Garmisch - Partenkirschen, Niemcy
31 grudzień 2015 rok.
[Gregor.]
-A jak to coś włączyć? - pyta Stefan pochylając się na odkurzaczem w naszym domku w Niemczech. A mówią, że to ja mam coś nie tak w głowie.
-Serio? - pyta Sara unosząc wzrok znad dokumentów, które razem z moją siostrą przeglądała. Mówiłem wam już, że moja siostra dostała etat jako nasz kadrowy lekarz.
-No nigdy nie używałem tego całego odkurzacza. - odpowiada nam Stefan z zaciekawieniem przyglądając się rurze od odkurzacza.
-A Gloria mówi, że to jestem wychowany w dobrobycie. - mówię lustrując go dokładnie. Oczywiście moja siostra jedynie przewraca swoimi oczami aby sobie ze mnie pokpić.
-Bo jesteś. - odpowiada mi Gloria. A nie mówiłem?
-A gdzie zgubiłaś swojego niemieckiego księcia z bajki? - pytam z ironicznym uśmiechem na twarzy.
-Nie bądź złośliwy. - mówi mi Sara, matka się znalazła.
-Nie jestem. - odpowiadam podnosząc wzrok z nad wyświetlacza mojego aparatu.
-Jesteś. - mówi kładąc na kolana plik dokumentów i mocniej ściskając żółty ołówek w dłoni.
-Nie jestem. - mówię kolejny już raz a ona jedynie złośliwie się uśmiecha i zaczyna bawić się drewnianym ołówkiem. Wspominałem już jak bardzo ta blondyna mnie wkurza?
-Właśnie, że jesteś. - odpowiada unoszą kącik ust delikatnie do góry. Gdyby nie była dziewczyną a tylko takim Diethartem to już dawno musiałaby zbierać swoje szczątki z podłogi.
-Ej to pomoże mi ktoś? - pyta Stefan oglądając uważnie to 'skomplikowane' urządzenie XXI wieku.
-Masz włącznik z boku. Taki czerwony guzik. - mówi Sara obdarowując Kraftera jednym z tysięcy swoich uśmieszków.
-Dzięki. - odpowiada jej Stefan wciskając wskazany przez Sarę włącznik na górnej części czarnego odkurzacza.
-Nie ma za co. - odpowiada mu Sara i z powrotem wgapia się w swoje dokumenty. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Strzelam, że to książę na białym koniu mojej kochanej siostrzyczki.
-Hej. Gloria słońce masz chwilę. - drzwi się otwierają a w progu drzwi staje Freund, a nie mówiłem?
-No. - odpowiada mu Gloria i zostawia dokumenty na moim łóżku.
-A jakby inaczej. - mówię pod nosem wpisując w przeglądarce internetowej adres mojego bloga.
-Gregor! - warczy Sara z uśmiechem spoglądając na przytulającego moją siostrę Severina.
-No co? - pytam.
-Zamknij się. - mówi rzucając we mnie zgniecioną kartkę papieru.
-Będę za godzinę. - mówi Gloria zdejmując z wieszaka swoją kurtkę.
-Szybko. - mówię widząc jak ją obejmuje w pasie.
-Ogarnij się. - Sara patrzy na mnie 'z pode łba'.
-Pa. - mówi Severin machając nam na pożegnanie. Bo się zrzygam.
-Cześć. - odpowiada mu Sara z tym swoim uśmieszkiem. Jeszcze chwila i na prawdę będzie po moim żołądku.
-Ta. - mruczę zaczynając pisać kolejny wpis na mojego bloga.
-Mógłbyś w końcu odpuścić im? - pyta z wyrzutem Sara.
-A jaki ty masz w tym interes? - odpowiadam jej pytaniem nie odrywając wzroku znad ekranu.
-Żadnego. - odpowiada Sara.
-Jasne Freund cię przekupił. - stwierdzam wciskając enter i zatwierdzając treść zapełnionego dokumentu tekstowego.
-Ty masz obsesję. - wtrąca się Stefan, który właśnie przed chwilą oparł się o rurę odkurzacza.
