Tym razem w dłoni pani młodej widniał jej długi welon, a w dłoni pana młodego jego czarny krawat. Pan młody stanął po jednej stronie sali a za nim ustawiło się wielu mężczyzn. A za stojącą po drugiej stronie sali panią młodą stanęły dziewczyny. Spojrzeli na siebie, uśmiechnęli się do reszty gości, którzy nie brali udziału w zabawie i na sygnał pana młodego rzucili to co do nich należało. Stojąca za panną młodą dziewczyna stała zszokowana widząc, że na jej dłoniach spoczął biały welon bratowej. Identycznie zareagował chłopak, na którego dłoniach wylądował czarny krawat przyjaciela.
-To co zapraszamy nowych państwa młodych na parkiet. - usłyszeli głos chłopaka i już po chwili poza nimi na parkiecie nie było nikogo. Dziewczyna upięła biały materiał na swoim koku a chłopak zawiązał krawat na szyi. Z głośników poleciała wolna muzyka a im nie zostało nic innego jak poruszanie się w jej rytmie. Blondynka nie pewnie położyła głowę na karku chłopaka i dała się mu w całości prowadzić w tańcu. Goście obserwowali dwójkę przyjaciół, królujących na parkiecie. Stojąca przy stoliku panna młoda wtuliła się w swojego małżonka i uważnie przyglądała się przyjaciółce i przyjacielowi, którzy tańczyli na parkiecie.
-Ładnie razem wyglądają. - powiedziała ściskając dłoń swojego męża. Chłopak skinął głową w kierunku małżonki i uważnie się jej przyjrzał.
-Czy ty coś sugerujesz ? - spytał poprawiając włosy ukochanej. Kobieta przewróciła teatralnie oczami po czym wyprostowała się i stanęła na przeciwko niego.
-A nawet jeśli to co ? - spytała zabawnie krzyżują ręce na klatce piersiowej. Blondyn uśmiechnął się do żony i spojrzał na nadal tańczącą parę.
-To, że to moja siostra i nie dam jej nikomu. - mówi robiąc minę zbitego psa. Szatynka prycha zabawnie i podaje mężowi szklankę z szampanem.
- Jak się napijesz będą cię brać za napitego a nie głupiego. - odpowiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy. Chłopak zabrał od małżonki kieliszek białego alkoholu i już po chwili delektował się jego smakiem.
-To moja siostra i nawet nie waż szukać jej męża. - mówi odstawiając kieliszek na przykryty białym obrusem stół. Po czym grozi małżonce palcem tuż przed nosem.
-Jest dorosła i tak nie zrobi tego co będziesz chciał. - odpowiada mu Polka i milknie gdy obok niej staje siostra jej męża.
-Świetna ceremonia. - mówi blondynka przytulając się do brata. Chłopak wypina w kierunku żony język i głaszcze siostrę po blond włosach.
-No moja siostrzyczko ja myślę. Nikomu nigdy cię nie oddam. - mówi mocno ją do siebie przytulając. Blondynka ze zdziwieniem przygląda się bratu i delikatnie się od niego odpycha.
-Nie pij więcej masz słabą głowę. Zaczynasz bredzić. - mówi na co szatynka wybucha niepohamowanym śmiechem. Hayboeck kiwa zabawnie głową, chwyta pełną butelkę alkoholu i kieruje swoje kroki do stolika przyjaciół z drużyny.
-A ty gdzie ? - pyta świeżo upieczona pani Hayboeck.
-No jak to gdzie ? Napić się z tymi, którzy się ze mnie nie nabijają.- mówi i znika za filarem. Na co zarówno blondynka jak i szatynka zanoszą się śmiechem.

***
Witam z trzynastką. Wiem nie powala ale to taki wstęp do dalszej części opowiadania. Opinie należą do was. Mam nadzieję, że takowe tutaj pozostawicie. 
Chciałam was również zaprosić tutaj -> Piłkarska historia ...  blog o piłkarzach. 
Pozdrawiam was bardzo gorąco i do następnego.

6 komentarzy:

  1. Rozdział idealny! Jest świetny. Tak bardzo cieszę się, że Michi i Laura są szczęśliwi. Zastanawia mnie tylko z kim tańczyła Sara... Odpowiedź nasuwa mi się sama. Z naszym kochanym Gregorkiem, który dzisiaj był siódmy <3
    Pozdrawiam i życzę duuuuużo weny ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, biedny Michi... Przynajmniej nie wzięła go Sara za głupiego :D A ze Schlierim na pewno ładnie wygląda! Mam nadzieję, że za rok będziemy na ich weselu ;) Lukas DJ? Uuuu, też chcę takiego! :D Ah ah, wiadomo, że Polki najpiękniejsze, więc trzeba chłopcom jakąś zabawę sprawić :P Nie to, że reszta jest brzydka, no ale my jesteśmy niepowtarzalne ;3 (Tak, tak- pochlebiaj nam dalej :D) Dziwię się tylko, że Laura zgoziła się na ślub i wesele teraz. Bo to w jakim jest stanie to nie powinna tańczyć, a to, że nie stwierdziła, że wygląda jak 'wieloryb' to jej się troszk dziwię... Ja chcę małego Haybocka! Tak, tak- Gośka ma ostatnio fazę na chłopców ;p
    Czekam na nexta ♥ Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Michi i ślub... jejku, aż mi się łezka w oku zakręciła ;) Cieszę się, że są razem i że są przede wszystkim szczęśliwi. Lukas jako DJ mnie rozwalił xD
    Świetny rozdział, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, jestem pod wrażeniem. I kompletnie nie wiem, co mam napisać.. Ślub mnie rozwalił, naprawdę. Dziewczyno napisałaś to w tak piękny sposób, że nie wiem dlaczego napisałaś, że "nie powala". Powala i to bardzo, uwierz ;*
    Zaobrączkowany Michi, ale się porobiło. Teraz czekać tylko na ślub Sary i Krafterka ♥
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo Michi taki wzorowy braciszek siostry nie chce oddać ;) Ja z niecierpliwością czekam na małego Hayboecka <3 Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaczęłam nie dawno czytać Twoje opowiadanie i bardzo mi się spodobało dzisiaj wszystko nadrobilam ;)
    Ten rozdział o ślubie piękny czekam na dalsze wydarzenia i mam nadzieję że na małego Michiego! :)
    Mam nadzieję na więcej akcji Sara - Gregor :)
    Czekam na następny Jula ;*;*

    OdpowiedzUsuń