-Odkurzasz to odkurzaj. - mówię wskazując dłonią na czynność, którą wykonywał.
-Widzisz i tak jest codziennie. Współczuje kobiecie, która się z nim zwiążę. - mówi Stefan adresując owe stwierdzenie Sarze.
-I powiedział ten, który od kilku lat nie może znaleźć dziewczyny. - kwituje ze złośliwym uśmiechem na twarzy.
-I vice versa. - odpowiada.
-Ej wy może powinniście sobie separacje zarządzić. - mówi Sara chowając dokumenty do czarnej teczki z logiem FIS - u.
-Co? - pytamy z Krafterem równocześnie.
-No kłócicie się jak stare małżeństwo. - kwituje Sara z tym swoim złośliwym uśmieszkiem.
-Twój dowcip ostatnio znacznie się wyostrzył. - mówię na co obrywam od niej teczkę, w którą chwilę temu spakowała dokumenty.
-Wiecie co wy tak ładnie razem wyglądacie. - mówi Stefan opierając się o drewnianą szafę. Sara patrzy na niego z wielkimi oczami. Zbiera swoje rzeczy, schodzi z łóżka i staje obok niego.
-Ale nie ładniej niż wy razem. - odpowiada uderzając go w ramię i opuszczając nasz pokój. Ta kobieta jest nie możliwa.
-Ty może ją Hayboeckowi podmienili? - pyta Stefan wpatrując się w drzwi, które za sobą zamknęła Sara.
-Raczej nie, mają ze sobą wiele wspólnego. - mówię kładąc się na łóżku.
-No tak. - odpowiada znikając w drzwiach łazienki.
*dwie godziny później*
-Fettner podaj mi dżem truskawkowy. - mówi Didl wskazując dłonią na zamknięty słoik stojący obok Manuela skupionego nad swoją owsianką. Patrzy na Thomasa spod oka ale bez słowa podaje mu słoik o który go prosił.
-Jak będziesz tyle żarł tego dżemu to się pod tobą w końcu belka zarwie. - komentuje Stefan nalewając sobie do kubka gorącej jeszcze kawy. Didl patrzy na niego groźnie i już chciał coś powiedzieć gdy do restauracji weszła Gloria i Sara w towarzystwie Freunda. Nie że go nie lubię bo go lubię nawet bardzo ale mam do niego żal za tą całą konspirację, którą walną z moją siostrą.
-Cześć panowie co tak zajadacie. - pyta Gloria siadając obok mnie na wolnym krześle. Na oparciu jej krzesła opiera swoje dłonie Sara i uważnie lustruje poczynania Krafta, który na swój talerz nakładł sałaty i jakiś mini tostów czy coś w tym deseniu.
-Kraft można wiedzieć co ty robisz? - pyta Sara opierając ramiona na drewnianym oparciu.
-Jem. - odpowiada jej z uśmiechem.
-Właśnie widzę. - mówi gdy do restauracji wchodzi Heinz w towarzystwie jakiegoś wysokiego chłopaka. Staje za Thomasem i z uśmiechem kładzie na ramieniu wysokiego chłopaka dłoń.
-To nasz nowy konsultant do spraw wizerunkowych Mike Schmitt - na słowa trenera mina Sary jakby trochę się zmieniła. Odwróciła się nie pewnie i zlustrowała chłopaka dokładnie. Jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie więc coś było na rzeczy. Sara stała chwilę w bez ruchu i lustrowała twarz chłopaka. Po czym minęła go i udała się w kierunku szklanych drzwi restauracji.
-Sara. - powiedział odwracając się w jej kierunku i ściskając jej nadgarstek tak aby ją zatrzymać.
-Zostaw mnie. - powiedziała próbując wydostać się z jego uścisku.
-Proszę porozmawiajmy. - mówi chwytając jej obydwie dłonie. Widziałem na jej twarzy lekki strach i niechęć.
-Niby o czym? - pyta a jej oczy lekko się zaszkliły. Dałbym wszystko, żeby dowiedzieć się o co chodzi.
-O nas. - odpowiada. Czyli to jej chłopak? Przecież mówiła, że jest sama. Wszyscy patrzą się na nich jak na atrakcję turystyczną.
-Nas nie ma i nigdy nie będzie. - mówi wyrywając się z jego uścisku i szybkim krokiem opuszcza pomieszczenie w progu mijając się z Michaelem i Laurą trzymającymi się za ręce. Z twarzy Michaela zniknął uśmiech gdy spojrzał w kierunku tego całego Mike'a. Widać było, że nie jest zachwycony widokiem chłopaka.
-Jeśli znów zamierzasz rozwalić jej życie to obiecuję, że przypomnę sobie wszystko co zrobiłeś. I wtedy inaczej pogadamy. - syczy uderzając w jego klatkę piersiową. Laura stała obok niego i przenosiła wzrok z jednego na drugiego.
-Popełniłem błąd i chciałem odkupić swoje winy. - mówi spuszczając głowę i wgapiając się we własne buty.
Michael spojrzał na niego z drwiącym uśmiechem. Czyli to o niego mu chodziło?
-Jeśli chcesz odkupić swoje winy to spakuj manatki i zniknij. - warczy wskazując mu na zamknięte szklane drzwi.
-Michi przestań. - mówi Laura lekko ciągnąc go za rękaw bluzy. On nawet nie patrzy w jej kierunku.
-Jeśli ją znów skrzywdzisz to inaczej pogadamy. - powiedział uderzając go w ramię i idąc w naszym kierunku. Siada obok Stefana i nalewa do kubka jeszcze ciepłej kawy. Laura wpatrywała się w niego szukając w nim jakiejś odpowiedzi.
-Gloria idę poszukać Sary. - szepnęła schylając się nad moją siostrą. Nie wiem czemu ale to ja chciałem z nią porozmawiać. Ona była dla mnie oparciem w trudnych chwilach chciałem się jej zrewanżować.
-Ja pójdę. - powiedziałem zabierając ze stołu butelkę wody mineralnej. Widziałem uśmiech na twarzy Laury. Chyba właśnie o to jej chodziło. Wstałem od stołu i skierowałem się ku szklanym drzwiom mijając sprawcę całego zamieszania. Zamknąłem duże drzwi od hotelowej restauracji po czym skierowałem się do pokoju, który należał do Sary i mojej siostry. Przeszedłem cały dystans na jednym tchu. Stanąłem przed drzwiami jej pokoju i lekko zapukałem. Nie odpowiedziała. Nacisnąłem mosiężną klamkę po czym delikatnie je pchnąłem. Sara siedziała na swoim łóżku z twarzą schowaną w dłoniach. Cicho zamknąłem drewniane drzwi po czym podszedłem do łóżka na którym siedziała odłożyłem na małą szafkę i usiadłem obok niej. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem co powinienem powiedzieć. A może nie mówić nic? Ona nigdy nic nie mówiła gdy próbowała mi pomóc. Kładła na moim ramieniu dłoń i potrafiła tak siedzieć godzinami. Nic jej nie przeszkadzało zupełnie nic. Objąłem ją ramieniem i delikatnie gładziłem dłonią po jej włosach. Postanowiłem milczeć bo milczenie jest złotem. Po upływie kilku dłużących się minut podniosła głowę i wbiła wzrok w moją twarz. Na jej policzkach prym wiodły pojedyncze łzy, których nigdy u niej nie widziałem. Ona nigdy nie płakała. Nigdy.
-Kochałam go. - powiedziała ocierając z policzków łzy. Widziałem, że cierpiała. Widziałem, że bolało ją to wszystko. Chwyciłem jej dłonie i zamknąłem w moich. Chciałem dodać jej otuchy. Pokazać, że może na mnie liczyć.
-Jesteś świetną dziewczyną i na pewno znajdzie się ktoś kogo serce zdołasz roztopić. - mówię wpatrując się w jej piękne choć mokre od łez oczy. Lekko uśmiechnęła się słysząc moje słowa. Może myślała, że gadam tak tylko po to, żeby ją pocieszyć. Nic bardziej mylnego mówiłem to szczerze. Z resztą ja zawsze mówię wszystko szczerze.
-Dziękuje. - powiedziała mocniej ściskając moje dłonie.
-Po to ma się przyjaciela, żeby był oparciem w trudnych chwilach. - mówię uśmiechając się do niej szeroko i szczerze. Szczerość jest najważniejsza.
***
Rozdział 17 przed wami. Długością nie powala wiem ale spróbuję się poprawić. Treść ? Zostawiam do waszej oceny.
Gratulacje dla Gregora! Srebrny medal na prawdę był w czwartek dla niego. Zasłużył sobie świetnym konkursem. Złoto dla Severina i brąz dla Rune, który przed dzisiejszą drużynówką ma już wszystkie trzy medale. Naszym nie wyszło ale mówi się trudno i jedzie się dalej. Dzisiaj ostatnia szansa. Trzymajmy kciuki za Polskę ale i za inne drużyny.
Pozdrawiam was gorąco i zapraszam tutaj -> http://diamond-ski-jumping.blogspot.com/2015/02/prolog.html
-Cześć panowie co tak zajadacie. - pyta Gloria siadając obok mnie na wolnym krześle. Na oparciu jej krzesła opiera swoje dłonie Sara i uważnie lustruje poczynania Krafta, który na swój talerz nakładł sałaty i jakiś mini tostów czy coś w tym deseniu.
-Kraft można wiedzieć co ty robisz? - pyta Sara opierając ramiona na drewnianym oparciu.
-Jem. - odpowiada jej z uśmiechem.
-Właśnie widzę. - mówi gdy do restauracji wchodzi Heinz w towarzystwie jakiegoś wysokiego chłopaka. Staje za Thomasem i z uśmiechem kładzie na ramieniu wysokiego chłopaka dłoń.
-To nasz nowy konsultant do spraw wizerunkowych Mike Schmitt - na słowa trenera mina Sary jakby trochę się zmieniła. Odwróciła się nie pewnie i zlustrowała chłopaka dokładnie. Jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie więc coś było na rzeczy. Sara stała chwilę w bez ruchu i lustrowała twarz chłopaka. Po czym minęła go i udała się w kierunku szklanych drzwi restauracji.
-Sara. - powiedział odwracając się w jej kierunku i ściskając jej nadgarstek tak aby ją zatrzymać.
-Zostaw mnie. - powiedziała próbując wydostać się z jego uścisku.
-Proszę porozmawiajmy. - mówi chwytając jej obydwie dłonie. Widziałem na jej twarzy lekki strach i niechęć.
-Niby o czym? - pyta a jej oczy lekko się zaszkliły. Dałbym wszystko, żeby dowiedzieć się o co chodzi.
-O nas. - odpowiada. Czyli to jej chłopak? Przecież mówiła, że jest sama. Wszyscy patrzą się na nich jak na atrakcję turystyczną.
-Nas nie ma i nigdy nie będzie. - mówi wyrywając się z jego uścisku i szybkim krokiem opuszcza pomieszczenie w progu mijając się z Michaelem i Laurą trzymającymi się za ręce. Z twarzy Michaela zniknął uśmiech gdy spojrzał w kierunku tego całego Mike'a. Widać było, że nie jest zachwycony widokiem chłopaka.
-Jeśli znów zamierzasz rozwalić jej życie to obiecuję, że przypomnę sobie wszystko co zrobiłeś. I wtedy inaczej pogadamy. - syczy uderzając w jego klatkę piersiową. Laura stała obok niego i przenosiła wzrok z jednego na drugiego.
-Popełniłem błąd i chciałem odkupić swoje winy. - mówi spuszczając głowę i wgapiając się we własne buty.
Michael spojrzał na niego z drwiącym uśmiechem. Czyli to o niego mu chodziło?
-Jeśli chcesz odkupić swoje winy to spakuj manatki i zniknij. - warczy wskazując mu na zamknięte szklane drzwi.
-Michi przestań. - mówi Laura lekko ciągnąc go za rękaw bluzy. On nawet nie patrzy w jej kierunku.
-Jeśli ją znów skrzywdzisz to inaczej pogadamy. - powiedział uderzając go w ramię i idąc w naszym kierunku. Siada obok Stefana i nalewa do kubka jeszcze ciepłej kawy. Laura wpatrywała się w niego szukając w nim jakiejś odpowiedzi.
-Gloria idę poszukać Sary. - szepnęła schylając się nad moją siostrą. Nie wiem czemu ale to ja chciałem z nią porozmawiać. Ona była dla mnie oparciem w trudnych chwilach chciałem się jej zrewanżować.
-Ja pójdę. - powiedziałem zabierając ze stołu butelkę wody mineralnej. Widziałem uśmiech na twarzy Laury. Chyba właśnie o to jej chodziło. Wstałem od stołu i skierowałem się ku szklanym drzwiom mijając sprawcę całego zamieszania. Zamknąłem duże drzwi od hotelowej restauracji po czym skierowałem się do pokoju, który należał do Sary i mojej siostry. Przeszedłem cały dystans na jednym tchu. Stanąłem przed drzwiami jej pokoju i lekko zapukałem. Nie odpowiedziała. Nacisnąłem mosiężną klamkę po czym delikatnie je pchnąłem. Sara siedziała na swoim łóżku z twarzą schowaną w dłoniach. Cicho zamknąłem drewniane drzwi po czym podszedłem do łóżka na którym siedziała odłożyłem na małą szafkę i usiadłem obok niej. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem co powinienem powiedzieć. A może nie mówić nic? Ona nigdy nic nie mówiła gdy próbowała mi pomóc. Kładła na moim ramieniu dłoń i potrafiła tak siedzieć godzinami. Nic jej nie przeszkadzało zupełnie nic. Objąłem ją ramieniem i delikatnie gładziłem dłonią po jej włosach. Postanowiłem milczeć bo milczenie jest złotem. Po upływie kilku dłużących się minut podniosła głowę i wbiła wzrok w moją twarz. Na jej policzkach prym wiodły pojedyncze łzy, których nigdy u niej nie widziałem. Ona nigdy nie płakała. Nigdy.
-Kochałam go. - powiedziała ocierając z policzków łzy. Widziałem, że cierpiała. Widziałem, że bolało ją to wszystko. Chwyciłem jej dłonie i zamknąłem w moich. Chciałem dodać jej otuchy. Pokazać, że może na mnie liczyć.
-Jesteś świetną dziewczyną i na pewno znajdzie się ktoś kogo serce zdołasz roztopić. - mówię wpatrując się w jej piękne choć mokre od łez oczy. Lekko uśmiechnęła się słysząc moje słowa. Może myślała, że gadam tak tylko po to, żeby ją pocieszyć. Nic bardziej mylnego mówiłem to szczerze. Z resztą ja zawsze mówię wszystko szczerze.
-Dziękuje. - powiedziała mocniej ściskając moje dłonie.
-Po to ma się przyjaciela, żeby był oparciem w trudnych chwilach. - mówię uśmiechając się do niej szeroko i szczerze. Szczerość jest najważniejsza.
***
Rozdział 17 przed wami. Długością nie powala wiem ale spróbuję się poprawić. Treść ? Zostawiam do waszej oceny.
Gratulacje dla Gregora! Srebrny medal na prawdę był w czwartek dla niego. Zasłużył sobie świetnym konkursem. Złoto dla Severina i brąz dla Rune, który przed dzisiejszą drużynówką ma już wszystkie trzy medale. Naszym nie wyszło ale mówi się trudno i jedzie się dalej. Dzisiaj ostatnia szansa. Trzymajmy kciuki za Polskę ale i za inne drużyny.
Pozdrawiam was gorąco i zapraszam tutaj -> http://diamond-ski-jumping.blogspot.com/2015/02/prolog.html